Witajcie w świecie, w którym horda okrutnych i obrzydliwych bestii dowodzonych przez wielkiego, latającego demona dzierżącego płonący miecz grozi zmieceniem Waszej armii. Nawet jeśli nie znacie poprzednich dwóch części, Total War: Warhammer III dostarczy Wam wiele godzin dobrej rozrywki (chyba że akurat trafi się update).
Nie jestem szaloną fanką świata Warhammera, a raczej przypadkową koneserką. W związku z powyższym tekst, który czytacie, napisałam w oparciu wyłącznie o najnowszą część Total War: Warhammer III bez dokładnej znajomości wcześniejszych oraz dotyczy on rozgrywanych kampanii single-player.
Dzisiaj będę krwiożerczym demonem
Rozpocząć rozgrywkę możemy na dwa sposoby: albo od przejścia prologu, z którego nie tylko dowiadujemy się sporo o świecie, lecz również przyswajamy zasady gry, albo od wejścia od razu w konkretną kampanię. Osobiście zachęcam do skorzystania z pierwszej opcji, szczególnie, jeśli to Wasza pierwsza styczność z owym tytułem.
Prolog doskonale tłumaczy, w jaki sposób sterować głównym bohaterem, a następnie członkami jego zespołu. Dowiadujemy się, jak werbować i szkolić kolejne jednostki, rozwijać drzewa umiejętności (za otrzymywane punkty), a także utrzymywać i rozwijać osady czy też prowadzić bitwy i dyskusje dyplomatyczne (możemy negocjować, przekupić, a nawet żądać daniny). Dodatkowo skupiamy się tutaj na jednej postaci i jej drodze przy równoczesnym wciągnięciu się w historię opowiadającą o zaginionym bóstwie niedźwiedziu Ursunie oraz wyprawie, której celem było jego odnalezienie. Epizod ten jest doskonałym wstępem do właściwych kampanii i robi bardzo dobre pierwsze wrażenie.
Przed wyruszeniem w drogę należy wybrać drużynę
Po ukończeniu prologu, wchodząc w opcję nowej kampanii i widzimy obraz ze screena. Total War: Warhammer III pozwala nam na grę jedną z siedmiu frakcji. Pośród nich znajdują się oddziały ludzkie, czyli Kislev (wyraźnie inspirowany średniowieczną Rosją) i Wielki Kataj (oparty na cesarskich Chinach), a poza nimi do wyboru mamy czterech Bogów Chaosu (Khorne, Tzeentch, Nurgle i Slaanesh) oraz Demony Chaosu. Dla osób, które zamówiły grę w przedsprzedaży, jest też opcja wybrania Królestwa ogrów. Różne frakcje oznaczają odmienne taktyki oraz przymus zrozumienia kilku mechanizmów rozwoju cywilizacji. Sytuacja ta powoduje, iż nie można się owym tytułem zbyt szybko znudzić, gdyż stawia on przed nami ciekawe zadania i każe czasami mocno kombinować.
Dobra, to co mamy zrobić?
Naszym głównym zadaniem jest pokonanie całej masy różnych armii i zebranie czterech dusz Książąt Demonów (podczas wypadów do Królestwa Chaosu), aby dojść do ostatecznej rozgrywki decydującej o losie boga niedźwiedzia – Ursuna. Poruszamy się po planszy, a konkurencyjne frakcje starają się uprzedzić nas i samemu zdobyć wspomniane dusze, w związku z czym często postawieni zostajemy przed trudnymi decyzjami (np. czy uciec z pola bitwy, czy dać się zmasakrować). To, na co jednak zwróciłam uwagę (i czytałam również na forum Steam), to że automatyczna opcja rozegrania bitwy często źle szacuje nasze możliwości. Nie będę ukrywała, iż zdarzało mi się po nią sięgnąć kilka razy, by przyspieszyć pewne sytuacje, jednak przechodzenie pełnych walk w większości dawało dużo bardziej zadowalające wyniki. Dość mało przyjemne było dla mnie również przejście z prologu do nowej kampanii rozgrywanej Katajem, gdyż nagle zasypano mnie ilością zadań, wrogów i celów do wykonania, a dodatkowo musiałam pilnować, by utrzymać równowagę Yin i Yang. Poczułam się mocno rozproszona i odniosłam wrażenie, że jednak jest tego zbyt wiele na raz.
Mimo iż naprawdę wiele satysfakcji sprawia podbijanie sąsiednich miast, zawieranie umów z sojusznikami i budowanie infrastruktury, to często takie zadania wydają się być lekko oderwane od głównego celu, a tym jest przygotowanie jednej, głównej armii dowodzonej przez lorda, która jest nam potrzebna do wypraw do Królestwa Chaosu. Inną sprawą jest (a może była wyłącznie w moim przypadku) sytuacja z update’ami, które za każdym razem zacinały mi możliwość aktualizacji gry. Gdy w pierwszych trzech tygodniach cokolwiek było poprawiane i udostępniane do pobrania na moim koncie Steam, pojawiała się informacja, iż nie mogę zaktualizować tytułu i jedyną radą było usunięcie go w całości, a następnie pobranie i zainstalowanie od nowa. Wpłynęło to bardzo negatywnie na moje postrzeganie owej części Warhammera – chociaż samą rozgrywkę oceniam wyjątkowo dobrze.
Warto oddać jej kilka godzin swego życia
Jeśli lubicie gry z elementami RTS, Total War: Warhammer III będzie dla Was dobrym wyborem. Historia intryguje i zwyczajnie wciąga poprzez rozbudowaną akcję. Rozgrywka przypomina to, co znamy z innych tytułów w tym gatunku, sterowanie nie sprawia problemów, a dodatkowo strona wizualna jest niezwykle przyjemna. Gdyby każdy update nie powodował u mnie zawieszania się Steama z pewnością wypowiadałabym się o niej wyłącznie w superlatywach.
Nasza ocena: 8,1/10
Jeśli normalnie aktualizuje, jest to świetna gra godna polecenia!Grafika: 8/10
Udźwiękowienie: 8/10
Fabuła: 8,5/10
Grywalność: 8/10