Nadchodzi Spider-Man! Więcej, nadchodzi ich nawet kilku. Każdy ma do opowiedzenia swoją historię, wspólnie mają jedną misję!
Columbia Pictures wraz z Sony Pictures Animaton przedstawiają nam nową produkcję (oczywiście pod patronatem Marvela), która sama w sobie jest wariacją na temat postaci znanego wszystkim Człowieka Pająka. Film w reżyserii Boba Persichetti, Peter’a Ramsey’a oraz Rodney’a Rothmana, a okalany scenariuszem duetu Rothmana i Phila Lorda, to świadectwo świetnego kunsztu oraz historii, która ciągle nie zawodzi.
Jak Miles Morales i spółka zawojowali świat?
Postać Petera Parkera ma za sobą dość burzliwą przeszłość. Wiele odsłon nowojorskiego bohatera ujrzało światło dzienne, zarówno w ekranizacjach animowanych jak i filmach aktorskich. Następne wersje komiksowego młodocianego herosa przyjmowano z większym lub mniejszym entuzjazmem. Nie jest jednak tajemnicą, że każdy Pajączek zebrał pewną spersonalizowaną grupę sympatyków. Niezależnie od tego, czy tworzyła go jedynie rysunkowa kreska, czy był portretowany w serialu przez Nicholasa Hammonda i w filmach przez Tobey’a Maguire’a, Andrew Garfielda czy Toma Hollanda, Parkera mógł odnaleźć w sobie każdy z nas. Stan Lee i Steve Ditko, którym dedykowany jest ten film, o to zadbali.
Zaproponowana nam animacja idzie o krok dalej. Kombinacja znanych nam już wątków wraz z oddechem świeżości, który został zafundowany przez Milesa Moralesa, zachwyca. Po prostu za-chwy-ca. Piękna w swoim warsztacie animacja, której fabuła bezbłędnie ukazuje zarówno typowe problemy pajęczego bohatera – wątek postaci wujka-mentora został przedstawiony tu w nowatorski sposób (to już nie kolejny Ben), czy też nową ścieżkę, która pokazuje różnorodność samego superbohatera o pajęczych zdolnościach poprzez umieszczenie go w kilku różnych uniwersach, co tylko dodaje opowieści głębi.
Pojawia się tu nie tylko Morales czy Parker, ale też Mary-Jane, Gwen Stacey, Ciocia May (wspaniała) czy Spider-Man Noir i Peni Parker a nawet Spider-Hama! Swoje epizody zaliczyły również charaktery inspirowane Zielonym Goblinem oraz Doktorem Octopusem. Interakcja różnych wersji pajęczego ego umożliwia nam ponowną ocenę postaci znanej nam od lat.
Miles Morales zabiera nas w przygodę, która bogata jest w poczucie humoru, wzrusza śmiesząc i śmieszy wzruszając. Pojawiają się zarówno momenty majestatyczne, jak i sceny w których to główny bohater oddaje się swojemu hobby wykonując graffiti pod opieką wujka. Jest to film odpowiedni dla widza w każdym wieku, powoduje on, że zaczynamy wierzyć w lepsze jutro. Pod względem wizualnym, aż dziw, że obraz może wzbudzić takie emocje. Różnorodność animacji, która jest hołdem dla gatunku komiksu (spotkamy tu się zarówno z przepiękną łzawą sceną w stylu anime, jak i kreską znaną nam z Looney Tunes czy też typowym marvelowym Pow!), połączona z wciągającą ścieżką dźwiękową okazuje się być dziełem przełomowym, pokazuje ona drogę jaką Sony przeszło w temacie animacji.
Oprócz oprawy, na pochwałę zasługuje również dobór obsady – jest ona nieskazitelna. Genialne głosy za którymi kryją się takie nazwiska jak: Shameik Moore (Miles Morales), Jake Johnson (Peter B. Parker), Hailee Steinfield (Gwen Stacey), Zoë Kravitz (Mary-Jane Watson), John Mulaney (Spider-Ham) czy Nicolas Cage (Spider-Man Noir) okrasiły całą produkcje dubbingiem, który nie mógł być bardziej trafny. Swoje role świetnie zagrali też Lily Tomlin (czyli ciocia May), Liev Schreiber, wcielający się Kingpina, i Mahershala Ali jako wujek Milesa. Marvel skolekcjonował już wszystkich sławnych Chrisów dodając do puli Chrisa Pine’a, swoje cameo zaliczyli również Oscar Isaac, Donald Glover oraz raper Post Malone. Nie zabrakło też miejsca dla Stana Lee.
Jak przełamać rutynę – czy animacja znokautowała ekranizacje aktorskie?
Krótko – tak. Każdy z ostatnich Spider-Manów (i w pewnym sensie Venom) był dobry, każdy wprowadzał coś nowego i miał pozytywny wpływ na uniwersum (w jakimś stopniu i w jakiś sposób), jednak to co ujrzało światło dzienne pod koniec grudnia to całkowicie nowa jakość. Choć niektórzy mogą przyznać że umieszczenie tylu inności w jednym filmie to przesyt – w co ja śmiem wątpić – to wprowadza to całą historię na następny poziom. Nie ujmuje to w żadnym razie powstającym produkcjom nie animowanym, jednak jest to nowy pomysł, który warto a nawet należy rozwijać.
Film jest ucztą dla fanów ciekawych obrazów i eksperymentów w gatunku opowieści rysowanych i animacji komputerowej, do piosenek Post Malone, Nicky Minaj czy Lil Wayne’a po seansie można bujać się jeszcze przez długi czas, a fabuła jest w wspaniały sposób ekscytująca.
Spider-Man Uniwersum można oglądać teraz w kinach Cinema City.
Nasza ocena: 10/10
Świetny! Apeluję, żeby nie zniechęcać się tym, że to animacja, i odważnie wejść na salę kinową, nie zwracając uwagi na swój wiek. Czy ta recenzja zamieniła się w odę do Spider-Mana Uniwersum? – możliwe. Czy żałuję? – nie!Fabuła: 10/10
Bohaterowie: 10/10
Oprawa wizualna: 10/10
Oprawa dźwiękowa: 10/10