Po zgarnięciu kilkunastu międzynarodowych nominacji i wyróżnień, nakładem wydawnictwa Fabryka Słów literacki debiut Rebeki F. Kuang dumnie przybywa na półki polskich księgarń. Czy opowieść o rezolutnej dziewczynie, która za cel postawiła sobie zburzenie zastanego porządku świata jest rzeczywiście warta wywołanego przez nią szumu?
Świat jak żywy
Książka dwudziestotrzyletniej pisarki skupia się na postaci Rin, sierocie wychowywanej przez niezbyt przychylnie nastawionych krewnych, której jedynym marzeniem jest wydostanie się z jednej z najbiedniejszych prowincji Cesarstwa Nikanu i utorowanie sobie drogi ku lepszemu życiu. By to zrobić, dziewczyna będzie musiała podjąć walkę ze społeczną niesprawiedliwością i uprzedzeniami, a następnie odkryć prawdę o samej sobie. A wszystko to w przededniu nadchodzącej wielkimi krokami wojny o niepodległość krainy w jakiej przyszło jej żyć.
Powyższy opis sugerować może dość standardową opowiastkę fantasy w klimatach właściwych dla literatury młodzieżowej – i jeśli spojrzeć na rdzeń fabuły Wojny Makowej, rzeczywiście wiele się ku temu skłania, z wyświechtanym motywem od zera do bohatera na czele. W żaden sposób nie oddaje to jednak złożoności świata wykreowanego przez Rebeccę F. Kuang. O ile sam początek jeszcze na to nie wskazuje, z biegiem czasu zaczniemy się bowiem orientować, że wizja pisarki aż buzuje szczegółami. Na rozkładzie jazdy będziemy mieli więc nie tylko szczegółowe współzależności geopolityczne fikcyjnej (choć mocno inspirowanej starożytnymi Chinami) krainy, ale też jej historię i mity. Te ostatnie zwieńczone są decydującą o przynależności gatunkowej powieści magią, ale nie tak całkiem typową, jak mogłoby się nam wydawać.
Iść w bój, ale za kim?
Podobnie skomplikowani wydają się bohaterowie, ze wspomnianą Rin na czele, której nie da się w prosty sposób zaszufladkować jako „dziewczyny z charakterem”. Zarówno ona, jak i reszta postaci poznawanych przez nas na przestrzeni liczącej ponad sześćset stron lektury nieustannie ewoluuje, a na dynamikę ich relacji patrzy się z nieskrywaną przyjemnością. Przy całym tym ciągle gotującym się tyglu motywacji i współzależności Kuang nigdy nie traci kontroli nad materiałem, zmierzając pewnie w stronę kolejnych przełomowych wydarzeń. A tych, trzeba przyznać jest całkiem sporo – cokolwiek schematyczny punkt wyjścia dla wielu wątków pisarka obudowuje precyzyjnie wymierzonymi zwrotami akcji, umieszczonymi w dokładnie takich momentach, aby zmusić czytelnika do przemyślenia raz jeszcze tego, co zdążył już uznać za pewnik.
Stylowa wojna
Wojna Makowa jest zatem dziełem niezwykle rozbudowanym. Na szczęście obok złożonej struktury fabularnej powieści, autorka równie świetnie operuje słowem – styl jest przejrzysty, dynamiczny i obrazowy na tyle, by raz obudzonego zainteresowania odbiorcy nigdy już nie utracić. Zachowanie odpowiednio wysokiego tempa przy tej objętości tekstu to rzecz niezwykle trudna i dla bardziej doświadczonych kolegów po fachu, zatem i w tej materii wypada debiutanckie dzieło Kuang jedynie chwalić.
Ostatecznie więc pierwszy tom trylogii o przygodach Rin prezentuje się niezwykle okazale. To pełna detali, doskonałego planowania, ale też energii i ducha przygody książka, której nie sposób odłożyć przed snem bez syndromu „jeszcze jednej strony”. Pozostaje zatem jedynie czekać na kontynuację i… miejmy nadzieję, że również wersję filmową.
Nasza ocena: 8,2/10
Świetny debiut, który obok dbałości o detale po prostu czyta się sam. Wart polecenia, nie tylko fanom fantastyki.Fabuła: 8/10
Bohaterowie: 8/10
Styl: 8,5/10
Wydanie: 8,5/10