Site icon Ostatnia Tawerna

Nie jesteśmy sami, nie jesteśmy bezpieczni, czyli losy boskiego oręża na przestrzeni wieków – recenzja książki „Pierwsza Krew”

Podobno nie ocenia się książek po okładkach. Nierzadko bowiem coś opatrzone nieciekawą stroną tytułową okazuje się posiadać niesamowitą i piękną treść. A to właśnie ta ostatnia jest istotą książkowego medium. Ja oceniłem. I się zawiodłem. Nie powtarzajcie mojego błędu.

Zaczynając od końca

Jak już o tym mowa, to zacznę od okładki i strony technicznej powieści Vladimira Wolffa, pod tytułem Pierwsza Krew. Ja w tej okładce zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Sądziłem, że z wzajemnością, ale o tym za chwilę.

Strona tytułowa powieści jest bardzo ciekawie zaprojektowana. Zarówno kolorystycznie, jak i perspektywicznie. Według mnie jest po prostu piękna. Podobnie jak inne książki Wolffa wydane przez to wydawnictwo. Na pierwszym planie widzimy jakąś broń, miecz lub kostur wbity w piach, którego ostrze przechodzi przez gołą, wypolerowaną wiatrem ludzką czaszkę. Na drzewcu wisi wojenny hełm z polskim orłem. W tle dostrzec można brzeg morza i fale przyboju. Całość skutecznie przyciąga wzrok, rozbudza wyobraźnię i rozpala ochotę na zapoznanie się z treścią, która niestety nie zachwyca.

Cztery akty

Powieść Wolffa składa się z czterech osobnych historii, usytuowanych w bardzo odległych ramach czasowych względem siebie. (Prawie) wszystkie z nich scala wyżej wspomniana broń. Ni to kostur, ni to drąg, wyposażony w moc miotania magicznymi ładunkami. Broń nie mająca sobie równych w czasach starożytnych. Właśnie w takich realiach ukazane są dwa pierwsze epizody. Tam faktycznie ów kostur pełni ważną rolę, będąc obiektem pożądania władców i ich żołnierzy.

W kolejnych opowiadaniach, których akcja dzieje się w latach trzydziestych oraz współcześnie. Autor przedstawia losy bohaterów w bardzo okrężny, wręcz nudnawy sposób. Brakuje sedna sprawy. Epizody kończą się w miejscu, gdzie tak naprawdę powinny zacząć.

Książki wojenne

W samej powieści wojennego rzemiosła nie jest wybitnie dużo. Najwięcej możemy o nim przeczytać w dwóch pierwszych opowiadaniach, których akcja dzieje się w starożytności. Temat historyczno – militarny jest bardzo ciekawy – bitew odbywa się tam całkiem sporo, żołnierzy również występuje niemało. Mimo to brakuje ciekawych opisów opartych na tekstach źródłowych. Autor skąpi wszelkich szczegółów taktyki starożytnych wojów. Nie doczekamy się opisów ówczesnych zbroi, broni czy rozstawienia oddziałów. Biorąc pod uwagę to, czym szczyci się seria, opisy batalistyczne wypadają słabo. Sprawiają wrażenie amatorskich. Nie ma w nich nic ciekawego. Zero detali, konkretnych danych. To samo dotyczy postaci – są drewniane, mają nieciekawe, nie dające się zapamiętać imiona, mówią w taki sam sposób. Nie tylko w dwóch pierwszych epizodach. Drętwość i sztampa postaci oraz wydarzeń występuje praktycznie od połowy powieści.

