Asteros – planeta, gdzie dawno temu Król uwięził okropne monstra za Runiczną Bramą, którą zapieczętował czterema boskimi runami. Niestety, na przestrzeni lat, zabezpieczenia osłabły, aż w końcu złe moce wydostały się na zewnątrz. Mędrzec Orakl postanowił poprosić o pomoc Radę Zjednoczonych Planet. Najlepsi z najlepszych: Ekho, Nova, Eli i Hal, którzy utworzyli grupę Rising 5, otrzymali zadanie uratowania świata przed zagładą, poprzez odnalezienie zaginionych run i zamknięcie Bramy.
W planszówce Rising 5: Runach Asteros gracze wcielą się właśnie w te pięć postaci i spróbują zapobiec pochłonięciu Asteros przez złowrogie siły.
Zawartość
W sporej wielkości pudełku znajdziemy dużo komponentów: wykonaną z tektury kwadratową planszę o długości boku pięćdziesiąt centymetrów, pięć kartonowych figurek postaci razem z podstawkami, pięćdziesiąt pięć kart Postaci – po jedenaście z każdego rodzaju, dwadzieścia siedem kart Regionów, podzielonych na trzy stosy, trzy karty Reliktów, cztery karty Artefaktów, pięć kart Czerwonego Księżyca, jeden znacznik Bramy, żetony Run, znacznik Zaćmienia, cztery kostki Energii, kość Walki oraz płytki z Symbolami Astrologicznymi, a także planszę Mistrza Gry i kartę Symboli.
Wszystkie tekturowe elementy zostały wykonane ze standardowej grubości kartonu. Wyjątek stanowią żetony astrologiczne – cieńsze, a tym samym mniej odporne na zniszczenie. Z kolei karty, niestety, bardzo łatwo wygiąć lub podrzeć, bowiem stworzone są z miękkiego brystolu.
Jeśli chodzi o grafikę, całość elementów gry prezentuje się dobrze. Plansza, której znaczną część zajmują bohaterowie, jest kolorowa i miła dla oka. Twórcy nie zapomnieli także o wyznaczeniu miejsc dla poszczególnych komponentów, dzięki czemu, podczas gry, możemy zachować porządek i nie zgubimy się pośród dużej ilości żetonów i kart. To samo tyczy się blankietów, rysunki na nich umieszczone są szczegółowe i wpływają na klimat gry.
Rozgrywka
Zabawa rozpoczyna się oczywiście od rozłożenia potrzebnych elementów. Wszystkie karty, żetony oraz znaczniki należy umieścić w wyznaczonych do tego miejscach, zgodnie z instrukcją. Następnie ustalany jest poziom trudności gry, poprzez dodanie, w równych odstępach, do kart Postaci blankietów Czerwonego Księżyca (od trzech do pięciu). Po wykonaniu tych czynności musimy ściągnąć na telefon specjalnie przygotowaną pod Rising 5: Runy Asteros aplikację. Program ten ma za zadanie stworzenie kombinacji run, którą uczestnicy muszą ułożyć, aby zwyciężyć.
Po rozłożeniu wszystkich komponentów rozpoczyna się rozgrywka. Każdy gracz może wykonać tyle akcji, ile chce wyłożyć kart Postaci. Najpierw więc podaje liczbę czynności, które zamierza wcielić w życie, a następnie odrzuca tyle właśnie blankietów. Do wyboru ma trzy działania: ruch, spotkanie oraz pieczętowanie Bramy.
Pierwsze pozwala na przemieszczenie się w jedno z sześciu dowolnych miejsc na planszy. Drugie polega na rozpatrzeniu karty znajdującej się na obszarze, gdzie przebywa aktywowana postać. Możemy trafić na potwora – wtedy spotkanie oznacza walkę (należy wyrzucić za pomocą kości wynik równy lub wyższy od tego widniejącego na karcie. Wygrana oznacza nagrody wymienione na blankiecie, przegrana sprawia, że znacznik Zaćmienia przesuwamy w dół), pomocnika, od którego automatycznie otrzymujemy bonus lub skrytkę z artefaktami, pozwalającą na dobranie karty Artefaktu, mogącej się przydać teraz lub na późniejszym etapie gry.
Trzecia akcja umożliwia zapieczętowanie Bramy, ale tylko jeśli na ołtarzach znajdują się cztery kostki Energii. By wykonać tę czynność, należy użyć aplikacji do sprawdzenia, czy ułożona przez nas kombinacja run pokrywa się z tą ustaloną na początku gry, którą trzeba było odgadnąć.
Telefon pokaże nam zatem cztery symbole. Zarys oznacza, że nie można określić, czy żeton wchodzi w skład wymaganego ułożenia, ciemny – runa nie należy do tej kombinacji, błyszczący – symbol wchodzi w skład konfiguracji, ale nie jest w odpowiednim miejscu, złoty – żeton to nie tylko część układu, ale także znajduje się na dobrej pozycji.
Po wykonaniu akcji następuje faza doboru kart. Należy wziąć ich tyle, ile się wyłożyło, jednak gracz musi wyciągać je po kolei, bowiem jeśli trafi na czerwony księżyc, natychmiast kończy turę, a znacznik Zaćmienia przesuwany jest w dół o tyle miejsc, ile wynosi suma księżyców znajdujących się na odkrytych na planszy kartach potworów.
