Po ogromnym sukcesie pierwszej serii Opowieści Podręcznej oczekiwania wobec kontynuacji były bardzo duże. Dwa początkowe epizody nowego sezonu utwierdziły mnie w przekonaniu, że będzie on równie szokujący i trudny w odbiorze, jak poprzedni. Czy okaże się tak samo dobry?
Twórcy wrzucili nas od razu na głęboką wodę, rozpoczynając akcję dokładnie w chwili, w której zakończyli ją poprzednio. Nie mamy czasu na ponowne przywyknięcie do brutalnej rzeczywistości Gileadu, tak jak i bohaterka nie może stopniowo przystosować się do nowej sytuacji. W tej kwestii nic się nie zmieniło – serial szokuje dosłownością i obrazowością.
Błogosławieństwo i przekleństwo
O ile pierwszy sezon był w miarę wierny książkowemu oryginałowi (pomimo znacznego rozbudowania i uwspółcześnienia opowieści), o tyle drugi z racji braku materiału bazowego jest w całości inwencją twórców. I muszę przyznać, że póki co zapowiada się na idealnie dopasowaną kontynuację. Udało im się utrzymać mroczny klimat, rozbudować świat zgodnie z wcześniej przyjętą konwencją i pogłębić charakterystykę bohaterek – June i Emily.
Kadr z serialu „Opowieść podręcznej”
W otwierającym serię odcinku można zauważyć swego rodzaju powrót do korzeni. Tak jak w pilocie pierwszego sezonu poznawaliśmy Offred, tak tutaj przedstawia nam się June, która poniekąd odzyskała swoje imię. Nadal pozostaje główną postacią, której losy poznajemy najdokładniej. Ten wątek potoczył się zaskakująco. Drugi epizod skupił się za to na Emily i jej upodleniu – pracującej i żyjącej w skrajnie złych warunkach. Jeśli wydawało wam się, że życie Podręcznych jest największym koszmarem, to obraz „nie–kobiet” w Kolonii niemile was zaskoczy.
Tempo akcji w początkowych odcinkach drugiego sezonu jest bardzo nierówne – w pierwszym fabuła pędzi na złamanie karku, pozostawiając pewne niedopowiedzenia, w drugim zaś jest powolna, skupiona na detalach. Jednak w żadnym wypadku seans się nie dłuży, a wręcz przeciwnie.
Kadr z serialu „Opowieść podręcznej”
Druga natura człowieka
Pierwszy sezon Opowieści Podręcznej przyzwyczaił nas do aktorstwa na najwyższym poziomie, co udowadniały najbardziej prestiżowe nominacje i nagrody dla odtwórczyń kilku najważniejszych ról. Nie inaczej jest w kolejnej odsłonie serii – Elisabeth Moss, Alexis Bledel i Ann Dowd stanęły na wysokości zadania, dając pokaz swoich umiejętności.
Ciotka Lydia przeraża jeszcze bardziej swoją bezwzględnością, June zaskakuje desperacją, a Emily zimną krwią, którą nauczyła się zachowywać nawet w skrajnych sytuacjach. Wszystkie trzy panie pokazały swoje postacie od nieco innej strony niż dotychczas, udowadniając, że jako aktorki nadal zasługują na uznanie.
Kadr z serialu „Opowieść podręcznej”
Jedna fałszywa nuta
Jedynym zgrzytem w początkowych odcinkach drugiej serii jest nietrafiona muzyka. O ile podkład instrumentalny pod większość scen sprawdza się dobrze, o tyle utwory dobrane do kulminacyjnych momentów utrudniły znacznie ich odbiór. Wielka szkoda, że ucierpiały na tym dwa najmocniejsze fragmenty. Mam nadzieję, że w kolejnych epizodach będzie lepiej.
Wizualnie za to dostaliśmy ponownie obraz niemal idealny – szerokie ujęcia, kiedy poznajemy całokształt sytuacji i kadry skupione na detalach, gdy zachodzi potrzeba wywołania emocji. Zdjęcia doskonale korelują z fabułą i grą aktorską, tak jak w poprzednim sezonie.
Premiera nowej serii Opowieści Podręcznej nie zawiodła moich oczekiwań. Dostałam kontynuację na podobnym poziomie, równie szokującą i dosadną, z przerażającym klimatem – i w dodatku świetnie odegraną. Chociaż tematyka sprawia, że odbiór serialu jest trudny, to ujęcia nie pozwalają oderwać od niego wzroku. Mam nadzieję, że pozostanie tak do końca sezonu.
Nasza ocena: 9,2/10
Drugi sezon zapowiada się równie dobrze, jak poprzedni. Jedynie ścieżka dźwiękowa momentami przeszkadza w odbiorze tej poruszającej produkcji.FABUŁA: 9/10
BOHATEROWIE: 10/10
OPRAWA WIZUALNA: 10/10
OPRAWA DŹWIĘKOWA: 8/10