Choć największe zło zostało już dawno pogrzebane, ludzka interesowność i podłość wciąż zatruwają ten świat. Są jeszcze na szczęście tacy, którzy stawiają prawo ponad interesy.
Fell Seal: Arbiter’s Mark to dość prosta w założeniach, lecz dobrze rozbudowana gra cRPG z taktycznym, turowym systemem walki, w której przychodzi nam pokierować losami oddanej swym obowiązkom Arbiter i jej towarzyszami. Morderca zostaje przyłapany na gorącym uczynku w ciemnym zaułku, a mędrzec wielkiej rady postanawia odejść na emeryturę, wszczynając skomplikowany proces wyboru swego następcy. Co mają wspólnego te dwa wydarzenia? Więcej niż ktokolwiek mógłby pomyśleć.
Niby wróg, a pogłaskać nikt nie próbował
To moja klawiatura ma taki klawisz?
6 Eyes Studio, producent prezentowanego dzieła, reklamuje się jako twórca skoncentrowany na łączeniu najlepszych aspektów klasycznej gry retro z zaktualizowanymi funkcjami projektowymi i wizualnymi. Nie różni sie przy tym swym opisem od konkurencyjnych kreatorów wirtualnej rozrywki. Czy, podobnie jak wielu innych, posługuje się tylko czczym gadaniem bez potwierdzenia w czynach? Pozwolę sobie poczekać z odpowiedzią na koniec recenzji, ot tak, by zbudować trochę napięcia. Jednak myśląc o wspomnianym dokładaniu nowych rozwiązań do klasycznej formuły, nigdy nie zgadłbym, że może chodzić również o nietypową klawiszologię.
Przyzwyczajony do bezwzględnej dominacji klawiszy Esc i Enter w całym tabunie gier byłem dość poważnie zaskoczony, zauważając, że tym razem zostały one odsunięte na margines, ustępując miejsca tabulatorowi i spacji. W Fell Seal: Arbiter’s Mark możemy zapomnieć o naszych przyzwyczajeniach, bowiem nim zostaniemy zaproszeni do poznawania świata przedstawionego, wpierw musimy zaprzyjaźnić się z dość nietypowym sterowaniem. Oczywiście zawsze możemy we wszystkim wyręczyć się dwoma klawiszami myszki, te bowiem zachowały swoje standardowe właściwości, jednak w wielu przypadkach jest to dość niewygodne. Szczęśliwie rozmieszczenie potrzebnych klawiszy, choć niezbyt intuicyjne, jest dość proste i nauka poprawnego ich wykorzystywania przychodzi z łatwością.
I ten cały obóz mieści się w ich kieszeniach, fascynujące….
Zabawa w grze dzieli się na czytanie dialogów i taktyczną, turową walkę. Niestety możemy zapomnieć tu o różnych ścieżkach dialogowych, wyborach moralnych czy kreowaniu wizerunku swojej bohaterki. Przedstawiona historia jest całkowicie liniowa, a przy tym niesamowicie przewidywalna. Bez problemu z dużym wyprzedzeniem potrafiłem odgadnąć kolejne wydarzenia, widziałem jak na dłoni, kto jest po tej niewłaściwej stronie, a zaskoczony zostałem dosłownie tylko jeden raz. Nie oznacza to jednak, że mamy do czynienia z nudną sztampą. Świat przedstawiony jest bardzo ciekawy i dość autentyczny, zdarzenia mają swą wyczuwalną wagę a postacie są wyraziste. Gdyby na niewielkich mapach twórcy porozrzucali znajdźki rozszerzające wiedzę o stworzonym uniwersum, na pewno byłyby świetnym dodatkiem dla graczy.
Walka, czyli działalność zajmująca zdecydowanie najwięcej czasu, została zrealizowana całkiem przyzwoicie. Niewielkie areny upstrzone są nierównościami, których można użyć na swoją korzyść, dość spory wachlarz broni z unikatowymi właściwościami pozwala na przeprowadzanie wielu różnych scenariuszy bitwy, a masa umiejętności daje możliwość stosowania przeróżnych taktyk. Zdecydowanym plusem jest też urozmaicenie starć, bowiem nie zawsze naszym celem jest wybicie wszystkiego w zasięgu wzroku, a specjalne zdolności bossów potrafią diametralnie zmienić nawet najlepszy plan. W tym ostatnim przypadku jednak nie mamy wcześniej zakomunikowanego, co potrafi nasz oponent, więc poznawanie jego atutów niestety odbywa się za pomocą metody prób i błędów. Walki również nie należą do najłatwiejszych. Dość wspomnieć, że przy ustawieniu najmniejszego poziomu trudności, który obiecuje poznawanie historii bez zbytniego przejmowania sie potyczkami, jedna niewłaściwa decyzja potrafi zaprowadzić nas do sromotnej klęski. Ważne jest też regularne odwiedzanie handlarzy. Przestarzały ekwipunek praktycznie uniemożliwia podejmowanie coraz to trudniejszych wyzwań.
Tym razem obędzie się bez wielkiego kapcia
O matulu, ile tu tego!
