Site icon Ostatnia Tawerna

Na podbój nowego rynku! „Wojna domowa. Powieść Uniwersum Marvela” – recenzja książki

W dobie, gdy komiksy przezywają odrodzenie, superbohaterowie są na topie, a rynek filmowy jest przez nich wręcz zalewany, Marvel postanowił zapukać i do świata książek. Czy Wojna domowa okaże się hitem czy jedynie skokiem na kasę?

Iron Man kontra Kapitan Ameryka

Wojna domowa autorstwa Stuarta Moore’a opowiada historię konfliktu w świecie superbohaterów. Po tragicznej w skutkach akcji grupy znanej jako Nowi Bohaterowie i śmierci ponad ośmiuset osób, rząd Stanów Zjednoczonych postanawia wprowadzić prawo dotyczące rejestracji ludzi o niezwykłych umiejętnościach. Dzięki niemu otrzymywaliby oni pensje czy świadczenia zdrowotne, ale jednocześnie musieliby ujawnić swoje tożsamości i byliby pociągani do odpowiedzialności za swe czyny. Kontrowersyjny akt prawny popiera Tony Stark, znany jako Iron Man. On sam już dawno pokazał światu swoją prawdziwą twarz i teraz zbiera grupę popierających go przyjaciół. Innego zdania jest Steve Rogers, czyli Kapitan Ameryka, który twierdzi, że w ten sposób nie tylko naruszono by wolność metaludzi, ale również sprowadzono na nich olbrzymie zagrożenie. Każdy superłotr doskonale wiedziałby, gdzie mieszka konkretny bohater i w każdej chwili mógłby zaatakować zarówno jego samego, jak i jego rodzinę. Powstaje więc ruch oporu, a wojna domowa zdaje się nieunikniona.

Historia dobrze znana?

Wojna domowa to książka napisana na podstawie komiksu autorstwa Marka Millara pod tym samym tytułem (oryg. Civil War). W tym miejscu warto wspomnieć, że jej początków należy szukać jeszcze w roku 1986, kiedy to w Strażnikach (Watchmen) Alana Moore’a pierwszy raz pojawił się pomysł o rejestracji superbohaterów. Millar z pewnością zaczerpnął z dzieła kolegi i stworzył wielki konflikt w Uniwersum Marvela. Trzeba przyznać, że wyszło mu to znakomicie. Jest to bowiem jeden z najlepiej sprzedających się komiksów w historii wydawnictwa. Nawet w naszym kraju doczekał się już trzykrotnego wznowienia. Amerykanie oszaleli na jego punkcie i trudno im się dziwić. Jest to bowiem świetny i ciekawy zeszyt, który daje też do myślenia i przedstawia metaludzi w innym świetle. Nic więc dziwnego, że na jego bazie, w 2016 roku, nakręcono film Kapitan Ameryka: Wojna Bohaterów. Wprawdzie wielu fanów krytykowało, że twórcy nie do końca się postarali i nie oddali całkowicie ducha komiksu, ale i tak obraz odniósł ogromny sukces. Stwierdzono więc, że skoro komiksowa wersja Wojny domowej jest tak popularna i sprawdziła się dwukrotnie, na dwóch różnych płaszczyznach, to pora zaatakować i rynek książkowy. I tak oto otrzymaliśmy Wojnę domową, która być może okaże się początkiem nowej serii Marvela.

