Dla fanów serialu Doktor Who 25 grudnia to ważna data, ze względu na coroczną premierę specjalnego, świątecznego odcinka. Tegoroczny bożonarodzeniowy epizod jest jednak wyjątkowy – pożegnamy w nim Petera Capaldiego w roli Dwunastego Doktora, przywitamy zaś Trzynastego, tym razem w kobiecej postaci, odgrywanego przez Jodie Whittaker.
Not my Doctor
16 lipca 2017 roku w internecie zagrzmiało, gdy stacja BBC wypuściła film ukazujący kolejne wcielenie tytułowego Doktora. Chociaż o możliwości regeneracji Dwunastego w kobietę mówiło się od dawna, chyba mało kto przypuszczał, że twórcy się na to odważą. W dodatku w zapowiedzi zobaczyliśmy twarz aktorki, której nazwisko nawet nie pojawiało się w spekulacjach.
Z biegiem czasu większość portali powiązanych z fandomem udostępniło kolejne informacje o nowym wcieleniu Doktora. Zatrważała mnie ilość reakcji rozzłoszczonych ludzi i komentarzy w stylu „Not my Doctor”. Patrząc z zewnątrz, można by uznać, że nic w tym dziwnego – nagle twórcy postanowili zmienić płeć głównej postaci kultowego serialu science fiction. Reakcje fanów wydają się usprawiedliwione… Ale czy na pewno?
Władca Czasu, nie człowiek
Zmiana płci wydaje się ogromną zmianą dla postaci, chociaż czy aby na pewno? Płeć jest jedną z cech bohatera i nie powinna być główną, świadczącą o jego tożsamości. Oczywiście są wyjątki – historie fabularnie skupione wokół płci, w których jej zmiana odwróciłaby zamysł postaci. Jednak w opowieściach z gatunku science fiction, ta jedna charakterystyka nie ma na ogół aż takiego znaczenia. I sprawdza się to w przypadku Doktora. Przyzwyczailiśmy się do tego, że jest mężczyzną, ale to inne jego atrybuty określają go jako osobę. Troska o ludzkie życie, odwaga, szczypta szaleństwa… To wszystko sprawia, że jest sobą, a nie jego cechy fizyczne, które zmieniają się z każdą regeneracją.
Pamiętajmy, że Doktor nie jest człowiekiem, tylko gallifreyczykiem – przybyszem z odległej planety, mającym dwa serca, podróżującym w czasie i przestrzeni oraz regenerującym się, zamiast umierać. Niejednokrotnie w serialu było powiedziane, że Władcy Czasu nieco inaczej traktują płeć i role społeczne jej przypisane. Dodatkowo wiadomo, że podczas regeneracji zmieniają swoją fizyczność (płeć również) i częściowo psychikę. Nie szukając daleko, Mistrz początkowo był mężczyzną, a w serii ósmej pojawił się jako Missy. Natomiast w dziewiątym sezonie wprost oglądamy na ekranie regenerację Władcy Czasu w kobietę, w dodatku o innym kolorze skóry. Można? Oczywiście, że tak.
Wspomniane przypadki stanowiły świetną podbudowę pod zmianę płci głównego bohatera. Doktor ma szansę zostać bardzo ważną dla popkultury postacią, bo pokazującą, że protagoniści żeńscy i męscy mogą być pisani tak samo i nadal prezentować się równie dobrze. Może dzięki temu zaczniemy trochę inaczej patrzeć na postacie obu płci?
Nikt się nie spodziewa… Jodie Whittaker
Wśród osób, które zaakceptowały kobietę-Doktor, pojawiają się za to głosy zniesmaczenia doborem aktorki do tej roli. Zanim zmiana płci tej postaci stała się faktem, spekulowano, kto mógłby zagrać żeńską wersję Doktora. Pojawiały się takie nazwiska, jak Tilda Swinton czy Olivia Colman. Obsadzenie Jodie Whittaker okazało się dla wielu sporym zaskoczeniem. Dotychczas ujawnione informacje pokazują jednak, że wybór ten ma sporo sensu.