Jak na porządnego przedstawiciela cRPG przystało, postacie prowadzone przez gracza zdobywają doświadczenie i kolejne poziomy, dzięki czemu ich potęga wyraźnie wzrasta. Co prawda w statystyki bohaterów możemy ingerować jedynie ekwipunkiem, lecz największe zmiany w sile protagonistów zachodzą wraz z wyborem klasy postaci. Zdecydowanie widać, że w ten element rozgrywki twórcy włożyli najwięcej pracy, gdyż profesji mamy do wyboru naprawdę pokaźną liczbę, a każda z nich posiada indywidualny zestaw naprawdę przydatnych umiejętności. Na początku mamy dostęp zaledwie do kilku zawodów, lecz z czasem możemy sięgnąć do kolejnych. Co ciekawe, specjalności te rozwijamy poprzez używanie ich, dzięki czemu otrzymujemy dostęp do nowych umiejętności. Każda postać może korzystać ze zdolności dwóch klas i nic nie stoi na przeszkodzie, by zmienić je pomiędzy walkami. W grze nie brakuje również craftingu, choć ten wydaje się być wciśnięty trochę na siłę, nie mając w sobie nic odkrywczego, a i jego przydatność jest dość niska.
O ile historia prowadzi nas po sznurku wprost do z góry zaplanowanego finału, tak nie stanowi ona jedynej okazji, do wypróbowania swoich zdolności taktycznych. Większość odkrytych lokacji można ponownie odwiedzić, wykonując patrol, co bywa nie raz bardzo przydatne. Nie tylko pozwala na poćwiczenie walki i wzmocnienie bohaterów zastrzykami z doświadczenia, ale również możemy dzięki temu spróbować otworzyć rozstawione w niektórych miejscach skrzynki, których nie udało się nam splądrować podczas głównego wątku fabularnego. Do jednych wystarczy podejść i poświęcić turę na otwarcie, do innych dostać się można jedynie za pomocą specjalnych zdolności. Niektóre miejskie lokacje oferują nam również możliwość walki na arenie. Co prawda na nich nie znajdziemy darmowego ekwipunku, ale każde zwycięstwo stanowi spory przypływ gotówki, a ta bardzo przydaje się przy wymianie sprzętu na nowsze modele.
Problemy – to nasza specjalność!
Pikselki, pikselunie i pędzel
Wizualnie Fell Seal: Arbiter’s Mark prezentuje naprawdę wysoki poziom, jak na gry indie. Postacie zostały wykonane w stylu pixel art i są naprawdę bardzo szczegółowe i wyraziste. Do tego posiadają zestaw różnych wariantów, to kucających, to odwracających wzrok czy z założonymi rękoma, a tworzone przez sprite’y animacje to, mówiąc z ręką na sercu miłośnika grafiki, prawdziwy majstersztyk. Bohaterowie podczas dialogów są praktycznie nieustannie w jakimś ruchu, czy to odwracając wzrok w stronę mówiącego, czy to reagując na przedstawiane zdarzenia i słowa. Niby nic, proste grafiki rastrowe z odpowiednią koordynacją czasową, ale efekt dają naprawdę fantastyczny. Zupełnie inaczej jest w przypadku lokacji. Tym daleko do pixel artu, bowiem wyglądają jakby zostały namalowane za pomocą pędzla, choć i w nich nie brakuje animacji. W podobnym stylu zostały wykonane miniaturki bohaterów i choć są one statyczne, posiadają wiele wersji odpowiadających konkretnym uczuciom postaci. Kontrast pomiędzy gładkimi, nieco melancholijnymi widokami a wyrazistymi, ostrymi postaciami nie drażni, a wręcz przeciwnie, w pełni ze sobą współgra. Dzięki temu, mimo szczegółowości grafik, wyraźnie widać, na czym należy skupić wzrok bez rozpraszania się tym, co w bitewnym zamieszaniu zbędne.
Gorzej niestety jest z muzyką. Co prawda nie jest ona tragiczna, a raczej przeciętna, choć nieco oddająca klimat, lecz nie zawsze dopasowana do tego, co widzimy. Nie raz zdarzyło mi się czytać w smutnych dialogach przykre i doniosłe wypowiedzi, gdy tymczasem w tle pogrywała sobie wesoła, skoczna melodyjka nierobiąca sobie nic z tego, co się właśnie dzieje. Nie jest to może wielka i częsta wada, ale jednak bardzo zwracająca uwagę.
Fell Seal: Arbiter’s Mark to niewątpliwie gra udana, niepozbawiona wad, lecz ze świetnymi rozwiązaniami wizualnymi i bardzo bogatą możliwością zastosowania różnych taktyk. Wracając więc do pytania z początku, czy 6 Eyes Studio spełnia obietnice złożone w opisie swojej działalności? Ich produkt zdecydowanie to potwierdza i nie bez przyczyny na Steamie zbiera sporo pochlebnych opinii. Dziwna klawiszologia, liniowa, przewidywalna fabuła i momentami niedopasowana muzyka to drobne wady, które kompletnie nie przysłaniają satysfakcjonującej rozgrywki w bardzo ciekawym uniwersum.
Nasza ocena: 7,7/10
Miłośnicy taktycznych walk łączcie się, bowiem stworzono coś, z czego będziecie zadowoleni!Grafika: 9/10
Udźwiękowienie: 6/10
Fabuła: 7/10
Grywalność: 9/10