Site icon Ostatnia Tawerna

„Nie możecie służyć Bogu i Mamonie*.” – recenzja komiksu „The Black Monday Murders” t. 1 i t. 2

Kiedy pierwszy raz przeczytałam o The Black Monday Murders, moje korporacyjne serduszko zabiło mocniej – czarna magia, kultyści i świat finansów miały wystąpić w jednym komiksie. A gdy w końcu oba tomy wydane na polskim rynku trafiły w moje łapki, bez reszty dałam porwać się mrocznej magii krwawych pieniędzy.

Jedna na początek. Jedna na zapłatę. Jedna na zysk

Rynek finansowy to specyficzne “miejsce” rządzące się swoimi prawami. Wystarczy naprawdę niewiele, aby nim zachwiać i spowodować straty na wartości akcji (a jeden punkt procentowy równy jest czasami milionom dolarów). Kiedy równowaga zostaje zachwiana, należy wyrównać szale krwią. Tak też i od wieków postępowały rody wpływowych, bogatych finansistów, którzy sprzedali swe dusze pieniądzom. Dosłownie. Krwawy pakt między ludźmi a Mammonem, zapewnia bogactwo, władzę i nieśmiertelność tym, którzy nie boją się po niego sięgnąć. Ale ma wysoką cenę.

W dwudziestym pierwszym wieku trudno ukryć morderstwo nawet bardzo wpływowej osoby, której otoczenie nie chce być niepokojone przez policję. Detektyw Dumas będzie musiał stawić czoła elitom Nowego Jorku, próbując rozwikłać zagadkę zabójstwa Daniela Rothschilda, współwłaściciela jednego z największych amerykańskich banków – Caina-Kankrin. Przy okazji śmierci brata bliźniaka, do miasta wraca z wygnania Grigoria Rothschild, aby zająć należne jej miejsce w spółce i wyrównać rachunki. Wszystkie.

Wytropienie sprawcy zbrodni nie jest wcale trudne. Na pewno nie tak, jak usadzenie go za kratami. Przecież bogaci zawsze unikają kary. Próbując zaprowadzić sprawiedliwość, pan detektyw trafi w sam środek dobrze skalkulowanych intryg.

Najlepiej pożerać swoich

Historia wymyślona przez Hickmana (znanego między innymi z The New Avengers) została zilustrowana przez Cokera. Obrazki utrzymane są w ciemnej stylistyce. Wyraźne, dopracowane rysunki, pokazują tylko tyle, ile trzeba widzieć, reszta ukryta jest w mroku. Powoduje to wrażenie, że czujemy mroczne siły czyhające gdzieś tam poza krawędzią widzialnego. Realia finansowej burżuazji również prezentowane są dosyć oszczędnie i raczej subtelnie, a nie wprost. Przedstawia się nam symbole, pewne rytuały, ale dopóki nie ma takiej potrzeby, scenarzysta nie wprowadza magii jako takiej do fabuły. Niestety, ale powoduje to, że akcja pierwszego komiksu się wlecze, na szczęście rozkręca się trochę bardziej w drugim tomie.

Poszczególne rozdziały poprzedzielane są dodatkowymi informacjami, które pomagają zobrazować świat okrutnego pieniądza. Możemy poczytać o członkach zarządu, poznać historię akademii finansowych i ich położenie. Przewijają się też notatki z archiwów i policji oraz maile bohaterów.

Jeśli chodzi o tematykę finansową, to twórcy odrobili zadanie domowe. Sama nazwa komiksu odnosi się do krachów giełdowych, które miały miejsce w 1929 i 1987 roku. Były one potocznie nazywane właśnie “czarnymi poniedziałkami”. Wydarzenia z tych okresów mają istotne znaczenie dla fabuły. A gdybyście się zastanawiali, to pojawiające się w komiksie banki i instytucje (poza Caina-Kankrin i innymi akademiami) to prawdzie przybytki finansowe.

Wieczność ma dwie pory

The Black Monday Murders można nazwać kryminałem utrzymanym w stylistyce noir, zawierającym elementy horroru. Każdy tom składa się z 4 zeszytów, a na końcu zamieszczono dodatkowe szkice i rysunki.

Tym co mi trochę przeszkadzało (poza matową miękką okładką, która mimo że wygląda ładnie, raczej średnio sprawdza się przy tak grubych dziełach), było pójście na łatwiznę z wymyślonym językiem, który pojawia się w historii. Autor pokusił się o stworzenie obrazkowego pisma używanego przez demony i kultystów, ale w kilku miejscach widać, że te same piktogramy tłumaczy się jako różne zdania. A wystarczyłoby zamienić lub wymieszać kilka znaczków…

Chwała mamonie i Waga to świetne komiksy zgrabnie opowiadające historię o krwawej magii rządzącej światem finansów. Hickman umiejętnie buduje fabułę z dwóch perspektyw: detektywa Dumasa, zwykłego człowieka, który próbuje rozwikłać zagadkę niezwykłego, rytualnego morderstwa, po drodze starając się zrozumieć, z kim i z czym ma tak naprawdę do czynienia. Oraz Grigorii, łaknącej w równej mierze władzy jak i zemsty kobiety, która nie cofnie się przed niczym, żeby osiągnąć swoje cele. W tle pojawiają się konspiracje na międzynarodową skalę, mroczne obrzędy, demony a nawet i bogowie. Historia nie pozostawia złudzeń do kogo należy ten świat – ukłońmy się przed Mammonem, albowiem wszyscy jesteśmy niewolnikami pieniądza i konsumpcjonizmu.

* W tytule wykorzystano cytat z Pisma Świętego (Łk 16, 9-13).

Nasza ocena: 8,2/10

The Black Monday Murders t. 1 i t. 2 to klimatyczny horroro-kryminał, ze wspaniałymi mrocznymi rysunkami. Tempo akcji i tematyka nie każdemu muszą przypaść do gustu, nie mniej jednak pozycja ta jest godna uwagi. Czekam z niecierpliwością na kolejne zeszyty.

Fabuła: 8/10
Warstwa graficzna: 8/10
Wydanie: 9/10
Bohaterowie: 8/10
Exit mobile version