Nasza era

Dwa końcowe opowiadania zawierają wszystko, tylko niewłaściwą opowieść. Wątków jest ogrom, większość mało istotna dla trzonu wydarzeń. Postaci, które pozostają bez znaczenia w kontekście całej powieści również znajdziemy mnóstwo. Najbardziej obiecujący, ostatni epizod, z którym wiązałem nadzieje, gdyż nawiązuje bezpośrednio do okładki, wiąże poprzednie jednym (tylko!) wspomnieniem, ale niczego nie wyjaśnia. Tutaj także akcja rozpoczyna się znikąd i prowadzi donikąd. Bohaterowie wciąż są nieangażujący, nie reprezentują sobą nic godnego zapamiętania. Nie wspominają nawet o tajemniczej broni, o której traktowały poprzednie. Wszystko to jest bardzo mało konkretne i mydli oczy czytelnika, ponieważ opowiadania właściwie nie łączą się ze sobą. Równie dobrze mogły by wyjść jako osobne książki. Może miałoby to więcej sensu?

Inne technikalia

Fabuła jest rozwleczona, wątki główne są mało wyraziste i gubią się w tych mniej ważnych, więc książkę czyta się ciężko. Jeszcze ciężej wrócić do niej po przerwie w lekturze. Z wyjątkiem okładki nic nie zachęca do kontynuacji czytania. Obecny na niej tytuł nie ma żadnego odzwierciedlenia w treści. Szkoda. Miejscami źle dobrany jest styl. Jedno z opowiadań pisane jest podniośle, za pomocą wyrazów z wysokiego rejestru, a nagle wpada jeden czy dwa trywializmy. Niszczą one nastrój i skutecznie przywołują memiczne WTF. Brakuje sensownego podziału na rozdziały. Ot, cztery opowiadania i czasem tekst rozdzielają gwiazdki. Może jakby pomniejsze rozdziały były ciekawie zatytułowane to czytałoby się wygodniej, a ściany tekstu by tak nie odstraszały? Odchudzenie powieści z niepotrzebnych wątków, wydarzeń oraz postaci uczyniłoby ją bardziej strawną, przystępną czy po prostu lepszą.

Jakieś plusy?

Z całą pewnością autorowi trzeba przyznać, że ma wiedzę z naprawdę wielu dziedzin. Mimo, że opowiadania same w sobie nie są zbyt zajmujące, to zaaranżowano je w różnych czasach, różnych miejscach oraz w różnych otoczkach. By opracować każde z osobna, należało wykazać się szerokim pomyślunkiem lub co najmniej dużo poczytać, poszperać czy pooglądać. A to wymaga wysiłku, czasu i pracy. Z tego powodu książka istotnie może zaskakiwać. Całość jest w miarę dobrze przemyślana, niestety gorzej z wykonaniem. Gdyby przeredagować, zrobić swoisty remaster tekstu, można by czerpać z niego więcej przyjemności. Oprócz tego, chociaż zdarzają się w tym aspekcie wpadki, autor potrafi posługiwać się podniosłym stylem i tworzyć zrozumiałe zdania. Widać to najlepiej pod koniec, gdy styl jest bardziej neutralny. Taki zabieg pasuje jednak do tematyki, gdyż ciekawie się czyta o wspaniałej starożytności, kiedy styl jest wysoki, a o brudnej współczesności w stylu średnim lub niskim.

Kończąc początkiem

Wolff ma na koncie naprawdę wiele pozycji. Jest autorem cieszącym się sympatią oraz docenionym przez krytyków i czytelników. Możliwe, że Pierwsza Krew to nieudany eksperyment, lub wypadek przy pracy. Powieść nie jest dobrym pomysłem na rozpoczęcie przygody z serią tych książek, można się od niej mocno odbić. Po lekturze lepszych propozycji, powinna być łatwiejsza do przełknięcia.

Nasza ocena: 5,5/10

Świetna okładka kryje miałką treść, mało ciekawe przygody, infantylnych bohaterów oraz fabułę, która nie zatrzymuje przy sobie na dłużej. Godna polecenia jedynie dla zagorzałych fanów serii/autora.

Fabuła: 6/10
Bohaterowie: 5/10
Styl: 8/10
Wydanie i korekta: 10/10
Exit mobile version