Abstrahując od osobistych preferencji i gustów, spójrzmy na kwestie techniczne. Od najbliższej serii Doktora Who zmienia się showrunner. Dotychczas był nim Steven Moffat, a jego rolę przejmuje Chris Chibnall, mający na swoim koncie między innymi serial Broadchurch. Jodie grała w nim Beth Latimer – matkę zamordowanego chłopca. A zatem osoba odpowiedzialna za dalsze losy Doktora, pracowała na planie z wybraną aktorką.
Chociaż Chibnall wodził nas za nos od kilku miesięcy, po ogłoszeniu trzynastego wcielenia Doktora przyznał, że od początku marzył o obsadzeniu w tej roli kobiety, a występ castingowy Whittaker „powalił go na kolana”1.
Czy wyobrażałam sobie pierwszą Doktorkę (ależ to dziwnie brzmi) z twarzą Jodie? Nie, ale nie potrafię odmówić jej talentu aktorskiego. I chociaż po występach w Broadchurch czy Black Mirror nie spodziewałabym się po niej ambicji zostania Władczynią Czasu, to nie zamierzam jej od razu przekreślać. Jestem dobrej myśli.
Stare i nowe
Co jeszcze sprawia, że jestem pozytywnie nastawiona do nowego wcielenia Doktora? Ujawnione zdjęcie stroju i TARDIS Trzynastej.
Jej dziwaczny strój, z wyraźnymi odniesieniami do garderoby Doktorów z klasycznych, jak i nowych sezonów – szelki, paski, spodnie z wysokim stanem, płaszcz, buty – sprawia, że spodziewam się po niej powrotu do korzeni, z jednoczesnym stworzeniem czegoś świeżego. Oczekuję mniej mrocznego Doktora, nieco szalonego, radosnego, pogodzonego ze swoimi stratami i porażkami. Zaczynającego na nowo, ale pamiętającego o swojej przyszłości. To dobrze wróży.
Kreacja Trzynastej ma według mnie jeszcze jedną zaletę – jest unisex. Nie podkreśla, ani nie maskuje jej fizyczności. Widać, że jest kobietą, ale nie eksponuje tego. Doskonale współgra z tym, co Władcy Czasu mówią o swojej płciowości i jej zmienianiu.
Doktor, Doktorka, kobieta-Doktor
Jeśli mam wskazać jeden problem wiążący się ze zmianą płci Doktora, to jest nim strona językowa tego wydarzenia – troszkę mniej widoczna w języku angielskim i bardzo odczuwalna w polskim. Nasze media jeszcze nie wiedzą, jak mówić na Trzynastą i sama również się z tym zmagam. W tekstach na ten temat pojawiają się takie twory, jak „kobiece wcielenie Doktora”, „kobieta-Doktor”, „żeńska wersja Doktora”. Wszystkie te stwierdzenia, chociaż sama z nich korzystam i semantycznie są poprawne, wydają mi się niezdarne i niepotrzebne. Kobieta czy mężczyzna – Doktor był i pozostanie Doktorem. Mam nadzieję, że gdy Jodie zagości na ekranach z własną serią, nauczymy się mówić o niej normalnie – Trzynasta lub po prostu Doktor – bez zdziwienia i zniesmaczenia.
Nie wmówię nikomu, że musi mu się podobać Doktor płci pięknej, ani że Jodie Whittaker jest najlepszym wyborem. Boli mnie jednak, jak łatwo fani odwracają się od twórców ulubionego serialu, kiedy coś idzie nie po ich myśli. A przecież Doktor zmienia się z każdą regeneracją, taka jego natura – skąd więc oburzenie?
Będę tęsknić za grumpy Doktorem w wykonaniu Capaldiego, ale czekam na Trzynastą z niecierpliwością i pewną dozą niepewności. Oby Chibnall dobrze poradził sobie ze zmianą i dał nam kolejnego fascynującego, pełnokrwistego Doktora.
1 https://www.theguardian.com/tv-and-radio/2017/jul/16/doctor-who-jodie-whittaker-announced-13th-doctor
Osobiście Whittaker mnie nie przekonuje. Uważam, że jest mdła i nijaka i wydaje mi się, że można było dokonać lepszego wyboru, lepiej pasujących aktorek jest mnóstwo. Niemniej nie zrażam się, czekam, zobaczymy, co nam zaprezentuje. Chciałabym się mile zaskoczyć 🙂
I takie podejście rozumiem i akceptuję. 🙂