Urszula, Diabolina, Yzma, czy Zła Królowa to czarne charaktery, które zdecydowanie zapadły odbiorcom w pamięć. Jedną z najbardziej ikonicznych postaci wytwórni Walta Disneya bezapelacyjnie jest Cruella De Mon. Krnąbrna, przerażająca i bez zahamowań – taką ją zapamiętałam, oglądając w dzieciństwie 101 dalmatyńczyków. Czy filmowa wersja animacji jest wystarczająco dobra, by dorównać oryginałowi ?
Estella czy Cruella?
Zadziorna dziewczyna Estella (Emma Stone) przedstawiona jest jako typowa indywidualistka, która od najmłodszych lat nie zamierza wpisywać się w wyznaczone przez społeczeństwo schematy. Chodząca własnymi ścieżkami i przysparzająca niemałe problemy bohaterka zostaje wydalona ze szkoły. Wraz z matką udaje się do Londynu, by tam rozpocząć nowe życie. W drodze po lepsze jutro bohaterki zatrzymują się przy pałacu, w którym odbywa się tajemniczy bal. Podczas zabawy matka Estelli traci życie. Od tej pory dziewczynka, nie mając dachu nad głową oraz złamanego centa przy duszy, zdana jest sama na siebie. W stolicy Anglii poznaje dwóch rabusiów, Jaspera (Joel Fry) i Horacego (Paul Walter Hauser), którzy będą towarzyszyć jej w najważniejszych momentach życia, a przede wszystkim ratować z opałów.
Gdzieś to już widziałam
Od pewnego czasu wytwórnia Myszki Miki, chcąc odtworzyć swoje kultowe produkcje, przedstawia czarne charaktery w zupełnie inny sposób, niż ten, do którego nas przyzwyczaiła. Odnoszę wrażenie, że Disney próbuje pokazać widzom narodziny czarnego charakteru, skupiając się na tym, co tak naprawdę ukształtowało w nim zło. Ten zabieg mogliśmy obserwować już w 2014 roku, gdy na ekranach kin pojawiła się Czarownica. Czy jest to dobry krok? Nie do końca… Cruella jest postacią, której w pewnym momencie zaczęłam współczuć i kibicować. Mimowolnie usprawiedliwiałam jej charakter, ze względu na trudne dzieciństwo, które zgotował jej los. Przez chwilę zapomniałam, jaka była w animacji. Z filmową bohaterką mogłabym się zaprzyjaźnić. Film przez swój realizm pozwala nam tłumaczyć i akceptować zło, co nie do końca wydaje się być dobre dla młodszych widzów. Bohaterka, tęskniąc za zmarłą matką, dąży do spełnienia marzenia, które towarzyszy jej od najmłodszych lat. W tym czasie podziwiana przez nią idolka, staje się jej największym wrogiem, którego musi pokonać. Warto tu wspomnieć, że podziwiana niegdyś przez Cruellę baronowa von Hellman (Emma Thompson) nie cofnie się przed niczym, by zachować swoją pozycję.
Świetna gra aktorska
Bezapelacyjnie aktorka wcielająca się w tytułową Cruellę wiedziała, co zrobić, by oczarować widza. Emma Stone jest w pełni świadoma odgrywanych przez siebie emocji. Doskonale potrafi balansować między grzeczną dziewczynką, a zadziorną kobietą. Nieważne, jaką twarz w danym momencie przyodzieje, prezentuje się wyśmienicie zarówno jako delikatna Estella, jak i jako żądna zemsty Cruella. Po seansie mam wrażenie, że żadna z ról w tym filmie nie została przydzielona przypadkowo, dzięki czemu bawią one i wzruszają dokładnie tam, gdzie trzeba. A teraz coś dla fanów animacji… Scenarzyści znaleźli miejsce, które doskonale nawiązuje do klasycznej historii, wytężcie wzrok!
… co wzrokiem poraża i minę ma złą…
Warto wspomnieć również o ścieżce dźwiękowej, która towarzyszy filmowi. Cruella wypełniona jest świetną muzyką, wręcz idealnie dobraną do sytuacji, w której znajdują się bohaterowie. Nie brak tu ani klasycznych, ani punkowych kompozycji. Wizytówką Cruelli jest utwór Florence and the Machine. W filmie usłyszeć można również klasyki takich zespołów jak Queen, Bee Gees, The Doors czy The Clash. Jednak w Cruelli nie tylko muzyka urzeka. Pokuszę się o stwierdzenie, że odpowiedzialni za inscenizację i charakteryzację powinni szykować podziękowania na oscarową galę.
Wydanie DVD
Wydawnictwo Galapagos oferuje nam Cruellę w trzech wersjach językowych: polskiej, angielskiej i czeskiej. Podobnie jest z napisami, mamy wspomniane wcześniej wersje oraz angielską dla niesłyszących. Pamiętajcie, jeśli interesują Was takie smaczki jak aktorskie wpadki czy niewykorzystane sceny, warto sięgnąć po wydanie Blu-ray.
Na jesienny wieczór pod kocykiem
Jeśli do tej pory nie zdecydowaliście się na obejrzenie Cruelli, warto sięgnąć po płytę i nadrobić zaległości. Po obejrzeniu animacji, wydawało mi się, że wytwórnia nie może wykreować podlejszego charakteru od Cruelli. W końcu kto normalny pragnie śmierci małych dalmatyńczyków? Jednak filmowa Estella, z której narodziła się Cruella, potrafiła mnie prawdziwie zaskoczyć! Okazuje się, że w okrucieństwie (do którego przecież zobowiązuje imię głównej bohaterki) można zrobić krok dalej… Jestem disneyoholikiem, ale muszę przyznać, że nie jest to produkcja, która wbiła mnie w fotel. Mimo wszystko, chętnie spotkam się z główną bohaterką ponownie w drugiej części…