Site icon Ostatnia Tawerna

Macki kontra batarangi – recenzja komiksu „Batman. Zagłada Gotham”

Uwielbiam Lovecrafta, Batman to mój ulubiony superbohater, a na dodatek bardzo cenię sobie twórczość Mike’a Mignoli. I to właśnie autor Hellboya postanowił połączyć te dwa niezwykłe uniwersa. Czy to mogło się nie udać?

Przeplatające się światy

Oto Bruce Wayne, który w 1928 roku przypływa na Antarktydę w poszukiwaniu zaginionej ekspedycji Cobblepota. We wraku statku natyka się na wiele ciał. Co jednak najdziwniejsze, po tej mroźnej krainie krąży nagi mężczyzna, który zachowuje się jak… pingwin. Jakby tego było mało, Bruce spotyka innego członka ekspedycji w ukrytej grocie. Próbuje on kilofem wykuć z lodu potworną istotę. Teoretycznie Mroczny Rycerz zapobiega jej uwolnieniu, ale dość szybko okazuje się, że to za mało. Albowiem „to nadchodzi” i nikt, i nic nie jest w stanie zatrzymać nadciągającej zagłady. Dlaczego jednak to Gotham jest celem Lovecraftowskich potworów? Ponieważ okazuje się, że w jego powstaniu miały udział mroczne siły! Pytanie tylko, czy zwyczajny człowiek jak Bruce Wayne może zapobiec zagrożeniu? A może to inny potomek założycieli Gotham, niejaki Olivier Queen, jest wyczekiwanym wybrańcem? Tak pokrótce wygląda fabułą tej niezwykłej historii, będącej fascynującym połączeniem twórczości Lovecrafta ze światem Mrocznego Rycerza.

Drugie oblicze antagonistów Batmana

Twórcy Zagłady Gotham zaskoczyli mnie przede wszystkim wyjątkowo sprawnym przefiltrowaniem postaci ze świata Batmana przez mitologię Cthulhu. Zatem Cobblepot oszaleje niczym bohater z powieści Lovecrafta, ale jego szaleństwo będzie wiązało się ściśle z pingwinami. Antarktyda to wyjątkowo mroźna kraina, kto mógłby się w niej zatem narodzić? Oczywiście szalona wersja Mr Freeze’a. Nawiązań do postaci z uniwersum Batmana jest o wiele więcej. Szkoda, że w drugą stronę to już tak nie działa. W Zagładzie Gotham wprost z opowiadań Lovecrafta został wzięty jedynie Herbert West, który nie odgrywa tu większej roli. Akcja toczy się błyskawicznie, nie ma tu nawet chwili oddechu. Z jednej strony przez to nie sposób oderwać się od tego komiksu, a z drugiej zabrakło mi tu misternego budowania klimatu, nastroju grozy niczym w powieści autora Zgrozy w Dunwich. Całość składa się z trzech zeszytów i trochę ubolewam, że Mike Mignola nie rozbudował bardziej tej opowieści.

Przyszła na Gotham Zagłada

Zagłada Gotham wypada tak dobrze głównie dzięki umiejętnościom zdolnego rysownika, jakim jest Troy Nixey. Co prawda, pewnie wielu czytelników chętnie na jego miejscu zobaczyłaby Mike’a Mignolę (ja w sumie też). Aczkolwiek kreska Troya Nixeya doskonale wpasowuje się w klimat grozy. Wszelkie maszkary wyglądają przerażająco, choć czasem groteskowo. Sceny walki są pełne dynamizmu i w swej brutalności prezentują się pięknie. A już zwłaszcza gdy w kadrze szaleje ogień. Momentami opowieść jest nieco zbyt chaotyczna. Mam wrażenie, że pomiędzy niektórymi scenami brakuje ciągłości, dla przykładu – wybucha ogień, a na następnej stronie już przeskakujemy do pojawienia się tajemniczego nieznajomego w rezydencji. Miałem wrażenie, jakby tych płomieni wcale nie było, ot, po sekundzie zgasły i nikt już do tego nie przywiązuje żadnej wagi. Na końcu zamieszczono oryginalne szkice w wykonaniu Richarda Pace’a. Według mnie miał on trochę lepsze wyczucie i Troy Nixey powinien podążyć jego tropem, ale i tak z przyjemnością wpatrywałem się w okropności, jakie zaserwował na poszczególnych kadrach. Do wydania nie mam większych zastrzeżeń, ot, kolejny komiks z linii DC Deluxe, aczkolwiek osobiście wolałbym, gdyby tytuł odwoływał się do tłumaczenia Macieja Płazy (Przyszła na Sarnath Zagłada). Na końcu poza szkicami zamieszczono okładki oraz krótkie posłowie Kamila Śmiałkowskiego.

Czy opłaca się przywołać Cthulhu w Gotham?

Tak jak wspominałem, uwielbiam oba światy, więc zagłębiłem się z wielką przyjemnością w ten szalony komiks. Miałem wrażenie, jakby wrogowie Batmana od początku byli częścią mitologii Cthulhu, tak sprawnie zostali wpasowani w tę historię! Ostatecznie odczuwam też pewien niedosyt, bo tak szybko przebrnąłem przez tę opowieść, że miałem wrażenie, jakby miała mniej niż sto stron. Polecam wszystkim sprawdzić tę pozycję, bo to zaiste jest niecodzienne połączenie dwóch unikalnych światów i chętnie widziałbym więcej takich projektów.


Nasza ocena: 7/10

Zagłada Gotham to udane połączenie uniwersum Batmana z mitologią Cthulhu.



Fabuła: 6,9/10
Bohaterowie: 8,5/10
Oprawa graficzna: 8,5/10
Wydanie: 8/10
Exit mobile version