Site icon Ostatnia Tawerna

Na smoczych skrzydłach – recenzja gry „World of Warcraft: Dragonflight”

Czy Blizzard kiedykolwiek zakończy swoją wielką sagę związaną z Warcraftem? Pewnie tak, ale to jeszcze nie ten moment! Fani uniwersum właśnie otrzymali nowy dodatek Dragonflight i w najbliższym czasie zostaną w Azeroth!

W służbie Alexstraszy

Wydarzenia związane z Shadowlands zostały zakończone. Bohaterowie pokonali Jailera (czy jak kto woli Nadzorcę), zaświaty funkcjonują mniej więcej prawidłowo, a Sylvanas… Cóż, nie chcę do końca zdradzać zakończenia, bo być może niektórzy wciąż kontynuują swoją przygodę i nie chcieliby spoilerów. Tak czy inaczej „show must go on”, więc Blizzard już rzuca nas w kolejny wir zdarzeń – tym razem na naszej drodze stają smoki. Oczywiście to nie pierwszy raz, kiedy mamy do czynienia z tą rasą. Teraz będziemy mogli z nimi bliżej współpracować, odkryć Dragon Isle, czy należącą do nich wyspę oraz wypełniać zadania zlecane przez Wrathiona, Sabelliana, Nozdormu czy samą Smoczą Królową Alexstraszę. Oczywiście po drodze spotkamy także nowych przyjaciół, a i wrogów nie zabraknie. Tylko czy warto zaczynać kolejną misję na Azeroth?

Co nowego?

Wraz z dodatkiem Dragonflight twórcy jak zawsze wprowadzają sporo nowości, aby tym samym skusić graczy do pozostania przy World of Warcraft. Standardowo wprowadzane są kolejne instancje i przeciwnicy, a i lore zostaje rozbudowane, a my poznajemy je wykonując szereg questów. Nie brakuje także kolejnych wierzchowców, zwierzaków, stronników, achievementów czy zbroi i broni. Przy okazji nasz bohater może teraz osiągnąć maksymalnie 70 poziom. Pojawiła się także nowa grywalna rasa – tym razem jest to smokopodobny Dracthyr. Ciekawy wygląd, sporo możliwości modyfikacji oraz sama historia z pewnością skuszą wielu do przetestowania jego grywalności. Co więcej wprowadzono dla niego unikatową klasę – Evoker (Przywoływacz). Dodajmy, że jest to pierwsza klasa dodana od czasu Legionu (wówczas otrzymaliśmy Demon Huntera). Przy okazji po raz  gracze mają tak ograniczaną możliwość łączenia rasy i klasy. Jeśli zdecydujecie się na Dracthyra nie macie innego wyjścia jak zostać Evokerem, a chcąc pograć Evokerem musicie wybrać Dracthyra. A czym się owa klasa charakteryzuje? Cóż, jest to bohater walczący głównie na średni dystans, potrafiący atakować swym oddechem, posiadający magiczne zdolności, a także wzmacniać sojuszników.

Od strony mechanicznej wprowadzono, a raczej przywrócono, drzewko talentów. Pojawiło się ono już pod koniec Shadowlands, jednak teraz, dzięki możliwości zdobycia kolejnych 10 poziomów, możemy rozwinąć je do końca. Dodajmy, ze punkty inwestować będziemy w dwa drzewka – jedno z naszej klasy, a drugie – specjalizacji. Przyjdzie więc nam decydować co jest nam najbardziej potrzebne i jaki styl gry obierzemy. Oczywiście w każdej chwili możemy edytować nasze umiejętności i dopasować je do sytuacji.

W przypadku poprzednich dodatków użytkownicy narzekali na zbyt wiele rzeczy do zrobienia, jeśli chciało się zdobyć naprawdę cenne przedmioty. Najbardziej drażniło wykonywanie w kółko tych samych czynności, co stawało się nie tylko nużące, ale i irytujące. Blizzard posłuchał graczy i tym razem znacznie ograniczył narzucanie nam wykonywania zadań. Nie ma już farmienia przedmiotów i łażenia dzień w dzień w te same miejsca. Oczywiście daily questy nadal istnieją, itemy można zdobywać, a i reputacje dla nowych frakcji warto wbić. Tyle że jest to mniej uciążliwe, a i nagrody z tego tytułu mniej wartościowe, przez co nie trzeba się męczyć i robić niczego wbrew sobie. To, co najlepsze, zdobędziecie na raidach, world bossach i zapewne za honor. O tym ostatnim jednak nie mogę się wypowiedzieć, gdyż nowy sezon PvP dopiero się rozpocznie i na chwilę obecną są to tylko domysły. Tak czy inaczej możemy bardziej cieszyć się zabawą i trochę leniuchować. Tylko czy taki stan rzeczy nie sprawi, że szybko się znudzimy i jednak zrezygnujemy z zaglądania do Azeroth?

