Site icon Ostatnia Tawerna

Nie tak łatwo tu przeżyć… – recenzja podręcznika do trzeciej edycji gry fabularnej „Agonia 3 Edycja”

Źródło: hengal.pl

Ponury świat, w którym śmierć czai się na ludzi na każdym kroku. Jeśli nie pożre cię jakiś potwór, to zabije choroba lub umrzesz z głodu. Czy odważysz się zmierzyć z Agonią, Wędrowcze?

W drodze przez Exidium

Agonia określana jest mianem „ponurej gry fabularnej”. Nie ma w tym nic dziwnego. Stworzona została w stylu dark fantasy. Gracze wcielają się w niej w Wędrowców, ludzi, którzy pragną zostać bohaterami lub też zarobić nieco pieniędzy i polepszyć swoje dotychczasowe życie. W tym celu przemierzają krainę znaną jako Exidium, walcząc z monstrami i wykonując polecone im zadania. Ich droga nie jest jednak zbyt prosta. Na szlakach czyhają liczne zmutowane zwierzęta, nieumarli czy demony. Nad ich głowami z kolei wisi przybity do nieba konający bóg – Kruentis. Kiedy z jego ran zaczyna spadać na ziemię deszcz krwi, świat pogrąża się w jeszcze większym chaosie, a potworów przybywa. Jednak to nie jedyne zagrożenie czekające na śmiałków. Gra została osadzona w średniowiecznym klimacie. Wokół panują wojny o wpływy. Kolejne państwa, miasta i wioski pojawiają się i upadają. Jest garstka możnych rządzących światem i żyjących w dobrobycie. Reszta musi jakoś sobie radzić. Niektórzy mają szczęście i prowadzą karczmy, zakłady krawieckie czy pracują jako ochrona nobilów. W tym świecie widzimy głodnych, bosych ludzi. Starają się przeżyć jeszcze jeden dzień. Powszechny jest tu brud, smród, a mieszkańcy nękani są chorobami, który przeradzają się w epidemie. Jeśli ktoś przeżyje atak dwugłowego niedźwiedzia, wykończy go szczur przenoszący dżumę. A jeśli ktoś myśli, że to już koniec nieszczęść, to warto dodać, że zdarzają się też trzęsienia ziemi czy powodzie. Nie ma tu też magii, która mogłaby w jakiś sposób pomagać ludziom. I jak żyć w takim świecie?

Wioskowy głupek? Czemu nie!

Fabuła dobitnie wyjaśnia nam, czemu RPG wydany przez Hengal, zwie się właśnie Agonia. Mechanicznie też wcale nie jest „różowo”. W grze używać będziemy jedynie k4. W wielu przypadkach oznaczać to będzie bardzo powolną śmierć. Poza tym nie mamy tu punktów zdrowia, a leczenie wcale nie jest rzeczą łatwą. Złamana kończyna nie zostanie magicznie uzdrowiona ani nie zregeneruje się przez noc czy po smacznym posiłku. Z kolei utrata oczu sprawi, że nasza postać na stałe będzie ślepa. W praktyce oznacza to utrudnienia w kierowaniu bohaterem, co przekłada się na przykład na wynik walki. Wpływ na odgrywaną przez nas postać będą miały także inne czynniki, jak pogoda, ukształtowanie terenu czy nawet zwykłe przeziębienie, które bardzo łatwe złapać. Jak silni i wytrzymali będziemy, zależy jednak od naszego szczęścia. Od początku gra stawia na losowość. To właśnie za pomocą kostek wybierzemy swój zawód, poznamy cechy, dobre i złe znaki, talenty, wady, a nawet imiona. Oczywiście istnieje możliwość wybierania wszystkiego samemu, ale według mnie dużo więcej frajdy w tym przypadku daje zdanie się na ślepy los. Dodatkowo w ten sposób szybciej pójdzie nam tworzenie naszego bohatera. Samych zawodów jest tu ponad 100, więc czytanie i rozważanie każdej profesji zajęłoby mnóstwo czasu. Zresztą, czy normalnie zostalibyście bankierem, ogrodnikiem, woźnicą albo wioskowym głupkiem?

Trudno choć łatwo

Grę należy zaliczyć do tych trudnych, ale niezbyt skomplikowanych. Co to oznacza? Jak już wspomniałem, łatwo tu zginąć, za to ciężko zdać jakiś test. Początkowo wiele cech postaci jest równe 1, czyli w teście będzie on posługiwał się zaledwie jedną kością czterościenną. Aby go zdać, zwykle potrzeba co najmniej 4, a więc bohater ma zaledwie ¼ szansy na sukces. Również podczas walki nie jest łatwo. Aby zabić wroga, należy zadać cztery obrażenia w jego głowę lub korpus. Najpierw jednak należy w nie trafić, a równie dobrze nasza broń sięgnie tylko ręki czy nogi wroga. Kolejnym utrudnieniem jest pancerz przeciwnika. Na szczęście nasz bohater może nosić także zbroję, a jego rywal również musi turlać kostkami na miejsce trafienia. Zdarzy się nam stracić rękę, ale nadal będziemy żyć!

