Koniec świata zbliża się wielkimi krokami… Twórcy American Horror Story zafundowali nam coś, czego nigdy wcześniej nie było! Do gry powracają najbardziej znane twarze serialu, a to wszystko w jednym sezonie. Fani psychozy, zapnijcie pasy.
Z American Horror Story swoją przygodę zaczęłam we wrześniu ubiegłego roku. Byłam przekonana, że jestem ostatnią osobą na świecie, która postanowiła zabrać się za oglądanie chyba najbardziej popularnego serialu grozy, jaki dotychczas powstał. Produkcja Ryana Murphy’ego to prawdopodobnie jedyny serial, który obejrzałam od „deski do deski”. Wiecie, jak to jest – coś się przewinie, coś ominie, w między czasie wpadnie niekontrolowana drzemka, a resztę doczyta się w Internetach. Chociaż Apokalipsa nie skradła mojego serca jak pierwsze trzy sezony – Asylum, ahh… co to był za sezon- będę ją mile wspominać.
Szykujcie się na kataklizm
Chyba wszyscy zapoznaliśmy się z wizją końca świata według św. Jana, która prezentuje całkowitą zagładę. Jak wygląda apokalipsa z punktu widzenia reżysera? Nieco inaczej, ale już mówię. Na ziemię spadają tajemnicze pociski nuklearne, następuje natychmiastowe bombardowanie, które pochłania ponad 7 miliardów istnień. Murphy jednak dał szansę przetrwać małej grupce ludzi. Zaliczają się do nich ci, którzy zapłacili miliony, by móc utrzeć nosa śmierci. Na początku sezonu nie znamy dokładnej przyczyny katastrofy. Z początkowo słonecznego Los Angeles, któremu towarzyszy panika i płacz uciekających przed siebie mieszkańców, przenosimy się do podziemnego, ciemnego schronu, zwanym Placówką 3, nad którą pieczę sprawuje Wilhelmina Venable, grana przez prawdziwą weterankę American Horror Story – Sarę Paulson (uwaga: W tym sezonie można ją oglądać w trzech różnych wydaniach!).
Ocaleni, ubrani w nienaganne stroje rodem z epoki romantyzmu, spożywają minimalną rację żywnościową w postaci malutkich kosteczek, przy akompaniamencie jednej i tej samej piosenki. Nie brzmi źle! No dobra, może trochę. Żeby nie było tak wesoło, każdy ich ruch jest kontrolowany, a każdy intruz, który ośmieli się wejść do placówki, narażając mieszkańców na promieniotwórcze skażenie, straci życie. Para bohaterów, których połączyło uczucie, ogranicza się do jednego pocałunku na tydzień, najmniejszy kontakt cielesny będzie surowo karany. Wyobrażacie sobie powóz bez woźnicy, który jest ciągnięty przez dwa czarne konie w maskach przeciwgazowych? Nie? A jednak.
240 terabajtów pamięci, procesor o 11 tysiącach rdzeni
Rygorystycznej pannie Venable oprócz laski, towarzyszy niska, ubrana na czarno kobieta, grana przez Kathy Bates. Miriam Mead, jak się później okazuje, odgrywa kluczową rolę w serialu, warto się jej uważnie przyjrzeć! Podkreślam, uważnie! Oprócz tej dwójki na ekranie zobaczymy bogatą, blondwłosą zołzę Coco St. Pierre Vanderbilt (Leslie Grosmann), która nie widzi nikogo poza czubkiem własnego nosa. Pomiata swoją asystentką Mallory (Billie Lourd) jak śmieciem. No, ale gwiazda sławna z tego, że jest znana ma swoje prawa. Skoro mamy już postać, która zachowaniem przypomina złą siostrę Kopciuszka, czas na macochę, Evie Gallat (w którą wcieliła się znana z Dynastii Joan Collins). Uprzedzając, obie panie nie mają ze sobą nic wspólnego. No dobra, trochę jednak mają, łączy je Pan Gallat (Evan Petters – kolejny weteran AHS), który dla starszej kobiety jest wnukiem, z kolei dla Coco prywatnym fryzjerem. Wiecie co… Tak sobie myślę, że w sumie ta zła siostra Kopciuszka to całkiem trafne porównanie. Mallory, wyręczająca blondwłosą zołzę we wszystkim dziewczyna, kryje w sobie ogromną moc, sprawdźcie sami!
Pamiętacie to „urocze” dziecko z Murder House, które z premedytacją zabiło własną opiekunkę? W Apokalipsie powrócił jako dorosły mężczyzna, który w jedną noc postarzy się aż o dekadę. Mowa tu o Michaelu Langdonie (Cody Fern). Aktor znany z takich produkcji jak American Crime, moim zdaniem jest zdecydowanym odkryciem tego sezonu. Będziemy świadkami jego starcia z samą panną Venable. Czy kulejąca kobieta będzie w stanie poradzić sobie sama z tym seksownym pomiotem szatana?
Niczym Romeo i Julia
Porównując ten sezon do wcześniejszych, stwierdzam, że scenariusz w końcu, w końcu nie zawiera dziur w fabule. Od samego początku do końca wszystko jest logiczne i przejrzyste. To prawda, Apokalipsa to dziwny świat, który ma w sobie wady i rządzi się swoimi prawami. Nie zabrakło w nim masy błyskotliwych dialogów i humoru, z których znane są produkcje Ryana Murphy’ego.
Dzięki crossoverowi Murder House i Coven na ekranach zagościła prawdziwa śmietanka aktorów American Horror Story. Jedną z najbardziej wyczekiwanych postaci był powrót Constance Langdon, granej przez Jessicę Lange. Warto docenić powrót prawdziwej królowej voodoo, Marie Laveau (Angela Bassett), która tym razem stanęła po przeciwnej stronie mocy… Nie do końca wierzyłam, że podsumowanie takiego sezonu będzie można zamknąć w trwającym zaledwie 45 minut odcinku. Z tym troszkę popłynęli, bo finał, pamiętając wcześniejsze wątki sezonu, jest moim zdaniem zdecydowanie zbyt prosty. Ach, ten samochód… prawdziwa tragifarsa.
Serialowi towarzyszy świetna gra aktorska między innymi wspomnianego już wcześniej Cody’ego Ferna, Joan Collins, Lesslie Grossman, Emmy Roberts, Evana Petersa oraz Sary Paulson. Apokalipsa to prosta, zrobiona z nutą fantazji historia, pokazująca jak świat pogrąża się w różnego rodzaju absurdach. W finale sezonu dowiadujemy się, jaką rolę miała do spełnienia dwójka zakochanych z Placówki 3. Mimo idealnych genów jest to zdecydowanie najmniej emocjonująca para w historii serialu, Emily (Ashley Santos) oraz Timothy (Kyle Allen). Ósmy sezon American Horror Story zdecydowanie należał do silnych i pewnie stąpających po ziemi kobiet. Na ekranie pojawił się prawdopodobnie najprzystojniejszy, posiadający obłędne spojrzenie Antychryst, a crossover pozwolił fanom na ponowne spotkanie z bohaterami wcześniejszych sezonów.
Nasza ocena: 7,2/10
American Horror Story to produkcja, która potrafi podzielić odbiorców jak partie polityczne. Dla jednych czegoś będzie za mało, dla innych za dużo. Osobiście uważam, że oglądanie kolejnego sezonu to sama przyjemność, nawet jeżeli nie wszystko do końca jest prawdziwe…Fabuła: 7/10
Bohaterowie: 7/10
Oprawa wizualna: 7/10
Oprawa dźwiękowa: 8/10