I na koniec chyba najciekawsza nowość, którą gracze polubili od pierwszej chwili. Zacznijmy od tego, że w przeciwieństwie do kilku poprzednich dodatków, w Dragonflight niemal od początku możecie używać latających wierzchowców. Nie potrzeba do tego robić specjalnego achievementu, a wystarczy wykonać quest, który i tak jest niezbędny do ukończenia kampanii. Tyle że wygląda to nieco inaczej. Nie będziecie korzystać ze wszystkich zebranych wcześniej mountów, a dostaniecie specjalnego smoka (w sumie z czasem zbierzecie cztery takie smoczki). Możecie przemierzać nimi nową wyspę, zmieniać ich wygląd i ulepszać. Wasze zwierzaki mają bowiem ograniczenia i rozwinięcie będzie tu niezbędne by faktycznie polatać sobie nieco dłużej. W tym celu będziecie szukać na mapie specjalnych tokenów pozwalających na rozbudowę talentów Waszego smoczego towarzysza. Po tym przydługim wstępie przejdźmy do tego, co najlepsze. W trakcie gry weźmiecie udział w smoczych wyścigach! Są specjalne punkty z których wystartujecie i przemierzycie trasę przelatując przez  obręcze. Liczyć się tu będzie czas, który pozwoli Wam uzyskać medale – od brązowego po złoty. Przez większość czasu pobawicie się w trybie solowym, bijąc własne rekordy, ale zdarzą się także specjalne eventy pozwalające na współzawodnictwo z innymi graczami. Niby proste, a ile niesie frajdy!

I na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Blizzard postanowił nieco rozbudować social media, a Wy dzięki temu możecie zdobyć kilka nagród. Polegać to będzie głównie na oglądaniu filmików na Twitchu. Kilka godzin i już macie nowego wierzchowca! To co, macie trochę wolnego czasu?

I co dalej?

Blizzard zapowiedział World of Warcraft: Dragonflight jako „najlepszy z dotychczasowych dodatków”. Szczerze mówiąc wątpię, aby udało im się przebić Wrath of the Lich King czy Burning Legion… ale zobaczymy. Z pewnością start jest bardzo dobry. Jasne, zawsze znajdzie się grono osób, które będą na coś narzekać, jednak rozmawiając ze znajomymi z gildii (pozdrowienia dla Barbarzyńców) czy czytając opinie na forach napotykam na dużo więcej pozytywnych niż negatywnych komentarzy. Osobiście także jestem na chwilę obecną zadowolony. Kampania naprawdę mnie wciągnęła, bardzo chętnie zwiedziłem Dragon Isle, pomogłem nowym frakcjom, a smocze wyścigi zapewniły dużo emocji. Z niecierpliwością czekam teraz na rozpoczęcie sezonu PvP i wspólne zabawy na Battlegroundach. Bardziej zastanawia mnie natomiast przyszłość dodatku. Zarówno Shadowlands jak i Battle for Azeroth początkowo zachwycały, by później jednak stać się źródłem niezadowolenia i powodem odejścia użytkowników od słynnego MMORPG. Jak będzie tym razem? Z pewnością cieszy fakt, że twórcy idą fanom na rękę, słuchają ich rad i próśb i starają się dostosować Azeroth do ich wymagań. Tyle że i takie rozwiązania nie zawsze są dobre. Zobaczymy więc, czy smoki nie znudzą nam się zbyt szybko.

Nasza ocena: 8,5/10

World of Warcraft: Dragonflight zalicza dobry start. Nowe opcje z pewnością zachęcają do gry, jednak przyszłość wciąż pozostaje niepewna.

Grafika: 6/10
Udźwiękowienie: 10/10
Fabuła: 9/10
Grywalność: 9/10
Exit mobile version