Za przykładem Blizzarda

Biorąc do ręki Wojnę domową, trochę się obawiałem, że jest to jedynie atak na nasze portfele, próba wykorzystania popularności superbohaterów i przekucia jej w kolejny sukces finansowy. Bo przecież to nie przypadek, że pozycja wydana została krótko przed premierą Avengers: Koniec gry. Chyba każdy wie, co wychodzi z rzeczy stworzonych po to, aby na nich zarobić. Na szczęście już pierwsze strony książki sprawiły, że mogłem odetchnąć z ulgą. Mimo że książkę napisano lekkim językiem, to jest ona niezwykle ciekawa i wciągająca. Widać, że autor wie, o czym pisze. Ale to akurat nic dziwnego. Wszak Stuart Moore dla Marvela pracuje nie od dziś, a na swoim koncie ma między innymi takie pozycje jak: New Avengers, Iron Man: Director of S.H.I.E.L.D., Spider-Man: Fear Itself czy Wolverine/Deadpool: The Decoy. Można też domyślać się, że doskonale zna historię zawartą w Civil War, jak i jej autora. To jednak nie przeszkodziło mu, aby w swojej powieści dodać nieco od siebie. W przeciwieństwie do pierwowzoru, który skupia się przede wszystkim na Kapitanie Ameryce i Iron Manie, Moore za swój główny cel obrał Spider-Mana. To właśnie on i jego wewnętrzne wahania ukazywane są najczęściej. Ogólnie jednak przemyślenia i odczucia superludzi są tym, co spodobało mi się najbardziej. Ich rozterki moralne skłaniają czytelnika do przemyśleń. Jest to fragment, którego komiks nie oddawał w pełni. Ponadto trudno jest się tu czegoś przyczepić. Mamy tu do czynienia ze świetnym klimatem, wartką fabułą i niezwykłymi zwrotami akcji. I ta plejada gwiazd od wspomnianych już Rogersa i Starka, poprzez Ms Marvel, Daredevila i Fantastyczną Czwórkę, po mniej znanych szerszemu gronu Goliatha, Tigrę czy Speedballa. I choć X-Meni zostali tu pominięci, to i tak swoją rolę ma tu najsłynniejszy z nich, czyli Wolverine. Od razu jednak zdradzę, że jest ona o wiele mniejsza niż sugerowałaby to okładka.

Pomimo pochwał muszę jednak zaznaczyć, że Wojna domowa to przede wszystkim lekka lektura i fajna przygoda. Nikt chyba nie spodziewał się, że będzie to epopeja czy dzieło zasługujące na nagrody literackie. Swoją rolę spełnia jednak znakomicie. Nie jest nudna i widać, że wydawcy chcieli pokazać się od jak najlepszej strony, co im się udało. Czytając tę pozycję nie mogę nie pokusić się o porównanie do książek z serii World of Warcraft wypuszczanej na rynek przez firmę Blizzard. W obu przypadkach mamy niewątpliwą próbę wykorzystania sukcesów tytułów na zarobienie na nich jeszcze więcej. Należy też dodać, że fani zostali potraktowani z szacunkiem. Zatrudniono więc autorów, którzy mają pojęcie o świecie, który opisują. Niic nie jest robione tu bez pomysłu i z nastawieniem jedynie na gotówkę. Cieszę się, że Insignis, a więc polski wydawca Wojny domowej, nie zdecydował się tym razem na dosłowne tłumaczenie nazw własnych. O ile Człowieka-Pająka zniósłby jeszcze bez większego problemu, a do Czarnej Wdowy przywykłem, to już Żelaznego Człowieka, Szybkiej Kuli czy Sokolego Oka na dłuższą metę mógłbym nie zdzierżyć.

Marvel zrobił swoje

Wojna domowa to zarówno lekka lektura, którą czyta się szybko i przyjemnie, a zarazem świetna i porywająca przygoda, skłaniająca momentami do refleksji. Jest to pozycja dla młodszych i starszych czytelników. Docenić ją powinni zarówno fani Marvela, znający uniwersum od podszewki, jak i laicy, oglądający głównie filmy MCU. Ci drudzy na pewno także skorzystają na lekturze i poznają kilku nowych bohaterów. Moja znajoma, której pożyczyłem książkę, podczas czytania co rusz zaglądała w Internet, aby dowiedzieć się czegoś więcej o pojawiających się w książce metaludziach, z którymi wcześniej nie miała styczności. Trzeba więc przyznać, że Marvel zrobił swoje i może śmiało planować kolejne pozycje. Jeśli będą napisane w takim stylu, jak Wojna domowa, to z pewnością je zakupię i z czystym sumieniem będę mógł polecać innym.

Nasza ocena: 8,5/10

Wojna domowa to świetna pozycja, która powinna przypaść do gustu wszystkim, którzy lubią i choć trochę znają uniwersum Marvela. Zapewnia świetna rozrywkę i przyjemnie spędzony czas.

Fabuła: 8/10
Bohaterowie: 9/10
Styl: 8/10
Wydanie i korekta: 9/10
Exit mobile version