Site icon Ostatnia Tawerna

Między przeszłością a przyszłością – Recenzja gry „Final Fantasy VII Remake”

Po ponad 20 latach od debiutu powraca kultowa gra RPG w nowej odsłonie – Final Fantasy VII Remake. Czy to remake tylko dla fanów serii czy może zainteresuje też nowych graczy?

O krok od katastrofy

ShinRa, megakorporacja rządząca miastem Midgar, eksploatuje planetę okradając ją z mako, energii życiowej, która zasila wygodne życie mieszkańców miasta. Avalanche, grupa ekologów, która nie waha się wysadzić reaktorów mako ShinRy, wynajmuje Clouda, najemnika i ex-Żołnierza z jednostki specjalnej ShinRy. Rozpoczyna się walka między obiema stronami – wojsko i oficjalna propaganda ShinRy kontra determinacja Avalanche.

Tegoroczny Remake to tak naprawdę część pierwsza. Fabuła została bardziej rozbudowana w stosunku do oryginału. Jeśli chodzi o oś fabuły, główne wydarzenia, głównych bohaterów – wiele się nie zmieniło. Stare (np. część grupy Avalanche) i nowe postacie poboczne (Leslie) a także mieszkańcy-statyści dostali swoje historie oraz questy. Niektóre questy postaci pobocznych są  częścią głównej linii fabularnej, inne od niej odciągają, oferując podróż po różnych częściach miasta.

Square Enix

Minusem w stosunku do oryginalnej fabuły jest postać głównego antagonisty, Sephirotha. W pierwszej części remake’u – jeśli nie zna się dobrze oryginalnej gry – można być zawiedzionym i skonfundowanym jego postacią. Nie do końca jest wiadome, co tu w ogóle robi, choć niektórym może się podobać ta tajemniczość.

Pewne zmiany były nieuniknione, ale nad tym, by fabuła nie rozjeżdżała się w porównaniu z oryginałem czuwały Cienie, tajemnicze postacie pojawiające się znikąd. To dzięki ich interwencji dochodzi do spotkania głównych bohaterów – Clouda i Aerith. Jednocześnie zakończenie pierwszej części gry pozostawia możliwość, że późniejsza fabuła jednak będzie się różniła od tej z oryginału. Jestem tego ciekaw! Skoro już musi być to gra w częściach, to cieszę się z takiego obrotu spraw.

Jaka piękna dystopia

Grafika i ścieżka dźwiękowa są na wysokim poziomie. Postaciom można teraz przyglądać się godzinami – są szczegółowo dopracowane, podobnie jak lokacje, przeciwnicy i ataki.

Square Enix

Ścieżka dźwiękowa to ponownie mieszanka starego i nowego (motyw „Hollow”). Stare motywy dźwiękowe – wykorzystywane w różnych grach spod znaku Final Fantasy – powracają jako kolekcjonerskie płyty grające i motywy muzyczne do odkrycia w nowych lokalizacjach. Ten gest docenią przede wszystkim gracze mający manię kolekcjonowania wszystkiego.

Dobrze, że tak jak przy innych grach Final Fantasy w Europie zachowano oryginalną ścieżkę dźwiękową i dano do wyboru napisy po angielsku (a przy okazji francusku, włosku, niemiecku i hiszpańsku). Dla mnie dodatkową frajdą było słuchanie oryginalnych dialogów. Tym bardziej, że zarówno postacie w drużynie, jak i mijani mieszkańcy rozmawiają między sobą i komentują wydarzenia. Tu mały minus za to, że nie wszystkie dialogi zostały przetłumaczone.

 

Dyryguj i główkuj

Gra domyślnie ustawiona jest na klasyczny rodzaj rozgrywki (Classic) – najbardziej zbliżony do walki turowej z oryginalnej gry. Postacie same wykonują podstawowe ataki, biegają robią uniki (choć nie są zbyt mądre) – wystarczy, że gracz w odpowiednim momencie będzie wybierał postaciom z drużyny ataki specjalne lub magiczne (w tym czasie cała walka zwalnia). Tryb Normal (mający stopnie trudności: łatwy i normalny) wymaga większego skupienia nad atakami i unikami postaci. Tryb Hard odblokowuje się po przejściu gry.

Square Enix

Tryb klasyczny to dobre rozwiązanie dla nowych graczy, ale także dla osób, które grają przede wszystkim dla fabuły – trudno umrzeć przy takich ustawieniach.

Gra poza walką wymaga też pogłówkowania od czasu do czasu. Trzeba poprzestawiać kontenery przy użyciu dźwigów, żeby odblokować przejście; trzeba synchronicznie ruszać dźwigniami, itd. Gra na szczęście nie zostawia gracza samego – albo postacie z drużyny coś podpowiedzą, albo wyświetli się wprowadzenie. I chyba najważniejsze – w zależności od sytuacji gracz musi sterować różnymi postaciami z drużyny. Zamiast Clouda pierwsze skrzypce wtedy gra Aerith, Tifa albo Barret.

Wspomniane wcześniej questy poboczne pozwalają oderwać się od głównej linii fabularnej i urozmaicić sobie grę. Czasem trzeba znaleźć kotki, dzieci, albo znaleźć i zabić potwory. Można też sprawdzić swój refleks podczas wykonywania przysiadów lub podciągnięć. Questy poboczne mogą wydłużyć grę nawet i o kilkanaście godzin, jeśli chcemy odblokować wszystkie osiągnięcia.

 

Nasza ocena: 9,3/10

Niezależnie od tego czy znamy oryginalną wersję czy nie – warto zagrać. Nowa wersja gry to wciąż RPG ze świetną fabułą (nawet jeśli liniową) i przemyślanym światem, a także piękną grafiką i wpadającą w ucho muzyką. Warto było czekać na grę – jedyny zawód to podzielenie jej na części, bo chciałoby się już poznać całość. Jako wierny fan serii Final Fantasy, jestem bardziej niż zadowolony.

Grafika: 9/10
Udźwiękowienie: 10/10
Fabuła: 9,5/10
Grywalność: 9/10
Exit mobile version