Site icon Ostatnia Tawerna

Nadszedł czas konfrontacji – recenzja książki „Magia niszczy” Ilony Andrews

Kate od dziecka szkolona była w jednym celu – by stanąć do walki z własnym ojcem. Gdy jednak zbliżył się moment ich pierwszego spotkania, zarówno ona, jak i inni magiczni wiedzą, że nie jest jeszcze dość silna, by go pokonać. Musi jednak spróbować obronić najbliższych i równocześnie nie dać się zabić. Czy to jednak możliwe?

Wszystko prowadziło ją do tego punktu. Każda sytuacja i walka, a nawet niewielka nieostrożność mogły zwrócić na nią uwagę Rolanda. Jednak wojowniczka robiła, co mogła, by wytrwać w ukryciu i ochronić swoich najbliższych. Niestety ostatnie gierki Hugh d’Ambraya – generała i preceptora Zakonu Żelaznych Psów oraz równocześnie jednego z najbliższych ojcu Kate wojownika – wciągnęły Gromadę i samą Daniels w intrygę, której finał z pewnością dotarł do Budowniczego Wież. Była najemniczka czuje, że coś jest nie tak i cios może nadejść z każdej strony, dlatego gdy Curran dostaje nagłe zaproszenie na polowanie poza miastem, nie jest najszczęśliwsza. Osłabiona brakiem partnera, stara się jednak udźwignąć standardowe obowiązki Alfy i Małżonki. Nie spodziewa się jednak, że wystarczy śmierć jednego z Panów Umarłych, by wszystko, co zna, stanęło przed ogromnym zagrożeniem.

Niezdrowa fascynacja i walka o przywództwo

Siódmy tom przygód walecznej Daniels jest naszpikowany pościgami, ucieczkami i walkami. W tej książce co chwilę coś się dzieje i nie sposób oderwać się od niej nawet na kilka minut. Wraz z kolejnymi wydarzeniami coraz bardziej odczuwalna jest nieuchronność spotkania głównej bohaterki z ojcem, czyli wielką i potężną niewiadomą. Zagrożeń jest jednak znacznie więcej. Oprócz samego Rolanda, cały czas na scenie znajduje się bowiem Hugh oraz Ród, którym nie w smak jest istnienie Gromady. Intryga uknuta przez preceptora Żelaznych Psów wydaje się nie posiadać żadnego słabego punktu, więc Daniels ma niezwykle ciężki orzech do zgryzienia. Fabuła jest intensywna, szybka i pełna niespodzianek, więc czyta się ją z zapartym tchem.

Ale gdzie jest Curran?

Przedstawienie postaci nadal utrzymuje poziom, a sami bohaterowie są konsekwentni w swoich charakterach. Świetnie rozbudowany został wątek relacji Desandry i Jennifer, a fani Barabasza dostają interesującą wersję wstępu w formie spisanej przez niego kroniki wydarzeń. Również boudy mają swoje pięć minut – głównie dzięki odwadze nastoletniego Ascanio i nowej roli Andrei. W książce oprócz stale pojawiających się osób powraca także kilka znanych z wcześniejszych tomów twarzy, gdyż – jak już wiele razy udowodnili autorzy – w tej serii każdy ma swoje miejsce i nic nie jest przypadkowe. Nie spoilerując szczegółami, zdradzę, iż również postać Rolanda nie zawodzi, a sceny spotkań z nim są intrygujące i wywołują dreszczyk emocji. Wszechmogący zyskuje w końcu realną twarz, a w bonusie poznajemy jeszcze innego członka rodziny Kate.

Pamiętaj by mieć przy sobie zawsze manierkę

Magia niszczy z jednej strony nie zaskakuje, gdyż jest kolejną wyśmienitą częścią bardzo dobrego cyklu, z drugiej jednak posiada niespodziewane zwroty akcji. Świat, w którym żyje Kate Daniels, został przedstawiony z dbałością o każdy detal, a postacie, które się w nim pojawiają, posiadają rozbudowane i ciekawe charaktery. Mogę wyłącznie polecić i dalej poganiać Netflix, by nakręcono serial na podstawie tych książek.

Nasza ocena: 9/10

Nie mam czasu wystawiać ocen, czytam kolejny tom!

Fabuła: 9/10
Bohaterowie: 9/10
Styl: 9/10
Korekta i wydanie: 9/10
Exit mobile version