Site icon Ostatnia Tawerna

Nienazwane zło – recenzja filmu „Nie otwieraj oczu”

Netflix co jakiś czas próbuje zaskoczyć nas jakąś ciekawą produkcją. W 2018 roku ukazało się kilka intrygujących ofert horrorowych, które są idealną propozycją na wolny wieczór. Do tego typu filmów można zaliczyć najnowszy, postapokaliptyczny obraz Susanne Bier Nie otwieraj oczu.

Po tegorocznym sukcesie fenomenalnego Cichego Miejsca Johna Krasinskiego można zaobserwować ponowne zainteresowanie kategorią postapo przez innych twórców, które ogółem w historii kinematografii rzadko kiedy malało. Niemalże co roku twórcy próbują nas uraczyć jakąś kolejną opowieścią o zagładzie ludzkości. Większość tego typu produkcji stawia na budowanie permanentnego poczucia zagrożenia oraz fatalistyczną wizję społeczeństwa. Są też takie filmy, które szukają innowacji i ukazują rzeczywistość z rzadko eksponowanej dotąd perspektywy. Nie otwieraj oczu jest próbą stworzenia syntezy tych dwóch podejść.

Nie patrz, bo zginiesz!

Fabuła nowej produkcji od Netflixa wygląda następująco. Ludzkość staje w obliczu najwyższej dla swojego gatunku próby przetrwania. Na ulicach panuje totalny chaos. Walczący o życie ludzie doświadczają tajemniczych wizji, po czym dokonują masowych samobójstw. Garstka ocalałych usiłuje ukryć się w swoich domach, gdyż każde wyjście na zewnątrz na otaczającą człowieka dookoła, przyjazną dotąd naturę, może skończyć się szaleństwem i śmiercią. Czuć zewsząd unoszącą się w powietrzu aurę nadnaturalnego zła. Jedynym sposobem na przeżycie jest izolacja i nie patrzenie w przestrzeń.

Liczy się klimat

Sussane Bier umiejętnie buduje i intonuje napięcie. Pozbawia ludzkość jej naturalnych właściwości, czyniąc z nich narzędzie niosące zgubę. Na każdym kroku kładzie swoim bohaterom kłody pod nogi i obserwuje jaki pod wpływem tych zmiennych, będzie efekt końcowy tego eksperymentu. Jednocześnie dzięki zastosowanej koncepcji, utrzymuje uwagę widza w oczekiwaniu na rozwikłanie tajemnicy. Decyduje się na stopniowe odsłanianie kolejnych informacji, dotyczących źródła pochodzenia zagrożenia, a rozwleczone w czasie poszczególne sceny, mają za zadanie potęgować emocje. Widać, że reżyserka odrobiła pracę domowa i solidnie przygotowała się do realizacji dzieła. Niemniej umiejętne tworzenie atmosfery niepokoju i niewiedzy niekoniecznie idzie w parze z pomysłowym prowadzeniem fabuły, gdyż w tym wypadku poruszane wątki i wprowadzone rozstrzygnięcia finałowe, jak na film, który aspiruje do miana ambitnego kina, są po prostu zbyt sztampowe i przewidywalne.

Wariacja na temat Cichego miejsca?

Nie trudno doszukiwać się analogii pomiędzy najnowszym filmem Susanne Bier, a wspomnianym we wstępie błyskotliwym horrorem Krasinskiego. Obie produkcje łączy ten sam koncept. W Cichym miejscu i Nie otwieraj oczu twórcy budują napięcie w oparciu o wrodzone atrybuty człowieka. W obu przypadkach zmysły walczących o przetrwanie ludzi zostają w dużej mierze ograniczone, a ich ruchy skrępowane, przez co zadanie, jakim jest przetrwanie, zdaje się być znacznie trudniejsze. Jednak zasadniczą różnicą, która w tym porównaniu działa na korzyść tego pierwszego jest ciekawie poprowadzona fabuła. W najnowszej produkcji od Netflixa, mimo otwartego wątku odnośnie źródła apokalipsy i zastosowania niedopowiedzeń, akcja gdzieniegdzie gubi sens i próbuje być podtrzymywana przez sztampowe zagrania. Tym samym nie można jednak stwierdzić, że jest to zupełnie nieudany obraz, gdyż pełna atmosfery niepokoju i niewiedzy historia absorbuje przez cały czas uwagę widza, a zjawiskowa Sandra Bullock, dzięki swoim aktorskim zdolnościom uwiarygodnia spektakl.

Nadnaturalna groza H. P. Lovecrafta

Dość innowacyjnym aspektem filmu Sussane Bier jest stosowanie niedopowiedzeń odnośnie źródła zagrożenia. W oparciu o szczątkowe dane reżyserka kreuje swoje dzieło. Trzeba przyznać, że zastosowana strategia działa tylko na korzyść produkcji. Szczególną sympatię fanom kina grozy zaskarbiła sobie wykreowaniem postapokaliptycznej rzeczywistości, czerpiąc pełną garścią z filozofii nadnaturalnej grozy Lovecrafta. Można ją wyczuć głównie w atmosferze niepokoju, poczucia nieokreślonego, w pełni nienazwanego zła. Takie elementy składowe obrazu sprawiają, że Nie otwieraj oczu to całkiem sugestywny thriller psychologiczny z elementami horroru, który ogląda się z dużym zaciekawieniem.

Nasza ocena: 7,5/10

Nie otwieraj oczu to całkiem przyzwoity, utrzymany w atmosferze niepokoju, niedopowiedzeń oraz niewiedzy thriller psychologiczny z elementami horroru. Dodatkowym plusem produkcji są odniesienia do filozofii Lovecrafta, które potęgują napięcie.

Fabuła: 7/10
Bohaterowie: 8/10
Oprawa wizualna: 8/10
Oprawa dźwiękowa: 7/10
Exit mobile version