Site icon Ostatnia Tawerna

Matematyka królową planszówek – recenzja gry „Sentient”

Print

Sentient to jedna z ostatnich propozycji wydawnictwa 2Pionki. Przyciąga wzrok odważną kolorystyką i kusi cyberpunkowym klimatem. Jednak co się właściwie za tym kryje?

W Sentient zasiadamy za sterami jednej z wielkich korporacji. Naszym celem jest pozyskanie odpowiednich robotów a następnie przyłączenie ich do wewnętrznej sieci, gdzie mają generować zysk. Gra jest przeznaczona od dwóch do czterech graczy i działa równie dobrze w każdej z tych konfiguracji.  Niech nie zmyli was ogrom różu, wymaga naprawdę sporo myślenia!

Roboty, z czym to się je?

Na początku rozgrywki każdy z graczy w losowy sposób tworzy swoją planszę korporacji. Lewe strony różnią się jedynie nazwą, natomiast prawe zapewniają już konkretne bonusy. Tu w moim odczuciu pojawił się już pewien zgrzyt, ponieważ mają one różnokolorowe rewersy i łatwo można zapamiętać co znajduje się po drugiej stronie. Warto mieć to na uwadze, jeśli komuś zależy na faktycznej losowości podczas tego etapu.

Każdy dostaje sześć kostek w różnych kolorach, które po rzucie układa na odpowiednich miejscach swojej planszy (jest jedyny rzut w całej grze!). Kolejną fazą jest dobieranie kart robotów i umieszczanie ich w odpowiednich miejscach na planszy. Każdorazowe dołożenie robota powoduje konieczność przeprogramowania jego środowiska, a więc zmiany wartości na kostkach, wedle symboli matematycznych umieszczonych w rogach karty. Kostki są „zapętlone”, czyli jedynka przechodzi w szóstkę i na odwrót. Możemy co prawda anulować modyfikatory w rogach kart za pomocą specjalnych pionków zwanych asystentami, ale trzeba pamiętać, że mamy ich w każdej rundzie ograniczoną ilość. Ponadto na kartach znajdują się określone warunki, których spełnienie jest konieczne by móc uzyskać punkty zwycięstwa na koniec tury. Jakby tego było mało, to kolejną płaszczyzną rywalizacji jest pozyskiwanie określonych inwestorów, którzy pozwalają na zdobycie jeszcze większej ilości punktów na koniec gry.

Ciężka dola programisty

„Ogarnięcie” zasad zajmuje dosłownie chwilkę – są intuicyjne i w rezultacie proste. Sama rozgrywka jest dynamiczna i zamyka się w trzech rundach, a z każdym nowym ruchem zmieniają się dostępne karty i poziom zaufania inwestorów. Zaskakujący jest za to ogrom strategicznych możliwości.  Warunki na kartach, które są zazwyczaj prostymi działaniami matematycznymi (w zakresie liczenia do dziesięciu) nie są wcale tak łatwe do spełnienia, jak mogłoby się wydawać. Przez to, że każdorazowe dołączenie robota może zmienić wartość kostek trzeba się nieźle nagłówkować przed wykonaniem ruchu, aby nie popsuć kolejnych lub poprzednich ustawień.

Samych kart dość szybko można się nauczyć (jest ich sześćdziesiąt), za to ich losowa kolejność do pary z tak samo losową kolejnością inwestorów znacząco wpływa na przebieg gry, zapewniając jej przyzwoitą regrywalność.

Nie mniej ważne niż tworzenie własnej strategii, jest obserwowanie innych graczy i tego w czym chcą się wyspecjalizować. Sentient nie jest pozycją nastawioną na negatywną interakcję, natomiast są tu do dyspozycji ograniczone zasoby konkretnych technologii. Dlatego jeśli w odpowiednim momencie nie skupimy się na danym inwestorze jest duża szansa, że nie będzie w tej turze dla nas możliwy do pozyskania. „Nie ma ryzyka, nie ma zabawy” pasuje tu idealnie.

Nie wszystko cyber co się świeci

 Niestety w trakcie rozgrywki wspomniany wcześniej klimat w dużej mierze zanika właśnie na rzecz rozwiązań czysto mechanicznych i praktycznych. Instrukcja została dobrze napisana i jasno tłumaczy zasady, jednak dwie pierwsze strony mają zdecydowanie za małą czcionkę i tekst zlewa się ze sobą. Został tam umieszczony wstęp klimatyczny, który łatwo przeoczyć.

Karty są duże, a jakościowo nie odbiegają od standardów, jednak na wielokrotne rozgrywki polecałabym ubrać je w koszulki. Grafiki zostały wykonane z dużą starannością i prezentują się naprawdę świetnie. Szkoda tylko, że w całej grze jest ich tylko pięć, po jednej dla każdego z rodzajów robotów (informacyjnych, transportowych, wojskowych, usługowych i przemysłowych). Trochę szkoda, bo gdyby każda karta miała swoją unikalną grafikę, gra byłaby dużo ładniejsza i bardziej klimatyczna (ale zapewnie odczuwalnie droższa). Po cichu liczę na dodatek z większą ilością kart, może wtedy pojawi się również więcej grafik.

W pakiecie dostajemy również drewniane, starannie wykonane znaczniki w kolorach graczy i świetne sześciościenne kości. Aż chce się nimi turlać.

Warto?

Sentient jest naprawdę przyjemną grą, która mimo prostych zasad wymusza sporo myślenia i kombinowania. Dzięki sporej ilości zmiennych (talia robotów, żetony inwestorów, kości) nie trafią się nam dwie takie same rozgrywki, a fani zdobywania jak największej ilości punktów i łamigłówek wielokrotnie będą mogli się ze sobą zmierzyć. Jak najbardziej warto mieć ją w swojej kolekcji!

Nasza ocena: 7,6/10

Sentient to ciekawa propozycja dla osób, które chcą uzupełnić swoją kolekcję o oryginalną mechanicznie i wyróżniającą się na półce pozycję

Jakość wykonania: 7,5/10
Grywalność: 9/10
Regrywalność: 7/10
Exit mobile version