Site icon Ostatnia Tawerna

Miłość gorsza od nienawiści – recenzja filmu „The Lodgers. Przeklęci”

Mam taką zasadę, by nigdy na nic się nie nastawiać – w najgorszym razie wzruszę wtedy ramionami, a w najlepszym doznam pozytywnego zaskoczenia. Po obejrzeniu horroru The Lodgers. Przeklęci cieszę się z mojej małej filozofii. Gdy tylko na ekranie pojawiły się napisy końcowe, rzeczywiście – wzruszyłam ramionami, wstałam i wyszłam z kina w całkiem dobrym nastroju.

Nudne schematy

The Lodgers… to horror, którego siła opiera się na ciężkim klimacie. Główną zaletą tego filmu jest to, że całkiem skutecznie wciąga nas w gotycki nastrój… ale, niestety, jednocześnie schodzi na utarte ścieżki. Stary dwór, tragedia w rodzinie, romans, zjawy, niepokojąca kołysanka, retrospekcje oraz masa wypychaczy pod postacią wątków pobocznych, mających dodać więcej tajemniczości snutej opowieści. Wszystkie owe typowe cechy pojawiają się w tej produkcji. Nie twierdzę, że jest to do końca złe, ale mam wrażenie, że twórcy nie wiedzieli, co chcą ostatecznie uzyskać, w związku z czym wyszło im coś bardzo przeciętnego. Akcja rozkręca się powoli, początkowo staje się dosyć nijaka, a historia mdła – dopiero później nabiera tempa. Ale nie wykorzystano tej iskry, która już się delikatnie tliła!

Dziwne rodzeństwo

Rachel i Edward to główni bohaterowie. Bliźnięta mieszkające w starej posiadłości o nazwie Loftus Hall. Są zupełnie inni – zarówno z wyglądu, jak i charakteru. Rachel to osoba obdarzona silną osobowością, buntowniczka, bardzo zdecydowana w swoich działaniach. Edward to chorowity, flegmatyczny, a przy tym wybuchowy osobnik, który od chwili śmierci swoich rodziców nie opuścił murów dworu. Przestrzegać muszą trzech zasad, które zostały im odgórnie narzucone przez przodków – być w łóżku przed północą, nie wpuszczać do domu obcych i zawsze być razem. O ile Edward stara się być posłusznym chłopcem,  jego siostra nie może już dalej żyć w tym beznadziejnym układzie i manifestuje to na każdym kroku. Wraz z ukończeniem przez nich osiemnastu lat, przodkowie wezwą ich do jeszcze jednego zadania, które każde pokolenie w rodzinie musi wypełnić. Uwierzcie mi, że to właśnie ten moment, w którym miałam gęsią skórkę, brr…

Więcej romansu niż strachu?

Bardzo mocno poruszany jest wątek romantyczny między Rachel i młodym weteranem wojennym, Seanem. Moim zdaniem zupełnie niepotrzebnie. Miałam wrażenie, że młody żołnierz został wepchnięty na siłę, by tylko pomóc twórcom domknąć fabułę. Jest to postać tak bezbarwna i pozbawiona jakiegokolwiek wyrazu, że aż chce się westchnąć z politowaniem. O wiele lepiej prezentuje się Edward, choć potrafi niesamowicie odrzucać swoją postawą. Zachowanie Rachel wobec Seana jest równie bezsensowne – najpierw go odrzuca, potem zwierza się z całego swojego życia i znów go odtrąca. Rozumiem, młodzieńczy wiek rządzi się swoimi prawami. Można mieć huśtawki nastrojów, ale bez przesady! Ostatecznie nie wiem do końca, z jakiego powodu tak ich do siebie ciągnęło. Brak tu logiki, więc prawdopodobnie było to młodzieńcze pożądanie, a przecież tym wszystko da się wyjaśnić!

Horror, który nie jest horrorem

To jest właśnie największy problem The Lodgers. Przeklęci. Film nie jest straszakiem, a bardziej obyczajową dywagacją na tematy związane z rodziną, osamotnieniem oraz cielesnością i świadomością własnego przemijania. Elementy horroru są drugo–, a nawet trzecioplanowe. Czy warto więc iść obejrzeć ten film? Tak. Zapewne wielu osobom spodoba się ciężki, gotycki klimat oraz powoli prowadzona akcja, którą można się wręcz napawać. Gwarantuję, że nastrój was przytłoczy, a na sali kinowej zrobi się duszno – ale nie wystraszycie się.

Nasza ocena: 6,3/10

The Lodgers nie straszy, ale skłania do przemyśleń. Nie jest to film dla fanów szybkiej akcji, ale niejeden myśliciel i fan ciężkiego klimatu doceni tę produkcję.

FABUŁA: 5/10
BOHATEROWIE: 4,5/10
OPRAWA WIZUALAN: 9/10
OPRAWA DŹWIĘKOWA: 7/10
Exit mobile version