Mechanicznie Agonia nie należy do trudnych. Wystarczy przeczytać dokładnie podręcznik i już jesteśmy w stanie poprowadzić rozgrywkę. Jeśli ktoś nie miał jeszcze do czynienia z RPG, to polecam przeczytać wstęp, opisujący, czym są gry fabularne. Do każdego elementu rozgrywki podany jest stosowny przykład. Jak już wspomniałem, potrzebne nam będą k4, którymi turlać będziemy niemal przy każdej okazji (jedynie na określeniu, gdzie trafiliśmy wroga, potrzebna będzie k6). Aby uzyskać wynik podczas takich czynności jak wspinaczka, przeszukiwanie czy zauważenie, należy zdać test. Te z kolei dzielą się na łatwe (należy uzyskać wynik cztery) i trudne (potrzebne jest osiem). To Mistrz Gry określa, ile nam trzeba, aby odnieść sukces. Dwie jedynki (i więcej) na kościach będą oznaczać pecha, natomiast przebicie wyniku o cztery da nam dodatkowe korzyści. Jest jeszcze drugi rodzaj sprawdzania, czy uda nam się zrobić to, co zaplanowaliśmy. Jeśli będziemy chcieli sparować cios, poderwać kogoś, przekonać do czegoś lub zastraszyć, wówczas wykonamy przeciw niemu test przeciwstawny. Wędrowiec oraz MG rzucają w tym przypadku kostkami i kto wyrzuci więcej, wygrywa. Proste, prawda?

Ze wszystkich zasad opisanych w podręczniku najbardziej podoba mi się ostatnia. Jeśli prowadzący nie jest czegoś pewny, nie musi tracić czasu i przeglądać stron. Przestoje w grze nie są czymś dobrym. Twórca pozwala tu na pełną improwizację i dostosowanie reguł do aktualnej sytuacji drużyny.

Przeżyć cudzym kosztem

Najciekawszą rzeczą, jaką moim zdaniem oferuje nam Agonia, jest plansza upadku. Wasz bohater nie zdał testu i nie udało mu się odnaleźć wroga? Ugryzł Was szczur i za moment wda się zakażenie? Cios przeciwnika pozbawi Was ręki? Potwór szarżuje i za moment rozszarpie Was na kawałki? Jest na szczęście dobry Mistrz Gry, który może pomóc. Wystarczy postawić krzyżyk na wspomnianej planszy i już jesteśmy bezpieczni. Przynajmniej teoretycznie. Kruentis nie daje nic za darmo. Trzeba więc w zamian poświecić świat lub kogoś z drużyny. Jeśli wybierzemy opcję numer jeden, to gdzieś na ziemi za moment trafi się powódź, wyjdą nowe czarty, z nieba popłynie krew boga. Nikt nie powiedział, że nie będzie to miało miejsca tuż przy nas. Ponadto stawiamy na szalę też życie naszej rodziny i przyjaciół. Może się też zdarzyć, że zostaniemy zdradzeni przez zaufaną osobę. Opcji jest naprawdę sporo, a ryzyko duże. Jeśli postawimy na drugi wariant, to za chwilę członek naszej drużyny może zgubić wartościowy dla niego przedmiot czy się rozchorować. Drugi krzyżyk będzie miał większe konsekwencje. Nasz przyjaciel nagle oślepnie, zostanie opętany, straci pamięć lub będzie bezpłodny. Przy czwartym poświeceniu czeka go już nieodwracalny i bardzo drastyczny koniec. Spalenie żywcem, rozszarpanie przez wielkiego ptaka czy roztrzaskanie się o skały to tylko kilka z wielu opcji. Zabawa zaczyna się w momencie postawienia pierwszego „X”. Przecież inni Wędrowcy, póki żyją, chętnie odpłacą nam pięknym za nadobne. I tak oto wszystko zmierza ku śmierci. A Mistrz Gry nawet nie musi się zbytnio starać.

Zmiany, zmiany i dodatki

Trzecia edycja Agonii, której autorem jest Szymon Piecha, różni się nieco od poprzednich. Na pierwszy rzut oka zobaczymy nową oprawę, kartę upadku oraz karty postaci. Wprowadzono także udoskonalony system rytuałów, rozwoju postaci czy znaków szczególnych. Wędrowcy będą także obarczani depresją, niosącą za sobą liczne, niechciane konsekwencje. Dużo lepiej rozpisano także tabele potworów. Wydawnictwo Hengal dorzuciło do podręcznika wszystkie dodatki, w tym także te, stworzone przez fanów. Otrzymujemy więc wszystko to, czego potrzebujemy do gry. A nawet więcej. Aby urozmaicić i umilić przeglądanie kolejnych stron, znajdziemy tu także liczne obrazki. Wszystkie z nich są czarno-białe i stworzone na wzór średniowiecznych rycin. Jest to zabieg, wprowadzający odpowiedni klimat gry.

Wcale nie tak ponuro

Agonia to bardzo dobry RPG, który nadaje się zarówno dla nowych graczy, jak i starych wyjadaczy. Dzięki prostej mechanice będziecie w stanie dość szybko usiąść do stołu i rozpocząć własną przygodę. Ciekawy i olbrzymi świat, pełen dziwnych stworów i ze złożoną historią sprawi, że szybko od niego nie odejdziecie. Chyba że Wasi Wędrowcy szybko umrą, ale wówczas można rzucić kostkami i po chwili będziemy mieli gotowego kolejnego bohatera. Choć wszystko jest tu ponure, to można się świetnie bawić. Wszystko zależy od nastawienia graczy. Uważajcie tylko na planszę upadku. Mistrzowi Gry da ona pewnie sporo frajdy, ale drużynę może szybko podzielić.

Exit mobile version