Silmarillion nie poddaje się łatwej ocenie. Chociaż to moja ulubiona książka, praktycznie nigdy nikomu jej nie polecam – mam bowiem świadomość, że dla wielu osób będzie niestrawna. Niektórzy nazywają ją książką telefoniczną Śródziemia i chociaż to określenie to gruba przesada, to jednak tkwi w nim ziarnko prawdy.
Pięć ksiąg Silmarillionu
Książka składa się z pięciu części. Cztery z nich są relatywnie krótkie, natomiast Quenta Silmarillion zawiera większość treści.. Po wstępie, czyli liście Tolkiena do Miltona Waldmana, możemy zacząć przygodę z mitologią Śródziemia. Pierwsze dwie części Silmarillionu, czyli Ainulindale oraz Valaquenta, opisują powstanie świata oraz największe potęgi Śródziemia – Valarów, Majarów i ich nieprzyjaciół – zwłaszcza Melkora. Potem poznajemy Quenta Silmarillion, czyli historię Silmarilli – trzech klejnotów, których stworzenie wywarło gigantyczny wpływ na całą Pierwszą Erę Śródziemia. Na koniec, w częściach zatytułowanych Akallabeth oraz Pierścienie Władzy i Trzecia Era, pobieżnie omówiono wybrane wydarzenia z późniejszych lat.
Mitologia Śródziemia
Zdecydowana większość treści Silmarillionu przypomina mitologię. Nie mamy tu do czynienia ze spójną fabułą prowadzącą nas wraz z bohaterami z punktu A do B. Zamiast tego otrzymujemy raczej historie, które są ze sobą powiązane, ale nie można tu mówić o klasycznej powieści. Daleko też temu dziełu Tolkiena do typowego zbioru opowiadań. Najbliżej mu właśnie do wspomnianego opracowania mitologicznego jak choćby znanej ze szkoły Mitologii Parandowskiego. Być może dlatego dialogi wydają się wymuszone – potraktowany jako mitologia, Silmarillion to nawiązanie do tradycji oralnej, nie pisanej. A zatem do opowieści.
Warstwa językowa Silmarillion sporo wymaga od czytelnika. Tolkien używał często długich zdań, a i zatrzęsienie nazw własnych nie ułatwia lektury. Problemem są zarówno bardzo liczne imiona, w których łatwo można się pogubić, jak i lokacje geograficzne. Na szczęście na wewnętrznej stronie okładki zamieszczono mapę, która ułatwi nam nieco zrozumienie treści.
Wymienione powyżej cechy Silmarillionu można uznać za wady. Z drugiej jednak strony nadają one książce niepowtarzalnego charakteru. Tolkien na wszelkie sposoby wciąga nas w stworzoną przez siebie mitologię. Język, sposób prowadzenia narracji i nawet specyficzne dialogi mogą utrudniać lekturę, ale jednocześnie pozwalają zanurzyć się w wykreowanym przez niego świecie i poznać podwaliny bardziej znanych opowieści ze Śródziemia.
Źródło wiedzy
Czytelnicy innych dzieł oksfordzkiego profesora znajdą w Silmarillionie informacje na tematy, które są jedynie muśnięte we Władcy Pierścieni. W tym chyba jeden z najważniejszych tropów obecnych w pracach Tolkiena, czyli dzieje Berena i Lúthien. Oczywiście poza całymi historiami znajdziemy tu także odniesienia do dziejów poszczególnych postaci – dowiemy się co nieco o Galadrieli oraz o tym, kim jest Gandalf, poznamy wreszcie więcej informacji o pochodzeniu Elronda.
Dla zapalonych czytelników na końcu książki zamieszczono indeks nazw własnych, informacje o wymowie w językach elfickich czy minisłowniczek elfickich cząstek słowotwórczych. Do tego dochodzi kilka tablic genealogicznych. Wszystko to może się przydać w czasie lektury, jeśli zapomnimy, kto jest kim.
Wydanie, którym można się chwalić
Silmarillion był już w Polsce wydawany, warto zatem przyjrzeć się edytorskiej stronie książki. Zdecydowanie to ilustrowane wydanie jest dla kolekcjonerów. Spory format i twarda oprawa wskazują, że książka przeznaczona jest do czytania w fotelu, a nie w podróży. Dla zabezpieczenia okładki dodano obwolutę na której znajduje się taka sama grafika, jak na okładce. We wnętrzu umieszczono 45 ilustracji stworzonych przez Teda Nasmitha. Jest to jeden z najbardziej znanych ilustratorów tolkienowskich, który obok takich sław jak Alan Lee czy John Howe z pewnością wpłynął na postrzeganie Śródziemia przez tysiące czytelników. Sam uważam prace Nasmitha za nierówne. Niektóre, w tym ilustracja okładkowa, zapierają dech w piersiach. Inne mają w sobie coś, co mnie zniechęca. Niestety wydawca zdecydował się by ilustracje umieścić na zwykłym, lekko kremowym papierze. Z jednej strony dodaje to im nieco klimatu z drugiej jednak tracą inne walory, gdyż kolory wydają się lekko wyblakłe. Pozwoliłem sobie porównać warstwę wizualną z angielskim wydaniem z 2000 roku. Na plus zdecydowanie wypada liczba ilustracji – tegoroczna edycja wydawnictwa Zysk zawiera ich więcej. Wydanie Harper Collins ma jednak zdecydowanie lepsze kolory. Wiąże się to z pewnością z faktem, że grafiki wydrukowano na kredowym papierze. Na korzyść polskiego wydania przemawia za to ostrość wydruku, a co za tym idzie widocznośc detali.
Zyskowe wydanie Silmarillionu to dobra pozycja dla miłośników Tolkiena. Pięknie prezentuje się na półce i daje wgląd w historię Śródziemia. Jeśli kogoś interesuje świat stworzony przez Tolkiena i jego historia, to jest to książka, z którą z pewnością należy się zapoznać.
Nasza ocena: 7,7/10
Warto jednak pamiętać, ze treściowo Silmarillion nie każdemu musi odpowiadać więc przed zakupem należy się zastanowić czy chcemy się tak głęboko zagłębiać w świat wykreowany przez Tolkiena.
Fabuła: 7/10
Bohaterowie: 9/10
Styl: 8/10
Wydanie: 7/10