Tsutomu Nihei to klasa sama w sobie. Jego Blame! wpisał się na listę najważniejszych dzieł japońskiego (i nie tylko!) cyberpunku. Z kolei Rycerze Sidonii przez wielu nazywani są tytułem, który przywrócił światu mechy. Czy tomy 8-11 kosmicznej epopei podtrzymują tę legendę?
Rycerzy Sidonii to trudny w ocenie tytuł. Z jednej strony dramat goni tu dramat, ludzkość jest cały czas na skraju wyginięcia, po czym wszystko to zostaje skontrastowane z głupkowatym fan service’em oraz średniej jakości melodramatem. A jednak w jakiś sposób to działa i manga stanowi jeden z najlepszych tytułów, jaki obecnie czytam, choć tomy 8-11 ponownie rozbudzają moje wątpliwości co do decyzji, jakie podejmuje mangaka.
Rycerze haremu
Ludzkość przygotowuje się do ostatecznej bitwy z Pustelniakami. W wyniku knowań pani kapitan, Sidonia zbliża się do gigantycznego statku klasterowego, który składa się z milionów rdzeni. Do boju szykowane są coraz to nowsze modele mechów, jednocześnie szalony naukowiec Ochiai w dalszym ciągu eksperymentuje nad bronią biologiczną w postaci pilotowalnej hybrydy stworzonej z rdzenia Pustelniaka. Tak prezentuje się historia w skali makro.
To wszystko przeplecione jest wątkami obyczajowymi skupionymi wokół Nagate Tanikaze. Przygotowania wojenne Sidonii wymagają oszczędzania zasobów, w związku z czym bohater przeprowadza się do Izany, czyli postaci należącej do trzeciej płci (do czasu), która wydaje się żywić coraz silniejsze uczucia do Tanikaze. Jego serce zdaje się wciąż należeć do zmarłej Hoshijiro, którą Pustelniaki „sklonowały” jako potworną Szkarłatną Ćmę. Do mieszkania bohaterów wprowadza się (również zazdrosna o Tanikaze, a jakże) zastępca dowódczyni Yuhata coraz hybryda Tsumugi, która za sprawą potężnie długiej macki jest w stanie przecisnąć się przez rury statku. A jakby tego było mało, kolejną współlokatorką zostaje androidka Teruru. Już wcześniej relacje między bohaterami były dziwne, lecz nie spodziewałem się, że zobaczę tutaj historię o lekkim zabarwieniu haremowym. Bo jakże inaczej nazwać sytuację, w której nieśmiały chłopak mieszka z czterema rywalizującymi o jego uczucia osobami?
Ja, waifu
Szczególnie dziwi mnie też wprowadzenie w tak późnym etapie wspomnianej robotki. Jej wątek, pokazujący mechanizację jako próbę uniknięcia uwagi potworów, jest całkiem ciekawy, choć wpleciony stanowczo za późno. Mniemam, że to „cisza przed burzą”, lecz odwraca to uwagę czytelnika od czyhającego na bohaterów zagrożenia. A czy wspomniałem, że Teruru podczas zmiany formy z robociej na bardziej ludzką jest naga? I że poproszona o ubieranie się niczym człowiek zaczyna nosić tylko bieliznę? I że uwielbia sprzątać i gotować? Widocznie Nihei bardzo potrzebował wprowadzić do opowieści archetypiczną waifu.
Mechy kontra macki
O kresce wypowiadała się już Tala w recenzji poprzednich tomów. Ja mogę tylko powtórzyć, że Nihei zastosował nietypowy zabieg, w którym skomplikowane i pełne szalonych detali projekty mechów i Pustelniaków zestawione są z narysowanymi na jedno kopyto bohaterami. Z ciekawości sięgnąłem po adaptację anime na Netflixie, by zobaczyć jak to wszystko sprawdza się w ruchu. I odbiłem się dość szybko przez wstawki ze zbyt sterylną animacją komputerową. Tym bardziej lubię w komiksie Nihei brud i przywiązanie do detali (jak np. kombinezony bojowe pełne łat podkreślających zużycie).
Dość już ciszy, czekam na burzę
Sidonia pozostaje świetnym tytułem, który potrafi przejąć czytelnika mrocznymi scenami, takimi jak wątek drugiej hybrydy, Kanaty. W końcu pojawiły się odpowiedzi na pewne nurtujące pytania (np. dlaczego Lala jest humanoidalnym niedźwiedziem w stroju pokojówki). Tylko że wszystkie te poważne sceny przeplecione są z pięciokątnym (albo i więcej) wątkiem miłosnym. Znam niewiele tytułów, w których panuje taka emocjonalna sinusoida, a jeszcze mniej takich, gdzie to działa. Rycerze Sidonii są jednym z nich. Mam nadzieję, że koniec historii będzie satysfakcjonujący.
Nasza ocena: 7,7/10
Niby fabuła zmierza już ku końcowi, a jednak Nihei, zamiast iść w eskalację konfliktu, stawia większy nacisk na rozwój wątków obyczajowych. Nie jestem przekonany co do słuszności tego kierunku, lecz i tak Rycerze Sidonii dalej są klasą samą w sobie.Fabuła: 7/10
Bohaterowie: 8/10
Oprawa graficzna: 9/10
Wydanie: 7/10