Site icon Ostatnia Tawerna

Nie uciekniesz przed przeznaczeniem – recenzja książki „Szamanka od umarlaków”

Ida Brzezińska ma w życiu Pecha. Urodziła się w magicznej rodzinie, która od niemała dwudziestu pokoleń zajmuje się czarami. Ale dziewczyna nie zamierza kontynuować tej tradycji. Chce wieść normalne życie, jako studentka psychologii na Uniwersytecie Wrocławskim. Niestety Pech ma wobec niej inne plany.

Okazało się bowiem, że Ida jest szamanką od umarlaków. Inaczej mówiąc: na każdym kroku widzi duchy. W dodatku jako medium i banshee potrafi przewidzieć czyjąś śmierć. Ida w obcym mieście, otoczona przez dusze zmarłych… To nie mogło się dobrze skończyć. Całe szczęście dziewczyną w porę zaopiekowała się mieszkająca we Wrocławiu ciotka Tekla – medium z dość specyficznym stylem bycia. To ona udziela cennych lekcji młodej szamance od umarlaków. A Pech nie śpi i czeka tylko na okazje. Harpia, czarny mag i stado demonów – gorzej już być nie mogło! A może jednak?

Pech chciał inaczej

Fabuła powieści skupia się oczywiście na głównej bohaterce. Śledzimy losy młodego medium, które dopiero stawia pierwsze kroki w swoim nowym fachu. W nauce pomaga dziewczynie irytująca ciotka Tekla, ale to właśnie Ida skradła całą moją uwagę swoim ciętym językiem i sarkastycznym podejściem zarówno do życia, jak i innych ludzi. Od samego początku nie miała zamiaru kontynuować magicznych tradycji, dlatego na każdym kroku stara się postępować na przekór rodzinie. Jednak Pech życzy sobie zupełnie czegoś innego. I to właśnie on jest ciekawym motywem. W powieści Raduchowskiej został w pewien sposób upersonifikowany, stając się niejako jednym z bohaterów. Przejawia typowe dla ludzi uczucia, takie jak smutek czy radość, ale jego głównym zadaniem jest uprzykrzanie życia Idzie.

Gdzie zakończenie?

Wespół z ciekawą historią idzie znakomity język, jakim posługuje się autorka – bogaty w metafory i humor znacznie uprzyjemnia lekturę. Styl pisania jest bardzo lekki i prosty, przez co książkę można przeczytać naprawdę szybko. I tutaj pojawia się wada, czyli samo zakończenie. A konkretnie jego brak, bo fabuła urywa się dość niespodziewanie – nie dość, że większość wątków nie zostaje rozwiązana, to dodatkowo na ostatnich stronach pojawia się jeszcze więcej niewiadomych. Co z drugiej strony zachęca do sięgnięcia po kontynuację, czyli Demona luster. Spodziewałam się jednak zamkniętej historii i poczułam niemałe rozczarowanie – przed sięgnięciem po ten tytuł, nie miałam pojęcia, że jest to dylogia.

Nareszcie bez marysuizmu!

Największą zaletą powieści jest brak wątku romantycznego. Nareszcie dostałam książkę, w której protagonistka nie wodzi wzrokiem za umięśnionymi facetami i nie wyznaje im wiecznej miłości. Uwielbiam ogromny dystans, z którym Raduchowska traktuje swoich bohaterów. Dzięki temu czytelnik może odpocząć od ideałów i zacząć utożsamiać się z postaciami. I to jest chyba największy plus Szamanki od umarlaków. Dodajmy do tego ogromną dawkę ironii, czarnego, sarkastycznego humoru oraz personifikowania Pecha, a powstanie coś zupełnie nowego i świeżego.

Czy polecam? Owszem!

Dobrze, że wydawnictwo postanowiło wznowić powieść. Inaczej pewnie nie sięgnęłabym po ten tytuł i ominęłaby mnie cała zabawa. Do tej pory nie słyszałam nawet o twórczości Martyny Raduchowskiej, ale teraz zacznę baczniej przyglądać się twórczości autorki. Nie pozostaje mi nic innego, tylko niezwłocznie sięgnąć po drugi tom i powrócić do świata, gdzie bezapelacyjnie króluje złośliwy Pech.

Nasza ocena: 7,1/10

Brak wątku romantycznego i cięty język głównej bohaterki – to powinno was zachęcić do sięgnięcia po Szamankę od umarlaków. Krótka powieść w sam raz na długi, zimowy wieczór. Polecam!

Fabuła: 6,5/10
Bohaterowie: 7/10
Styl: 7/10
Korekta i redakcja: 8/10
Exit mobile version