Site icon Ostatnia Tawerna

„Magic: the Gathering Arena” – pierwsze wrażenia

I oto stało się jak zapowiedzieli. Na portalu Twitch został zaprezentowany najnowszy projekt Wizards of the Coast, czyli Magic: the Gathering Arena. Stara karcianka w nowej cyfrowej odsłonie? Czy jest na co czekać?

Słowem wstępu

Stream rozpoczął się siódmego września o dwudziestej drugiej czasu polskiego i trwał standardową godzinę. Oczywiście nie była to prezentacja gotowego tytułu. Twórcy kilkakrotnie podkreślali, że produkt jest w fazie alfa i dopiero ruszyły zapisy do zamkniętej bety. Czy zatem fani analogowej wersji karcianki mają na co czekać?

Zdecydowanie tak. W momencie kiedy rynek cyfrowych kolekcjonerskich gier karcianych F2P jest zdominowany przez takie tytuły, jak Hearthstone czy Gwint, MTG potrzebowało czegoś, co mogłoby z nimi konkurować. Poprzednie porty może i były interesujące, ale posiadały swoje mankamenty, przez które gry szybko straciły popularność.

Odgrzewany kotlet?

Zatem co prezentuje sobą Magic: the Gathering Arena? Wiadomo, że póki co gra posiada tylko jeden format rozgrywki, czyli Standard. Najprawdopodobniej będzie jednak dostępny w kilku trybach: Constructed (tworzenie własnej talii), Draft (składanie talii poprzez wybieranie pojedynczych kart z paczek) oraz Sealed (gracz otrzyma kilka pakietów i z ich zawartości stworzy talię). Zapowiedziana została także opcja drabinki rankingowej, czyli coś, co zachwyci każdego kto lubi iść po jak najlepszy wynik na koniec miesiąca. Mimo wszystko oznacza to jednak, że wielbiciele starych kart póki co zmuszeni są pozostać przy płatnym MTG Online. Oczywiście twórcy nie wykluczyli możliwości rozszerzenia oferty, lecz nie jest to ich priorytetem. Czyżby miało się okazać, że otrzymamy klon poprzedniej wersji F2P – Magic Duels? Na szczęście nie. Na czym zatem polegać będą różnice pomiędzy tymi dwoma tytułami?

Zacznijmy od warstwy graficznej, bo to wprowadzone tutaj zmiany pierwsze rzucają się w oczy. Magic: the Gathering Arena w tej kwestii prezentuje się znacznie lepiej od poprzednika. Szata graficzna została odświeżona i zdecydowanie urozmaicona. Pole rozgrywki przestało być bezpłciowym tłem, lecz nawiązuje do konkretnego Planu (Świata), który fabularnie jest aktualnym miejscem akcji najnowszego rozszerzenia gry. Dzięki temu zabiegowi gracz może mieć wrażenie, jakby rzeczywiście się na nim znajdował. Część kart otrzymała także animacje bądź udźwiękowienie, przez co wzbogacono estetyczny odbiór rozgrywki. Z kart usunięto tekst zasad widoczny jedynie, jeśli karta została właśnie zagrana bądź jest podglądana w ręku lub na stole. Dzięki temu powiększono ilustracje, pod którymi pokazywane są statystyki (stwór lub planeswalker) oraz symbole reprezentujące zdolności specjalne.

Zabieg ten spowodował, że Magic: the Gathering Arena bardzo przypomina Hearthstone. Niestety tego porównania nie da się uniknąć, bo jak MTG stało się wyznacznikiem dla analogowych gier karcianych, tak HS jest wzorem dla cyfrowych. Wszystko jednak wskazuje na to, że na grafice podobieństwa się kończą. Twórcy MTGA chcą przenieść do gry wszystkie mechaniki i zasady, które można napotkać w analogowej wersji, bez upraszczania ich. Jest to niewątpliwie duży krok naprzód, ponieważ łączy złożoność MTG Online z aspektem F2P Duelsów. Bardzo dobry mariaż z rozsądku. Na dodatek twórcy zamierzają zachęcić do tego tytułu graczy o różnych poziomach umiejętności. Podstawowy tryb rozgrywki skierowany jest do zwyczajnego użytkownika. Podczas rzucania zaklęć gra sama zagospodaruje odpowiednie zasoby naszej many i dzięki temu będzie się toczyć płynnie, o ile gracz nie użyje aktywnej pauzy, aby odpowiedzieć. Natomiast nowością jest tak zwany full control mode. Gracz, uruchamiając ten tryb, pokazuje, że sam chce decydować o wszystkim i to on musi zatwierdzać poszczególne elementy rozgrywki – od tapowania many po przekazywanie priorytetu na odpowiedzi przeciwnikowi. Jest to ciekawy zabieg, bo użytkownik początkowo będzie mógł grać czysto rekreacyjnie, nie przejmując się poszczególnymi niuansami, które pozna z czasem, aby móc je później efektywnie wykorzystać.

