Niedawno doktor Jane Foster stała się nowym wcieleniem nordyckiego boga piorunów. Oczywiście ta zmiana nie każdemu pasuje. Jednak czy to jest największym zmartwieniem byłej ukochanej Odinsona?
Najlepsza seria Marvela ostatnich lat!
Czy istnieje jakiś tytuł z Domu Pomysłów, który w tak samo genialny sposób opowiada o przygodach superbohaterów? Cóż, według mojej opinii – nie. Wysoce ciekawa intryga z nazistowskim Kapitanem Ameryką, przygody księżycowego rycerza czy wysoko zawieszona przez Charlesa Soule’a poprzeczka w Inhumans nawet na moment nie zbliżają się do tego, co robi scenarzysta Jason Aaron oraz rysownik Russell Dauterman z kobiecą wersją Thora. Szacunek wobec mitologii, komiksów o nordyckich bogach, a także odwaga do poszukiwania nowych kierunków w skostniałej historii sprawiają, że otrzymujemy naprawdę wybitny tytuł.
Podstawa to główny bohater
Odinson, książę Thor z Asgardu, porzucił swoje „imię” po tym, jak został uznany za niegodnego władania młotem – mistycznym Mjolnirem – i zniknął poza galaktyką oraz Dziewięcioma Królestwami. Na jego miejscu pojawił się ktoś zupełnie nowy, żeński Thor, która nie tylko zmaga się z problemami galaktyki, jak niegdyś jej ukochany poprzednik, ale też powoli umiera z powodu raka przeszywającego praktycznie każdy organ w jej ciele. Tragedia Jane Foster jest iście jak z dramatu greckiego, gdyż za każdym razem, gdy przemienia się w boginię grzmotu, efekty chemioterapii (trucizny zwalczającej nowotwór) są usuwane z jej ciała, a rak rozprzestrzenia się dalej, gdy bohaterka wraca do swojej śmiertelnej formy. Dlaczego więc nie porzucić swojej śmiertelności raz na zawsze? Jane wie jednak, że będzie to oznaczać koniec jej ludzkiej tożsamości, a jest przekonana, że Midgard nadal ma dla niej rolę do odegrania.
Reszta bohaterów także wypada bardzo dobrze. Warto wspomnieć o powracającym Lokim, do złudzenia przypominającym grę Toma Hiddlestona z filmów Marvel Studios. Inną ciekawą postacią jest sama królowa matka – Freya – która zostaje uwięziona przez Odyna i nie ma już decydującego głosu w sprawach królestwa. Pozostaje ona jednak symbolem roztropności mającym na celu dobro swoich podwładnych, widząc w nowej Thor sprzymierzeńca. Niestety, Odyn przedstawia zupełnie inne stanowisko, stając się metaforą konserwatyzmu, braku tolerancji i machismo, widząc zagrożenie w żeńskiej wersji boga piorunów.
A w tle wojna
Tymczasem Mroczny Elf Malekith przerywa kruchy sojusz pomiędzy Dziewięcioma Królestwami, gdy jego siły sieją spustoszenie w Alfheim, przeciwstawiając się starożytnym traktatom, mordując swoich jasnych kuzynów. Do swoich machinacji wykorzystuje ludzkie siły w postaci korporacji Roxxona oraz wskrzesza Lodowego Olbrzyma Laufeya. Jego wysiłki mogą doprowadzić do wojny między królestwami, która pozostawi tylko popiół i kości.
Pomimo rozłożenia fabuły na wiele miejsc, wśród których możemy wyróżnić Ziemię, Asgard czy inne krainy Yggdrasila, nie występuje tutaj żaden bałagan. Aaron może powoli wprowadza nas w nową historię, niemniej jednak robi to po mistrzowsku. Występujące w komiksie dialogi są naturalne, a cała intryga jest przedstawiana dynamicznie.
Nordycki realizm
Rysownik recenzowanej pozycji – Dauterman – również wykonał kawał świetnej pracy. Widać od samego początku, jak łączy różnorakie style, starając się zachować dynamizm i realizm, czego świetnym przykładem jest już wcześniej wspomniany przeze mnie Loki łudząco przypominający Hiddlestona. Wcześniej autor ten ilustrował tytuły dla dzieci i młodzieży, co również odbija się w jego kresce, potrafiącej pogłębić baśniowy aspekt kreowanego przez niego świata.
Połączenie fantastycznych elementów rodem z powieści tolkienowskich ze współczesnym światem i dworskim intrygami sprawia, że nowe przygody Thora są pozycją wybitną. Z całą pewnością mogę je polecić nie tylko fanom Marvela, ale również tym, którzy poszukują pewnego powiewu świeżości w trykociarskim uniwersum
Nasza ocena: 9,2/10
Nowa historia o Thorzycy to bardzo dobry start zupełnie nowego oblicza Domu Pomysłów.Fabuła: 9/10
Oprawa graficzna: 10/10
Wydanie: 8/10
Bohaterowie: 10/10