Site icon Ostatnia Tawerna

Miliony fanów, osiem odcinków, dwa miecze i jeden Wiedźmin – recenzja serialu „Wiedźmin”

Moment wyczekiwany przez fanów wiedźmińskiej sagi i gier studia CD Projekt Red wreszcie nadszedł! Serialowa adaptacja ukochanych opowieści zadebiutowała na platformie Netflix 20 grudnia, a wraz z nią ogrom emocji, które wylały się w różnorakich recenzjach i opiniach we wszelakich mediach. Czy nowy Wiedźmin daje radę?

Geralt, Yen i Ciri wyruszają w drogę

W serialu podążamy śladami trojga bohaterów: Geralta z Rivii, Yennefer z Vengerbergu i Cirilli – Lwiątka z Cintry. Ich losy przeplatają się ze sobą, a czasem nawet łączą. Tytułowego wiedźmina obserwujemy podczas jego wędrówki przez Kontynent, podczas której walczy z potworami, stara się unikać zbędnych konfliktów z ludźmi i użera się z jednym szczególnie natrętnym bardem, starając się przy tym nie mieszać się w politykę i sprawy władców. Mamy szansę zobaczyć długą i bolesną drogę, jaką czarodziejka o fiołkowych oczach przebyła, by znaleźć się w gronie najpotężniejszych magów świata. Śledzimy też losy małej księżniczki, zmuszonej do ucieczki ze swojego domu po szturmie wojsk Nilfgaardzkich na Cintrę.

Warto jednak zaznaczyć, że nawet jeśli serial całkiem adekwatnie oddaje wybrane opowiadania z dwóch zbiorów, nie jest on do końca wierną adaptacją prozy Andrzeja Sapkowskiego. Lauren Schmidt Hissrich przyznaje w wywiadach, że musiała pójść na kilka ustępstw,  szczególnie przy rozpisywaniu wątków Yennefer i Ciri, które są okrojone lub po prostu nie pojawiają się w Ostatnim Życzeniu i Mieczu Przeznaczenia.

Źródło: pcgamer.com

Zaburzona chronologia, świetni aktorzy i polski dubbing

Serial ma bardzo fascynującą strukturę, którą Lauren Schmidt Hissrich podpatrzyła w Dunkierce Christophera Nolana. Showrunnerka postanowiła podzielić fabułę na trzy perspektywy, skupiające się na trójce najważniejszych bohaterów:. Geralcie, Yennefer i Ciri, i rozrzucić je w czasie. Punktami odniesienia, a raczej osobami ułatwiającymi rozeznanie się w chronologii wydarzeń, są władcy, jak Calanthe czy Foltest – to właśnie oni, ich zmieniający się wiek i  czyny wymieniane są przez różne postaci w innych osiach czasu. Wielu widzom to właśnie nielinearność i dość enigmatyczne różnice w wieku, w szczególności rodziny królewskiej Cintry, były przeszkodą nie do pokonania podczas oglądania.

Obsada aktorska to zdecydowanie jedna z najmocniejszych stron produkcji. Od pierwszego odcinka nawet przez chwilę nie miałam wątpliwości, że Henry Cavill jako odtwórca Geralta sprawdzi się wspaniale. W swojej roli jest bardzo wiarygodny, a jego zachowawcza i niezwykle minimalistyczna gra, opierająca się w dużej mierze na mimice i chrząknięciach, idealnie stapia się z charakterem bohatera przedstawionym przez Sapkowskiego. Także postać Yennefer w wykonaniu Anyi Chalotry dostała nowe życie, a aktorka bardzo umiejętnie przedstawiła jej metamorfozę. Jako Cirillę oglądamy Freyę Allan, a w roli Jaskra lśni Joey Batey. No i oczywiście nie da się zapomnieć o polskim akcencie w postaci Macieja Musiała, który wcielił się w Laszlo – rycerza na usługach królowej Calanthe. Co ciekawe dla większości z tych aktorów Wiedźmin to największa produkcja, przy której mieli szansę pracować. Wnosi to pewien powiew świeżości i daje szansę na szybki rozwój kariery, biorąc pod uwagę dużą popularność serialu.

Wiedźmin jest ewenementem na skalę światową, jeśli chodzi o polskie wersje językowe dostępne na platformie Neflix, jako że dostępny jest nie tylko z napisami i lektorem, ale także z dubbingiem, gdzie w rolę Geralta wciela się jedyny prawdziwy, polski Biały Wilk – Michał Żebrowski. Co ciekawe usłyszeć go można także jako lektora. Warto też wspomnieć, że polskie napisy zostały stworzone w oparciu o materiał źródłowy, czyli książki Sapkowskiego, a nie tylko poprzez tłumaczenie kwestii, które często były wcześniej przekładane z naszego języka na angielski.

Źródło: oktawave.com

Krytycy podzieleni, fani zadowoleni

Na kilka tygodni przed premierą w Internecie zaczęły pojawiać się pierwsze pozytywne (choć nieoficjalne, bo embargo na recenzje schodziło 20 grudnia) głosy krytyków. Jednak kiedy serial pojawił się na platformie, recenzje na opiniotwórczych portalach były raczej średnie, o ile nawet nie złe. Za to fani wydają się być generalnie zadowoleni z ekranizacji. Dysonans ten najlepiej można zaobserwować, wchodząc na stronę Wiedźmina na Rotten Tomatoes, gdzie różnica pomiędzy ocenami widzów i krytyków wynosi około czterdziestu procent. Nawet przeglądając wpisy zamieszczane przez użytkowników strony, można zauważyć uniwersalne zadowolenie z produkcji. Wiele osób podkreśla, że, choć daleki od ideału, serial ma duży potencjał.

Bardzo trudno uniknąć także porównań do Gry o Tron, które napływają z wszelakich stron, zarówno od widzów, jak i zawodowych recenzentów, co twórcy starają się odbijać. Nawet sam Tomek Bagiński, zapytany przez dziennikarza o podobieństwa między tymi produkcjami, stanowczo podkreślał, że nie powinno się ich ze sobą zestawiać.

Wiedźmin dość skutecznie podzielił opinię publiczną, szczególnie w Polsce, gdzie fani są albo zachwyceni, albo rozczarowani. W tym spektrum mogę z czystym sumieniem umieścić siebie gdzieś pośrodku. Pomimo kilku wpadek, początek przygód wiedźmina na ekranie jest satysfakcjonujący i może być punktem wyjściowym do epickiego serialu, który będzie towarzyszył nam przez najbliższe lata. Jak na razie potwierdzony został drugi sezon, produkcja rusza już na początku przyszłego roku i ja, tak jak wiele innych osób, już nie mogę się doczekać.

Nasza ocena: 7,7/10

Wiedźmin idealny nie jest, ale niewiele mu do tego ideału brakuje. Ma jednak ogromny potencjał, który w umiejętnych rękach ma szansę zamienić go w serial definiujący kolejną dekadę.

Fabuła: 8/10
Bohaterowie: 8/10
Oprawa wizualna: 7/10
Oprawa dźwiękowa: 8/10
Exit mobile version