Uwaga, w Brzegu mamy potwo.. znaczy, nienormatywnych. I nie tylko, bo okazuje się, że zamieszkują oni całą Polskę! Kim są nienormatywni? To wszystkim znane postacie: wilkołaki, wampiry, strzygi… Ale nie bójcie się – nie musicie wychodzić nocą w wianku z czosnku, a w kopertówce niezbędnikiem każdej kobiety nie będą srebrne kule. Dzisiaj nasi niecodzienni przyjaciele korzystają z usług duchowego terapeuty, szkolą się z zakresu BHP i urządzają wieczory panieńskie.
Przyznam, że nie byłam fanką rodzimej literatury. Shame on me! Do tej pory polskie powieści kojarzyły mi się z Mrozem, Masłowską i Sapkowskim. Ale chyba muszę przewartościować swoje poglądy i przeprosić się z naszymi pisarzami. Milena Wójtowicz ma na swoim koncie kilka powieści i mnóstwo opowiadań (z którymi muszę się zapoznać…). W moje ręce trafiła jej najnowsza książka Post Scriptum. Po lekturze skończyłam chudsza przynajmniej o trzy kilo. Ciekawe dlaczego?
Piękny i Bestia na tropie zbrodni
Poznajcie naszych głównych bohaterów – Piotra Strzeleckiego, zwanego potocznie Piotrusiem i Sabinę Piechotę. Po całkiem przypadkowym spotkaniu w barze, rozmowie i zjedzonych kilogramach słodyczy stwierdzili, że otworzą własną spółkę. I to był strzał w dziesiątkę. Bo gdzie znajdziemy firmę, w której istoty normalne „inaczej” będą mogły porozmawiać o swoich problemach, terapeuta przeprowadzi w razie takiej potrzeby sesję z duchem, a specjalistka od BHP opowie, jak zdezynfekować ostrza rytualne? PS Professional Consulting to niezwykłe miejsce, bo jego właściciele też nie są do końca ludźmi.
Jednak w pewnym momencie codzienność bohaterów zmąci informacja, że ktoś (w dość nieudolny sposób) dybie na życie nienormatywnych. Pierwsza, nieudana próba morderstwa w hali produkcyjnej zmusi protagonistów do podjęcia śledztwa we własnym zakresie (aczkolwiek z pomocą policjanta, który lubi się podrapać, a nocą wyje do księżyca). A poza tym osobne dochodzenie w tej sprawie przeprowadzają także mundurowi, którzy są w stu procentach ludźmi. Wszystko prowadzi do komedii pomyłek. Jest to dla mnie idealny przykład, jak NIE powinno szukać się potencjalnego mordercy. Chociaż nawet Jo Nesbo by się uśmiał i może zapożyczył coś do swoich powieści kryminalnych.
Przyziemne życie niezwykłych istot
Jak radzą sobie nienormatywni w polskiej współczesności? Okazuje się, że całkiem dobrze. Uwielbiają zakupy w Ikei, świeczki lawendowe z Lidla czy koncerty Justina Biebera. Nie straszne im fotki na Facebooku, wyjazdy do pracy do Niemiec i namiętne słuchanie Rickiego Martina. Jest to miła odmiana, gdzie dowiadujemy się, że potwory prowadzą całkiem normalnie życie i nie afiszują się ze swoją odmiennością. Czy zorientowałbyś się, gdybyś spotkał strzygę na ulicy? Bardzo wątpię.
Oprócz oczywistych nawiązań do popkultury, autorka w wyolbrzymiony i prześmiewczy sposób pokazuje samych bohaterów i ich zachowania. Piotr to hippis, pijący herbatki, wdychający kadzidełka i brzydzący się przemocą. Sabina (moja ulubienica!) to pewna siebie, prostolinijna i do bólu stąpająca po ziemi (śmieszne, prawda?) kobieta, pochłaniająca tony słodyczy. Boże, daj mi taki metabolizm! Zresztą płeć żeńska jest tu dominująca. Kobiety są silne, pracują zbyt dużo, znajdują powołanie i jasno wyrażają swoje zdanie (ach, mama naszego Piotra). Komicznie to wygląda na tle mężczyzn, szczególnie głównego bohatera i ducha Rybalczewskiego, który wygląda jak typowy Janusz.
Autorka w powieści ciekawie przedstawia współczesne związki. Wierzcie mi, że nie ma tu typowego romansu. Za to jest wszystko to, co obserwujemy w codziennym życiu – przyjaźń, przywiązanie, zaufanie. Ale sami to odkryjecie, zagłębiając się w lekturę.
Czy Dean Winchester mieszkał w Polsce?
Fabuła książki podzielona jest na dni i ich pory. Wójtowicz kupiła mnie już pierwszym zdaniem swojej powieści, kiedy wspomniała o serialu Supernatural. Jak nic trafiła w dziesiątkę, bo jestem fanką tej serii. Zresztą w kolejnych rozdziałach znajdziemy dużo odniesień do ulubionych łowców potworów: Dean Winchester z Paltonowa, Constantine z Szołbizny, Buffy, Van Helsing czy chociażby wzmianka o wiedźminach. Jednak same potwory nie są takie, jak kiedyś. Autorka pokazuje zderzenie współczesności ze słowiańskimi zabobonami. Dzisiaj żaden wampir nie boi się czosnku, a wilkołak srebra. Technologia poszła do przodu, a nienormatywni korzystają chociażby z leków antyalergicznych. Stąd mało co ich rusza, a w momentach, kiedy byli zagrożeni przez nieznanego łowcę, zamiast bać się czy czuć ekscytację – śmiałam się.
Autorka sprytnie i swobodnie bawi się gatunkiem urban fantasy, wplatając wątki kryminalne i polskie realia. Książka jest napisana lekkim i prostym językiem. Napotkamy nawet przekleństwa! Jednak tak zręcznie wplecione w kontekst sytuacyjny, że w ustach postaci brzmią całkiem naturalnie. Najbardziej roześmiały mnie polskie odmiany obcych wyrazów : niecoachowalny czy nieterapizowalne – a to tylko kilka przykładów.
Jak letnia sałatka
Post Scriptum to lekka i zabawna lektura, szczególnie na letnie, niezobowiązujące dni. Niebanalna kreacja nie tylko głównych bohaterów sprawia, że od razu przypadną wam do gustu. A wrzucenie ich w wir niezwykłych przygód zapewni godziny świetnej zabawy. Książka jest szczera i prosta, co dodatkowo może was zachęcić do lektury. Powieść ma tylko dwa minusy – pierwszym jest okładka. Choć ciekawie zaprojektowania, postacie w tle i oko mi osobiście nie pasowały do kontekstu wynikającego z książki. A drugi minus? Jest za krótka! Bo raptem trzysta stron nagle się kończy i czujemy ten wewnętrzny niedosyt. Jednak szczerze ją polecam jako niezobowiązująca lekturę, na którą warto patrzeć z przymrużeniem oka.
Bardzo mi się podobala! 🙂 z wydawnictwa Jaguar polecam też sięgnąć po „Spętanych przeznaczeniem”, są świetni 🙂