Najnowszy numer „CD-Action” to również pierwszy, na którego musieliśmy czekać cały kwartał. Jak wygląda najpopularniejsze polskie pismo gamingowe po spektakularnej zmianie?
Stało się to, co stać się musiało – „CD-Action” zostało kwartalnikiem, zmieniając swoją dotychczasową formułę. Dłuższe oczekiwanie na kolejne numery wzmaga apetyt, a ten wynagradzany jest zdecydowanie większą zawartością, mieszczącą się aż na ponad stu sześćdziesięciu stronach! Jednak nie tylko to rzuca się w oczy po wzięciu magazynu w swoje ręce, bowiem sporej zmianie uległa również okładka. Oczywiście wciąż dostrzeżemy na jej froncie pieczołowicie dopasowaną grafikę i odświeżoną stosunkowo niedawno nazwę, ale nie uświadczymy tu niczego innego. Nie ma już krótkich opisów reklamujących najatrakcyjniejszą zawartość, pozostaje tylko gustowny minimalizm. Czy jest to zmiana na lepsze, czy na gorsze, pozostawiam do Waszej oceny. Przynajmniej grzbiet prezentuje się niemal identycznie jak dotychczas.
Na początku było dużo słów
Jak bardzo większa objętość wpłynęła na treść kwartalnika, widać już na samym wstępie. Dotychczas niewielki wstępniak rozrósł się na całą stronę, pojawił się nowy format, w którym poznajemy redaktorów, a komentarze odnoszące się do obecnego stanu gamingowego świata są znacznie bogatsze. W przypadku tych ostatnich możemy dowiedzieć się co nieco o trendzie skupywania przez gigantów branży mniejszych studiów tworzących gry, a także nie mogło zabraknąć opisu reakcji gamedevu na nieludzką, okrutną i nieposiadającą jakiegokolwiek racjonalnego uzasadnienia wojnę na Ukrainie. Uwaga! Płynące z należytej postawy wsparcie ukazane w artykule może wywoływać napływ łez wzruszenia.
W najnowszym numerze popularnego magazynu nie mogło zabraknąć recenzji gier, choć nie ma ich tym razem zbyt wiele. W przypadku kwartalnika jest to jak najbardziej uzasadnione, bo kto by chciał czytać opisy produkcji z trzymiesięcznym opóźnieniem? Niemniej jednak możemy przebić się przez dziesięć stron (!) oceny Elden Ring, czyli udanego debiutu From Software’owego soulslike’a w otwartym świecie, dowiedzieć się, jak piękny jest Horizon Forbidden West, jak wiele frajdy sprawia DyingLight 2 oraz ile jeszcze można wyciskać z GTA 5.
Publicystyka z przytupem
O ile nowy cykl wydawniczy nie sprzyja umieszczaniu treści szybko obrastających siwą brodą, tak zdecydowanie pozwala on na prezentację obszernej publicystyki. Czego tu nie znajdziemy! Historia konsol Nintendo z okazji pięciolecia udanego Switcha, obszerny tekst o lochach w grach i rzeczywistości, wspominki o niegdyś nieprawdopodobnie wyczekiwanej Nokii N-Gage, przedstawienie pewnej ołowiano-włókiennej Zośki, bardzo długi (dwanaście stron!) artykuł o prawdziwej i przedstawionej w różnych mediach polskiej husarii i dość dokładne omówienie tego, jak wiele pracy kosztuje stworzenie kilkuminutowego zwiastunu filmowego gry, to zdecydowanie treści, obok których nie można przejść obojętnie!
Czy zmiana miesięcznika w kwartalnik wyszedł „CD-Action” na dobre? Oczywiście ilu czytelników, tyle zdań – jednym będzie brakować dużej ilości treści o najnowszych produkcjach, inni docenią większy nacisk na bardziej twórcze teksty, ja jednak muszę przyczepić się do jednego zauważalnego w najnowszym numerze trendu. Zarówno przy recenzjach, jak i niektórych artykułach pojawiają się odnośniki do strony internetowej, gdzie znajdują się oceny innych redaktorów oraz dodatkowe czy uzupełniające treści, które nie zmieściły się w papierowej wersji. O ile w przypadku opisów nowych gier nie razi to aż tak bardzo, tak przy szerszych publikacjach jest to, w mojej ocenie, dość niebezpieczny kierunek. Owszem, informacji poruszających jakąś tematykę zazwyczaj jest na tyle dużo, iż upchanie ich na siłę w jednolity tekst zburzyłby jego misterną konstrukcję, ale w „CD-Action” zawsze mogliśmy i wciąż możemy zobaczyć nadprogramowe ciekawostki w niewielkich ramkach zgrabnie umieszczonych w artykule. Czy ciągłe żonglowanie pomiędzy dwoma różnymi mediami nie odstraszy miłośników od korzystania jednego z nich? Może jednak magazyn i strona internetowa powinny ograniczać się do swoich treści bez usilnego mieszania się? A może to ArcziN stetryczał i zrzędzi? Sami oceńcie.