Site icon Ostatnia Tawerna

„Nareszcie kontynuacja Skyrima!” – przemyślenia o zapowiedzianym The Elder Scrolls VI

Tak kanał tvgry zatytułował jeden z pierwszych filmików w polskim Internecie The Elder Scrolls VI. To „nareszcie” było już pięć lat temu. Ich zdaniem gra zabierze graczy w zupełnie nową lokację poza Tamriel. Ale czego jeszcze możemy się po niej spodziewać? Co twórcy muszą zawrzeć, by nowe Scrollsy odniosły sukces?

Część piąta o podtytule Skyrim rozgrywała się w tejże prowincji i zebrała naprawdę porządne oceny (94 w serwisie Metacritic, w tym 100% pozytywnych). Gra podchodziła gatunkowo pod rasowy RPG, ale niezupełnie to było jej siłą. Skyrim bronił się przede wszystkim jako gra eksploracyjna, gdzie wątek fabularny, dość zresztą przeciętny, stanowił jedynie tło. A do czego to tło? Ano do podróżowania po pięknie, różnorodnie i ekstremalnie klimatycznie przygotowanym świecie oraz do pomniejszych wątków. Takich jak zdobywanie reputacji w szeregach różnych frakcji. To ostatnie wiązało się z interesującymi postaciami, ciekawymi zadaniami wewnątrz organizacji, co w efekcie umożliwiało pięcie się po stopniach kariery danego ugrupowania. Całość przedstawiała się intrygująco i zachęcała do gry bardziej niż wydarzenia skupione wokół wątku głównego historii. Chociaż typowy erpeg rządzi się nieco innymi zasadami, ta gra dzięki tej wolności w każdym niemal aspekcie, świetnie spełniła swoje zadanie.

Drugą najważniejszą zaletą Skyrima było granie całkowicie według własnych preferencji. Gra oferowała typowe możesz być tym, kim chcesz. Brak konieczności korzystania z archetypicznych klas postaci. Lubimy czarować i posługiwać się jednocześnie łukiem? Nie ma problemu. Ork dwumetrowiec z maczugą będący mistrzem skradania? Jak najbardziej. Ta swoboda w zwiedzaniu świata i wypełniania zadań jak nam się żywnie podoba, była co do jednego przeniesiona w możliwości „hodowania” naszej postaci. To samo tyczyło się podejmowania decyzji podczas rozgrywki. Do tego mieliśmy multum opcji na customizację otoczenia. Mogliśmy zbierać roślinki, polować, handlować, wydobywać minerały. Produkcja pozwalała również na zamieszkanie w kilku miastach krainy, dostosowanie ich do własnych preferencji. Ba! W Skyrimie występowały całe kolekcje książek, które mogliśmy czytać podczas podróżowania po świecie. Tenże był bardzo wiarygodny, złożony i naprawdę dający się lubić. Wisienkę na torcie jego krajobrazów stanowiła muzyka autorstwa Jeremy’ego Soule’a, nie bez powodu nazywanego Johnem Williamsem gier komputerowych.

Wracając do tego, co wiemy o TES VI? W zasadzie niewiele. Bethesda pokazała krótki teaser, przedstawiający logo nowej gry, nawiązujące do loga poprzedniczki. Nagranie obejmuje jeszcze krótki przejazd kamery nad przepięknym krajobrazem porośniętych lasami pagórków, górskich szczytów łączących się z brzegiem morza. Tym samym daje to pole do popisu w dyskusji zarówno dokąd zabierze nas nowy TES, jak również co nam zaoferuje. Patrząc jednak na sukces, jaki odniósł Skyrim i na to, co dawał do dyspozycji, wydaje się, że twórcy nie mają potrzeby wymyślania koła na nowo. Jeżeli nowa gra tylko – i aż – będzie tak dobra jak „piątka”, to i tak powinna odnieść sukces. Jeśli jednak Bethesda poszłaby dalej, spróbowała ulepszyć to, co w części piątej było dobre oraz naprawić wady; wtedy dostalibyśmy jeszcze lepszy produkt niż TES V, który też przecież bez wad nie był. To byłby taki Skyrim 2.0. Taki prawdziwy 2.0, a nie odgrzany kotlet z teksturami w wyższej rozdzielczości, jakie ostatnio mnogo trafiały na rynek. Wtedy przy całej swobodzie zwiedzania i kreacji bohatera, pięknej scenerii nie cierpielibyśmy z powodu problemów do jakich Bugthesda niestety przyzwyczaiła. W rezultacie rozgrywka stałaby się zdecydowanie przyjemniejsza. Suma summarum według mnie najlepszym scenariuszem dla graczy jest właśnie ten, gdzie twórcy biorą to, co chrumkło w Skyrimie, naprawiają błędy i możliwie ulepszają sprawdzone schematy. To może się podobać – ostatni TES przyciągnął do siebie wielu sympatyków. Coś faktycznie nowego, a nie kolejny bidny remaster, pozwoli przy odrobinie szczęścia powtórzyć ten sukces.

To, co z pewnością pozwoli odnieść sukces, a jest mniej prawdopodobne, to powyższa wersja wydarzeń, lecz z domieszką czegoś zupełnie nowego w serii. Można spekulować, co by to dokładnie mogło być. Może za inspirację posłużą inne produkcje w gatunku? Będzie to niosło ze sobą spore ryzyko. W takiej sytuacji, wprowadzenie coś jeszcze niesprawdzonego, może się spotkać z mieszaną reakcją odbiorców. Ryzykowne rozwiązanie, owszem, może się spodobać, lecz finał pozostanie niewiadomą do premiery. Wydaje się zatem, że Bethesda postawi na pewniejszy schemat. Coś nowego może pojawić się na przykład w postaci minigry, dodatku DLC, jednak bez zmiany rdzenia rozgrywki.

Jeżeli The Elder Scrolls VI jak Skyrim pozwoli bez przeszkód zwiedzać świat, powróci do wątków różnorodnych frakcji z ciekawymi postaciami, nie będzie ograniczać przy tworzeniu postaci oraz ponownie zachwyci muzyką, to maszyna ruszy i będzie się toczyć jak kula śniegowa. Udowadnia to niesłabnąca popularność piątki, której moderzy wciąż przedłużają żywot. A jeśli doczekamy się produktu pozbawionego błędów, bardziej angażującej historii wątku głównego czy mniejszą drętwotę przy dialogach, dostaniemy produkcję w zasadzie kompletną. To, czym Skyrim miał być. Ładniejszą, lepszą i przyjemniejszą wersją samego siebie.

Podsumowując, aktualnie twórcy mogą się skupić całkowicie na produkcji gry, ponieważ Starfield, który dotąd był priorytetem, miał już swoją całkiem zadowalającą premierę. W związku z tym tylko patrzeć nowych informacji o nowym TESie. Pokazany dotąd jedyny, skromniutki teaser, sprzed pięciu lat nie przedstawia właściwie nic. Mimo tych wszystkich szczęśliwych wizji, obyśmy dostali na premierę dobrą grę i byli z niej zadowoleni, zagrywając się jak w Skyrima dwanaście lat temu.

A Wy jakie macie oczekiwania wobec nowego TESa? Pochwalcie się w komentarzach!

Exit mobile version