Skoro został poruszony temat mechaniki, to warto wspomnieć o czymś na co dużo widzów streamu zwracało uwagę. Otóż w Magic: the Gathering Arena tapowanie na potrzeby ataku, użycia umiejętności et cetera odbywa się poprzez delikatne obracanie karty w prawo, a nie jak większość magicowców jest przyzwyczajona i zna to z zasad, o pełne dziewięćdziesiąt stopni. Twórcy tłumaczyli to powrotem do korzeni. Niby drobnostka, ale po ilości komentarzy na ten temat widać, że community MTG woli aktualny stan rzeczy i nie przepada za zmianami. Z drugiej strony nasuwa się też pytanie o poziom odzwierciedlenia zasad w grze, skoro już w takiej drobnostce deweloperzy potrafią odejść od ustalonych norm.

Na szczęście można się o tym przekonać na własnej skórze. Twórcy podkreślali to kilkakrotnie podczas streamu, że zapraszają do zamkniętej bety i bardzo zależy im na feedbacku od community. Dla zainteresowanych link do zapisów znajduje się na końcu tego wpisu.

Czysty start… z dodatkiem

Z informacji, które zostały nam przekazane, wiadomo, że każdy gracz na samym początku otrzyma pewną kolekcję kart. Następnie rozwijać ją będzie poprzez zakup boosterów. Choć rozważane są także dodatkowe sposoby na otrzymywanie kart, to póki co nie ma potwierdzenia dla możliwości handlu singlami pomiędzy graczami. A szkoda, ponieważ jest to jeden z przyjemniejszych aspektów gier kolekcjonerskich, kiedy to w ramach wymiany kompletuje się całą kolekcję z danego dodatku.

Warto wspomnieć jeszcze o jednej dość istotnej rzeczy. WOTC ma w planach, aby jak nigdy dotąd powiązać wersję cyfrową gry z jej analogowym odpowiednikiem. Co to może oznaczać? Jako przykład podano, że w ramach uczestnictwa w turniejach z okazji wypuszczenia najnowszego dodatku do MTG pod tytułem Ixalan będzie można otrzymać nagrody do Magic: the Gathering Arena. Jest to bardzo dobry, jeśli nie wręcz wspaniały pomysł.

Panie, gdzie to mogę dostać?

Jeśli chodzi o dostępność Magic: the Gathering Arena, to póki co w ramach bety będzie można grać tylko na komputerach stacjonarnych. Deweloperzy rozważają udostępnienie tytułu także na urządzenia mobilne, lecz aktualnie brak więcej szczegółów. Jednakże biorąc pod uwagę konkurencję, to tak naprawdę Wizards of the Coast nie ma zbytniego wyboru i będzie musiało zdecydować się na ten krok. Problem mogą jednak stanowić wymagania sprzętowe, ponieważ wersja PC potrzebuje 4GB RAM-u i kolejne 1024 VRAM przy karcie graficznej. Czas pokaże, czy uda im się to składnie i z głową przeprowadzić.

Trzymam kciuki za twórców gry oraz z niecierpliwością poczekam na ostateczną wersję tytułu, który niestety póki co nie ma ustalonej daty wypuszczenia. Z drugiej strony to dobrze, bo daje czas deweloperom na dopracowanie produktu w najdrobniejszych detalach.
Natomiast chętnych na osobiste zapoznanie się z tytułem zachęcam do zapisywania się do bety zapraszam pod TEN ADRES

Exit mobile version