Rozgrywka toczy się do momentu poprawnego ułożenia kombinacji run (wszystkie symbole są złote), co oznacza zwycięstwo, lub gdy na końcu tury uczestnika nie ma on więcej kart Postaci bądź znacznik Zaćmienia został przesunięty na ostatnie pole toru Czerwonego Księżyca – oznacza to porażkę.
Nie należy także zapominać o dodatkowych umiejętnościach postaci, które mogą być wykorzystane bez użycia karty – po ich odrzuceniu, ale przed wykonaniem pierwszej akcji.
Orakl może zamienić dwie runy, znajdujące się przy bramie, miejscami lub jeden symbol z dowolnym, będącym w rezerwie, w lewym dolnym rogu planszy. Eli posiada moc przesuwania znacznika Zaćmienia w górę. Nova wybiera potwora do walki i, jeśli przegra, może zignorować ten fakt. Ekho przesuwa dowolnego bohatera (prócz siebie) w wybrane miejsce, a Hal kopiuje umiejętność specjalną postaci stojącej na tym samym polu, co on.
Tytuł oferuje także zabawę w trybie jednoosobowym lub rozgrywkę z Mistrzem Gry, który przejmuje rolę aplikacji, a więc ustala kombinację, przypisuje runom symbole i przekazuje informacje na temat poprawności ułożenia znaczników.
Astrologiczne czary-mary
Rising 5: Runy Asteros jest ciekawą pozycją. Mechanika, którą oferuje, opiera się na główkowaniu, analizowaniu i kooperacji. Na plus można zaliczyć fakt, że wymaga od uczestników prawdziwej współpracy i nie ma w niej miejsca na rywalizację. Muszą oni działać w przemyślany sposób, by zwyciężyć – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Przykładem jest tryb walki, gdzie aktywny gracz może poprosić pozostałych o pomoc. Członkowie drużyny zatem albo odrzucają karty, aby wzmocnić kolegę, lub, jeśli stoją na tym samym polu, razem wykonać atak. Wspólne dyskusje i rozszyfrowywanie możliwej kombinacji sprawiają, że czas płynie szybciej, a zabawa jest przednia.
Twórcy oferują trzy poziomy trudności rozgrywki, jednak, już przy tym podstawowym, gdzie do talii postaci dokładane są tylko trzy karty Czerwonego Księżyca, może być niełatwo. Trzeba cały czas pilnować położenia znacznika Zaćmienia, bowiem wystarczy raz trafić na niechciany blankiet i cała zabawa natychmiast się kończy, jeśli na planszy macie aż sześć potworów (co jest bardzo prawdopodobne) z minimum jednym księżycem, a wspomniany znacznik znajduje się, na przykład, na pozycji początkowej (czyli trzeciej od góry). Dość szybko zatem można zaprzepaścić wszystkie osiągnięcia.
Ciekawym rozwiązaniem jest aplikacja wykorzystywana do tej zabawy. Zapewnia bowiem wysoką regrywalność tytułu, a także zapobiega oszustwom (różnie bywa… :D). Mimo że niestety nie chciała działać w standardowy sposób (wykrywanie run za pomocą aparatu), być może przez światło (o czym twórcy mówią w instrukcji), to nic straconego, bowiem symbole bez problemu wprowadzicie ręcznie. Jeśli jednak nie jesteście fanami tego typu metod gry, zawsze macie prawo skorzystać z trybu, w którym jeden z uczestników zastępuje program (to również zalicza się do pozytywów).
Samo odgadnięcie właściwego ułożenia żetonów może być trudne, niemniej autorzy zadbali o to, by trochę graczom pomóc. Dzięki kartom ze znakiem zapytania uczestnicy zabawy zyskują podpowiedzi. Nie są one jednak oczywiste. Uzyskanie informacji polega na wybraniu w aplikacji dowolnej runy – otrzymujemy wtedy komunikat, jaki symbol został jej przypisany. Czasem, jeśli nie trafimy, wskazówka niewiele nam da.
W śledzeniu postępów w odkrywaniu znaczenia poszczególnych żetonów bardzo pomocne jest pole w lewym dolnym rogu planszy i astrologiczne znaczniki. Tam możemy je sobie układać i analizować dostępne informacje – dzielić runy na te, które podejrzewamy, że kryją dany symbol, oraz na takie, gdzie jesteśmy pewni, co znaczą lub czym nie są.
Całość jawi się w naprawdę pozytywnych barwach i gwarantuje przednią rozrywkę.
Podsumowanie
Rising 5: Runy Asteros to pozornie prosta i nieskomplikowana gra. Wystarczy jednak usiąść przy stole i już po kilkunastu minutach gracze zdają sobie sprawę, że samo chodzenie od pola do pola i zabijanie potworów bądź zbieranie fantów wcale nie wystarczy. Należy myśleć z wyprzedzeniem, odpowiednio gospodarować dostępnymi zasobami, wspierać siebie nawzajem, dużo dywagować i dyskutować w planszówkowym gronie. Jest to znakomita pozycja dla fanów rozgrywek kooperacyjnych, którzy wolą działać razem, niż przeciw sobie, a więc wszyscy miłośnicy mechaniki podobnej do Munchkina (bruździć, przeszkadzać, dobijać!) czy, na przykład, Scythe (podbijać, zagarniać, zwyciężać) raczej się tu nie odnajdą.
Nasza ocena: 8,5/10
Znakomita pozycja dla fanów kooperacji i dedukcji. Wymaga nie tylko myślenia, ale także umiejętności pracy w zespole.Jakość wykonania: 7/10
Grywalność: 8,5/10
Regrywalność: 10/10