Wywoływanie upiorów to chyba niezbyt dobry pomysł. Rodzina głównej bohaterki próbowała i zniknęła. No dobra, a co, jeśli wam powiem, że protagonistka także jest istotą niematerialną? Robi się ciekawie, prawda?
Trudny żywot zagubionej duszy
Poznajcie Abigail Blackwood – dwunastoletnią dziewczynkę zmarłą czterdzieści lat temu. Co się stało? Na to pytanie nie znamy odpowiedzi? Dlaczego nagle wróciła w duchowej postaci? Także nie wiadomo, lecz bohaterki to nie zadowala. Pełna pytań bez odpowiedzi trafia pod kontrolę gracza i zaczyna zwiedzanie rodzinnej rezydencji Blackwood Manor. Ta jednak świeci pustkami. Cała fabuła skupia się wokół poszukiwania mrocznej prawdy na temat rodziny parającej się tytułową sztuką goecji, czyli okultystyczną sztuką przyzywania demonów. I choć klimat jest gęsty i ponury, to nie mamy raczej do czynienia z klasycznym horrorem. Twórcy nie próbują nawet przestraszyć gracza jakimiś jumpscare’ami. Abigail nie napotka także na swojej drodze ani jednego do ubicia.
Nie znaczy to oczywiście, że opowieść przedstawiona w Goetii nie wywołuje u gracza żadnych emocji. Wręcz przeciwnie, tajemnice rezydencji oraz jej mieszkańców wciągają i skutecznie zasiewają ziarno niepokoju. Dodatkowych emocji dodają okazjonalne rozmowy z demonami, pozwalające odkryć nieco większy kawałek historii domostwa. Scenariusz nie ucieka w banały, zaś pod koniec potrafi mocno zaskoczyć. Pomijając spoilery, powiem tyle: nic nie jest takie, jakim się wydaje. Pomimo iż niewiele tu dialogów (większość historii poznajemy przez opisy i notatki), scenariusz został bardzo dobrze napisany. Obowiązkowa okaże się natomiast znajomość języka angielskiego lub francuskiego (tytuł ma tylko te dwie wersje językowe). Goetia bowiem właśnie fabułą stoi i w grze znajduje się mnóstwo opisów, ale co najważniejsze odnajdujemy fragmenty książek, notatek i dzienników. Te są kluczowe do zrozumienia tragicznych wydarzeń oraz zagadek, a nierzadko stylizowane okazują się na pismo odręczne.
Niby proste, ale nie do końca
W swym założeniu Goetia jawi się jako produkcja przystępna dla gracza niedoświadczonego w przygodówkach. Jest to eksploracyjna odmiana tego gatunku. To znaczy, że rozgrywka ma przede wszystkim służyć przedstawieniu historii. Zrezygnowano także z klasycznego ekwipunku, by nie straszyć gracza łączeniem zbyt wielu przedmiotów na raz. Zamiast tego Abigail potrafi wniknąć w konkretne przedmioty i poruszać się pod ich postacią. Co więcej, gra jest nieliniowa. Twórcy zachęcają, by w sytuacji, gdy gracz się zaciął i nie może wymyślić rozwiązania problemu, po prostu udał się w drugą stronę do innego kawałka gry. Tak jest, lokacje można zwiedzać w dowolnej kolejności.
Z przykrością muszę stwierdzić, że deweloperzy przejechali się trochę na próbie ułatwienia gry. Brak ekwipunku okazuje się denerwujący, kiedy podczas eksploracji natrafiam na pomieszczenie z dajmy na to kubkiem. Nie jest do niczego potrzebny, więc idę dalej. Gorzej, gdy nagle za trzy godziny naczynie przyda się zupełnie gdzie indziej. Oczywiście przez natłok informacji dawno o nim zapomniałem i marnuję czas na jego odnalezienie. Także dowolność w zwiedzaniu potrafi lekko namieszać.
Pochwalić za to muszę zagadki. Co jest rzadkością dla tego gatunku, są one faktycznie logiczne. Nie znajdziemy żadnych absurdalnych połączeń, a każde rozwiązanie ma sens. Ciekawym pomysłem jest także umiejętność przenikania ścian. Hej, przecież gramy duchem, więc dlaczego nie? Oczywiście, by nie zrobiło się zbyt prosto, część ścian blokują demoniczne pieczęcie. Te muszą zostać zerwane przez wykonanie odpowiednich zadań.
Jak wygląda mrok
Bez wątpienia najlepszym, co znajdziemy w Goetii, jest bardzo dobra oprawa. Z ręcznie rysowanych teł wylewa się ponury, wiktoriański klimat. Cieszy oko cały ogrom subtelnych detali. Robactwo łażące po ścianach, porozrzucane przedmioty czy przelatujące nad lasem ptaki. Na szczególną uwagę zasługuje odtworzenie rezydencji. Rozległe pomieszczenia, portrety czy wszechobecny przepych składają się miejscówkę, w której fani Resident Evil poczują się jak w domu.
Na podobnym poziomie stoi warstwa dźwiękowa. Fortepianowe kompozycje budują klimat, przeplatając się z elementami ambientu i rocka. Warto więc nadmienić, kupując grę w serwisie GOG, otrzymujemy za darmo cyfrowy soundtrack. Grać należy w słuchawkach lub z bardzo dobrym nagłośnieniem. Rozgrywka wiele traci bez delikatnych dźwięków otoczenia. Do tego część łamigłówek opiera się właśnie na elementach dźwiękowych.
Wszystko to tworzy wiarygodną iluzję miejsca opuszczonego, a co za tym idzie, nieprzyjemnego. Warto jednak nadmienić brak jakiegokolwiek voice actingu. Dla części może to być problem, ale jakby tak się głębiej zastanowić, to rodzi się pytanie: czy duchy i demony mają jakikolwiek głos?
Nasza ocena: 8/10
Goetia mnie nie rozczarowała, choć absolutnie nie jest to pozycja obowiązkowa. To około 8–10 godzin satysfakcjonującej zabawy w odkrywcę, w zaiste pięknym stylu. Fani przygodówek i mrocznych opowieści znajdą tu coś dla siebie i powinni być zadowoleni. Reszta graczy bez problemu może sobie tytuł odpuścić i czuć się z tym dobrze.Grafika: 8/10
Udźwiękowienie: 9/10
Fabuła: 8/10
Grywalność: 7/10