Site icon Ostatnia Tawerna

Miłość kontra wirus – recenzja drugiego sezonu serialu „The Rain”

Źródło: ocs-pl.oktawave.com

Pierwszy sezon serialu The Rain został dość ciepło przyjęty przez widzów. Skandynawia opanowana przez wirusa i postapokaliptyczny świat zrobiły bardzo dobre wrażenie, więc twórcy zdecydowali się na kontynuację. 17 maja na platformie Netflix zadebiutował sezon drugi.

Najważniejsze, że nie pada?

The Rain przedstawia wizję postapokaliptycznego świata. Stworzony w laboratorium morderczy wirus wydostaje się na zewnątrz i spada na Ziemię razem z deszczem. Tym samym dziesiątkuje ludność zamieszkującą Skandynawię. Wśród ocalałych jest dwójka rodzeństwa – Simone i Rasmus, których ojciec był jednym z naukowców odpowiedzialnych za stworzenie zabójczego wirusa. Opuszczają oni bezpieczny bunkier i wyruszają na poszukiwania ojca. Po drodze dołączają do grupki ocalałych i wraz z nimi podróżują przez zniszczone tereny otoczone murem. Kiedy jako jedyni z całej grupy mają okazję opuścić to niezbyt przyjazne miejsce, nie porzucają swych towarzyszy, ale zostają, by wspólnie przetrwać i odnaleźć lek na zarazę.

Tak w skrócie prezentuje się pierwszy sezon serialu. W drugim nasza grupa przyjaciół dociera do nowego laboratorium, w którym ekipa naukowców pracuje nad wynalezieniem szczepionki przeciw wirusowi. Pomóc w tym ma Rasmus, jedyny odporny na chorobę człowiek. Szybko okazuje się jednak, że założenia lekarzy są błędne. Chłopak nie reaguje na zarazę tylko dlatego, że nosi ją w sobie. W jego organizmie zmutowała ona do tego stopnia, że teraz strzeże go i potrafi zabić każdego, kto chociażby rozzłości nastolatka. Simone stara się jakoś pomóc bratu, wiedząc, że jeśli się nie uda, będzie musiała go zabić. Tymczasem Apollon, grupa kontrolująca sytuację wewnątrz zamkniętego obszaru, również chce dostać Rasmusa i przeprowadzić na nim testy. Finał tych zdarzeń będzie zaskakujący.

Źródło: cimg.tvgcdn.net

Niech ktoś zadzwoni po Xaviera!

Choć zdania co do The Rain były podzielone i wiele osób uważało scenariusz za oklepany, to mi osobiście serial przypadł do gustu i niecierpliwie oczekiwałem jego kontynuacji. Niestety, drugi sezon mocno mnie rozczarował. Fabuła zaczęła być nie tylko bardzo przewidywalna, ale też naciągana, a momentami wręcz głupia. Zacznijmy od tego, że sam tytuł stracił sens, bowiem deszcz nie jest już zabójczy i nawet przez chwilę nie pada. Twórcy z kolei zamiast skupić się na wirusie i postapokaliptycznym świecie, zaczęli nam wrzucać wątki miłosne. Romansów się namnożyło, a zaraza poszła w odstawkę. Najsłabiej wypadali Jean (Sonny Lindberg) i Lea (Jessica Dinnage), którzy przez większość czasu byli zbędni i stali się zapychaczami czasu. Dopiero w ostatnim odcinku wpłynęli dość mocno na fabułę, jednak wcześniej nikt nie zauważyłby ich braku. Sporo charakteru stracił też Martin (Mikkel Boe Følsgaard). Silny i pewny siebie lider grupy nagle stał się jedynie pomocnikiem, który bardziej niż siebie, słucha zdania innych. Podobnie jak opisani poprzednicy, on również zmienia się na lepsze dopiero na sam koniec.

