Site icon Ostatnia Tawerna

Nieproszeni goście na wakacjach – recenzja powieści „Chata na krańcu świata”

Wydawnictwo Vesper przyzwyczaiło już nas do solidnych i nietuzinkowych horrorów, ponadto wydawanych w solidnych oprawach. Nie inaczej jest z książką Chata na krańcu świata, napisaną przez Paula Tramblaya.

Koktail dokosnały

Kiedy Andrew i Eric postanowili zabrać swoją siedmioletnią córkę do chaty na wakacje, nawet nie przypuszczali, jak przewrotny w skutkach okaże się ten pomysł. Ich urlop zakłócony zostaje przez czwórkę tajemniczych mężczyzn, wieszczących koniec świata, który tylko owa trójka bohaterów może powstrzymać. Muszą jedynie poświęcić jedno z siebie.

Już od pierwszych stron widać zatem, że Chata na krańcu świata to nietypowy horror. Autor bawi się tu kilkoma, zdawałoby się już utartymi motywami: chata w lesie, izolacja, najścia nieznajomych i – oczywiście! – apokalipsa. Wszystkie z nich były już wałkowane zarówno przez autorów powieści, jak i twórców filmowych. Tremblay nie tylko pieczołowicie dobrał je do siebie, ale także skomponował w odpowiednich wyważonych proporcjach. W książce nie zabrakło też nawiązań do popkultury. Uśmiech na twarzy pojawi się na pewno u każdego, kto w dzieciństwie wyczekiwał kreskówek Looney Tunes czy zetknął się z Goonies.

Od samego początku powieść podstępnie aplikuje nam podskórny niepokój, który pozostaje do ostatnich stron. Nie jest to zatem horror w dosłownym znaczeniu. Thriller z fantastycznymi elementami byłby tu chyba bardziej trafnym określeniem.

…z łyżką pieprzu

Chociaż Chata na krańcu świata pozostaje świetna pod względem kompozycji oraz budowania napięcia, warto przygotować się na jedną zasadniczą wadę – nierówne tempo. Wartką akcję często rozbijają przydługie, nużące opisy. Niejako rewanżuje to kilka pojedynczych, naprawdę rewelacyjnych scen, które aż proszą się o zmyślną ekranizację.

Nie da się też odżałować uczucia, że chociaż powieść jest świetnie skomponowana, pozostaje w niej pewien nie do końca wykorzystany potencjał. Wrażenie, że gdyby tu i ówdzie nieco doszlifować narrację bądź jeszcze raz przemyśleć pewne rozwiązania, otrzymalibyśmy horror doskonały.

Książka Paula Tremblaya na pewno ucieszy niejednego fana klasycznych pozycji grozy. Historii, których twórcy w mozole bawili się z odbiorcą i jego lękami, zamiast wylewać wiadra krwi i flaków. Chata na krańcu to zmyślnie zrealizowana powieść, a mimo swoich wad stanowi kawał solidnej rozrywki.

Nasza ocena: 7/10

Chociaż ma swoje wady, powinna ucieszyć każdego fana porządnego horroru.

Fabuła: 7/10
Bohaterowie: 6,5/10
Styl: 7,5/10
Wydanie i korekta: 7/10
Exit mobile version