Site icon Ostatnia Tawerna

Nie taki Switcher straszny, jak go malują – recenzja gry „Wiedźmin 3: Dziki Gon” w wersji na Nintendo Switch

Myśleliście, że Wiedźmin 3: Dziki Gon to już pieśń przeszłości? Nic bardziej mylnego (na szczęście)! Cztery lata po premierze gry na rynku zadebiutował kolejny port, tym razem na japońską konsolę Nintendo Switch.  Jak zatem tutaj sprawuje się Geralt? 

Mogliśmy sądzić, że razem z dodatkiem Krew i Wino pożegnaliśmy Wiedźmina 3, odsyłając go na zasłużoną emeryturę. Oto jednak, po kilku latach, światło dzienne ujrzała nowa wersja na Switcha. Skupiona wokół gry społeczność szybko okrzyknęła ją “Switcherem”, wyrażając zarówno ogromną aprobatę, jak i morze wątpliwości.

Te drugie dotyczyły głównie ograniczeń sprzętowych.  Konsola wyposażona w kilkuletni już procesor ARM (zmodyfikowany procesor NVIDIA Tegra), wspierany przez zaledwie 4 GB pamięci operacyjnej,  dysponuje mocą mniejszą niż nowsze telefony. Nic więc dziwnego, że dla niektórych już sama możliwość odpalenia gry wydaje się cudem. Tymczasem gra działa, i co więcej, pozostaje grywalna! Oczywiście nie robi tego samego wrażenia, co przy 4k i 60 klatkach na sekundę, niemniej jednak znaczącym sukcesem pozostaje fakt, że z gry nie wycięto nawet najmniejszego zadania pobocznego. To dokładnie ten sam Wiedźmin 3, którego otrzymaliśmy na PC, a później na konsole Xbox i PS4.

Koślawe widoki

Zanim jednak wyruszymy wiedźmińskim szlakiem, warto doposażyć się w odpowiednią kartę pamięci. Gra wymaga minimum 28 Gb, które niestety nie są możliwe do uzyskania na samej konsoli, nawet po usunięciu wszystkich pozostałych tytułów i screenów. Inną opcją jest oczywiście zakup gry w formie fizycznej. Otrzymamy wtedy kartridża zawierającego większość danych.

Później musicie już tylko przygotować swój okrzyk „wow”, ponieważ Wiedźmin wygląda zaskakująco dobrze. Stojące za portem studio Sabre Interactive zmierzyło się z nie lada wyzwaniem. Widać co prawda, że na ołtarzu wydajności złożono grafikę, jednak merytorycznie to nadal ta sama wspaniała przygoda, o której portale i czasopisma rozpisywały się już wzdłuż i wszerz. Dla niektórych wrażenie może być jednak słodko-gorzkie. Z jednej strony bowiem praktycznie nie widać optymalizacyjnych sztuczek – grafika wygląda na nieco przestarzałą, ale nadal dopracowaną. W formie przenośnej zagramy w rozdzielczości 540p, natomiast po zadokowaniu na telewizorze rozszerzy się ona zaledwie do 720p. W dobie huczącego 4k nie jest to być może wielki sukces, jednak warto zwrócić uwagę na to, że gra działa płynnie w okolicy 30 klatek na sekundę.

Nieco bardziej rozczarowujący okazuje się Novigrad. Największa aglomeracja, stworzona przez CD Projekt RED, wydaje się tu przerażająco pusta i martwa. Miasto nadal jest ogromne i wypełnione krętymi zaułkami, w których łatwo się zgubić, niestety potęguje to tylko uczucie opustoszenia, bo nie porusza się już po nim tyle NPC-ów co w innych portach. Podobnie okulawiono wiedźmińskie zmysły – ich używanie wymaga nie lada skupienia, ponieważ i tak lekko zamglony obraz staje się wtedy jeszcze bardziej zamglony i niewyraźny. Ograniczony rendering nieco kaleczy także walkę, podczas której postaci i napisy nad nimi robią się rozmazane i trudne do odczytania. Sytuację w znacznym stopniu ratuje niewielki ekran konsoli, na telewizorze bowiem wszystkie te kompromisy i zubożone tekstury rzucają się w oczy znacznie bardziej.

Wio, Płotka!

Chociaż grafika jest największą wadą całej produkcji, jest również wadą jedyną. Jak już wspomniałam, poza kompromisami wizualnymi i pewnym wyludnieniem mapy, na które wszyscy szykowali się od ogłoszenia portu, nie ukrojono ani kawałeczka zawartości. Wiedźmin 3: Dziki Gon nadal zachwyca swoją złożonością i dopieszczeniem nawet najmniejszych gameplayowych detali. Ponadto wersja na Switcha jest w Edycji Kompletnej, czyli zawiera całą wydaną zawartość dodatkową, w tym oba duże dodatki – Serca z Kamienia oraz Krew i wino, a także tryb New Game+. Zatem materiału do ogrania jest naprawdę sporo. Tych bardziej ambitnych może niestety zaboleć brak osiągnięć.

A jak jest w tym wszystkim z wytrzymałością baterii? Trzeba wszak pamiętać, że główną zaletą Nintendo Switch jest jej mobilność i elastyczność. Cóż by nam po niej było, gdyby męczona Wiedźminem bateria odpadała po kilkudziesięciu minutach? Z tym na szczęście też nie jest źle. Bez kabla możemy spokojnie pograć nawet przez dwie i pół godziny!

„Switcher” nie jest zatem dla fanów 4k i 50 FPS-ów, ale jeżeli nie boicie się graficznych kompromisów, będzie to wspaniała przygoda. Budzi to oczywiście zamiatane od dłuższego czasu pod dywan pytania i wątpliwości dotyczące wyższości dobrego gameplayu nad wypieszczoną grafiką. Szkoda zatem, że rynek gier poszedł w dokładnie odwrotną stronę, ale to już rozważania na inny artykuł. Wiedźmin 3 to nadal fabularny oraz grywalny majstersztyk i basta!

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękujemy firmie CDP.

 

Nasza ocena: 8,2/10

Mimo zubożałej grafiki Wiedźmin 3 nadal sprawuje się świetnie i może dostarczyć wielu godzin wspaniałej (i mobilnej!) zabawy.

Grafika: 6/10
Udźwiękowienie: 7/10
Fabuła: 10/10
Grywalność: 10/10
Exit mobile version