Całkiem nieźle radzi sobie natomiast Simone (Alba August). Nasza główna bohaterka nadal jest gotowa do wielkich poświęceń dla swego brata, ale także i dla ukochanego. Twórcy mocno jednak przesadzili, sprawiając, że niewykształcona dziewczyna nagle bierze się za produkcję leków. I robi to lepiej niż wykwalifikowani farmaceuci! Nieźle poczyna sobie również Rasmus (Lucas Lynggaard Tønnesen), na którego wirus zaczyna mieć coraz większy wpływ. Widać, jak męczy się ze zmutowaną chorobą oraz jak przeżywa fakt, że uśmierca kolejne osoby. Kiedy jednak zaczyna panować nad nową mocą, staje się wręcz X-Menem walczącym z Apollonem. Szkoda, że twórcy i jemu dorzucili wątek miłosny, robiący z niego zakochanego i nielogicznie myślącego głupca.

Źródło: 8flix.com

Z nowych bohaterów dostajemy Fie (Natalie Madueño), młodą panią naukowiec pracującą nad lekiem na wirusa. Jej rolę szybko przejmuje jednak Simone i ta postać także staje się zbędna. Pojawia się również Sarah (Clara Rosager). To właśnie w niej zakochuje się Rasmus, a jej zadanie polegać ma na pomocy chłopakowi w opanowaniu mutującego się w nim wirusa. W rzeczywistości jednak będzie ona głównie chodzić i marudzić, że niebawem umrze i że jest strasznie nieszczęśliwa. Wreszcie postać, która na tle innych wypada najlepiej. Jest nią znany nam już z pierwszego sezonu Patrick (Lukas Løkken). To właśnie on nie stracił nic ze swego charakteru, myśli trzeźwo i logicznie i pokazuje klasę, kiedy przychodzi do starcia z wrogiem.

Nawet tu ładnie

Drugi sezon The Rain ma wiele wad. Wpychane na siłę wątki miłosne, niemyślący logicznie bohaterowie i brak spójności to jego podstawowe wady. A mogło z tego wyjść coś fajnego. Gdyby twórcy trochę bardziej się przyłożyli do scenariusza, to mielibyśmy bardzo dobry serial. Główny wątek związany z wirusem jest ciekawy i wciągający, a przemiana Rasmusa i odkrycie jego nowych mocy wypada bardzo dobrze. Na plus wychodzi także walka grupy bohaterów z Apollonem. Choć szkoda, że dostajemy tak mało informacji o tej tajemniczej firmie. Szkoda także, że nie pokazuje się nam więcej obrazów postapokaliptycznego świata. Większość akcji rozgrywa się bowiem wewnątrz budynku laboratorium bądź w lesie. Gdy jednak przenosimy się do miast i widzimy porzucone samochody, zniszczone domy, rozkradzione sklepy, wykolejony pociąg czy nawet wpływ natury na różne budynki, to trzeba przyznać, że wygląda to ciekawie. Widać, że zadbano tu o realizm. Przydałoby się więcej takich właśnie ujęć. Dobrze, że nakręcono zaledwie sześć odcinków i nie starano się nam wcisnąć jeszcze więcej „zapychaczy”. Dzięki temu łatwiej jest przebrnąć przez drugi sezon, który kończy się przemianą bohaterów, co dodaje im charakteru. Mamy też zaskakujący zwrot akcji, sprawiający, że jakoś udaje się namówić widza, by i na trzeci sezon chciał poczekać.

Źródło: whatnext.pl

Przeciętniak z perspektywami

Drugi sezon The Rain jest zdecydowanie słabszy od pierwszego. Być może twórcy, widząc, że poszło im nieźle, zbyt szybko zabrali się i zakończyli scenariusz. Widz dostaje niezbyt ciekawe postacie, wśród których kilka mogłoby być w ogóle usuniętych, mnóstwo bezsensownych i bezcelowych scen oraz masę błędów i niedociągnięć fabularnych. A jednak główny wątek związany z wirusem wypada dobrze, a przedstawiony świat jest realistyczny. Postarano się także, aby ostatni odcinek dostarczył oczekiwanych emocji, dodano ciekawy twist, by widz miał ochotę powrócić do The Rain w trzecim sezonie. Bo ten z pewnością się pojawi.

Nasza ocena: 5,1/10

Drugi sezon serialu The Rain odstaje od pierwszego, zatem szybko można się nim znudzić i rozczarować. Ma jednak także kilka plusów oraz zakończenie sprawiające, że niektórzy będą chcieli do niego powrócić.

Fabuła: 4/10
Bohaterowie: 4/10
Oprawa wizualna: 7/10
Oprawa muzyczna: 5,5/10
Exit mobile version