Seria kafelkowych gier Azul doczekała się już kilku wersji podstawowych, a nawet specjalnej edycji czekoladowej. Czy kompaktowa wersja także znajdzie rzeszę fanów?
Azul to gra familijna, której charakterystyczne płytki rozpoznaje większość graczy. Wydawnictwo Rebel do kilku poprzednich pudełek postanowiło dołączyć także mniejszą wersję pierwowzoru. Komponenty są mniejsze i lżejsze, więc zdecydowanie bardziej nadają się na wakacyjne wyprawy, co z pewnością ucieszy wielu graczy.
Osoby znające pierwszego Azula mogą od razu zasiąść do gry, ponieważ zasady pozostały bez zmian. Na środku stołu umieszczamy odpowiednią liczbę warsztatów zależną od liczby graczy, a na nich po cztery płytki z woreczka. W okręgu kładziemy kafelek z cyfrą 1. Następnie każdy bierze planszetkę i ustawia znacznik punktacji na 0.
W swoim ruchu gracz wybiera jeden rodzaj płytek z jednego warsztatu, a pozostałe przesuwa na środek okręgu. Kafelki układa w wybranym rzędzie po lewej stronie na swojej planszetce, a ewentualny nadmiar na podłodze, czyli w najniższym rzędzie, za który przysługują ujemne punkty. Można także zabrać płytki ze środka okręgu, ale pierwsza osoba w rundzie, która to zrobi, bierze kafelek z cyfrą 1 i od razu kładzie go na podłodze. Ten gracz rozpocznie następną rundę.
Gdy wszystkie płytki zostaną zabrane, podliczamy punkty. Zaczynając od góry, przenosimy po jednym kafelku z wypełnionych całkowicie rzędów na odpowiadające mu wzorem pole na prawej stronie planszetki, czyli na ścianę. Od razu przyznajemy sobie punkty za dołożoną płytkę oraz sąsiadujące z nią w pionie i poziomie. Następnie odejmujemy punkty w zależności od tego, ile kafelków spadło nam na podłogę.
Koniec gry następuje, gdy po dołożeniu płytek i podliczeniu punktów któryś z graczy uzupełni przynajmniej jeden rząd po prawej stronie planszetki. Wtedy doliczamy punkty za zapełnione rzędy, kolumny oraz te wzory, których płytki znalazły się w każdym z pięciu rzędów. Osoba z najwyższym wynikiem wygrywa.
Znałam już tę wersję Azula, dlatego najbardziej byłam ciekawa wykonania. Zwykłe, płaskie planszetki zostały zastąpione mniejszymi ze specjalnymi nakładkami. Pola na płytki są wypukłe, natomiast kafelki od spodu wklęsłe, więc po położeniu nie powinny się przesuwać. Dzięki temu możemy grać także w samochodzie lub samolocie, o ile ktoś nie zamierza obracać planszetki do góry nogami. Problematyczny może być jedynie obszar z warsztatami, ale do tego można wykorzystać plastikową tackę. W pudełku znajdziemy także worek, w którym nie tylko zmieszczą się płytki, ale także wszystkie pozostałe komponenty. Ma również uchwyty, więc łatwo da się go przenosić jak zwykłą, lnianą torbę. Jedynym elementem, do którego mam zastrzeżenia, są wspomniane warsztaty, które wykonano ze zbyt cienkiego kartonu, przez co odstają jakością od pozostałych komponentów.
Czy Azul Mini był potrzebny graczom? Tym, którzy często zabierają planszówki na wakacje lub do znajomych, na pewno tak. Jest to ta sama, dobra gra, tylko z mniejszymi elementami. Z racji ograniczonego bagażu i ciężaru oraz rozmiaru podstawowego pudełka nigdy nie rozważałam Azula jako planszówki, którą zabrałabym na wakacje. Jednak wersja mini zdecydowanie zmieniła moje zdanie i całkiem możliwe, że następny urlop spędzę z Azulem.
Nasza ocena: 8,1/10
Podróżna wersja familijnej gry, którą powinien znać każdy fan planszówek.Grywalność: 9/10
Jakość wykonania: 7,5/10
Regrywalność: 8/10