Site icon Ostatnia Tawerna

Long Live Evil! – recenzja filmu „Następcy”

Zastanawialiście się może kiedyś nad tym, co dzieje się po happily ever after? Nie tylko z pozytywnymi bohaterami, ale także ich oponentami. Jak potoczyło się dalsze życie Pięknej i Bestii? Czy Diabolina została zgładzona, czy może zaszyła się w jakimś ciemnym kącie i szuka sposobności do zemsty? A jak wygląda to szczęśliwe zakończenie Śpiącej Królewny? Disney, jako firma – nie osoba, postanowił powrócić do tematyki baśni, w końcu tak dobrze czuje się w magicznych klimatach, i zaserwować nam kolejną opowieść o walce dobra ze złem. Tym razem jednak wprowadzono pewien twist.

Nie tylko do fabuły, ale i sposobu zaprezentowania nowej historii światu. Poza filmem właściwym, Następcami, możemy także przeczytać książki należące do tego baśniowego uniwersum. Obecnie wydano trzy powieści, autorką każdej z nich jest Melissa de la Cruz, którą polscy czytelnicy mogą kojarzyć z serii Błękitnokrwiści. Warto więc wziąć pod uwagę jedno – zanim obejrzycie Następców, do których recenzji niebawem przejdę, powinniście się najpierw zapoznać z pierwszą częścią książkowego cyklu o Mal, Evie, Carlosie i Jayu.

Rotten to the Core

Dawno, dawno temu dobro wygrało starcie ze złem – protagoniści zamieszkali w Stanach Zjednoczonych Auradonu, natomiast antagoniści zostali zesłani na Wyspę Potępionych. W tym miejscu nie działa żadna magia, a to oznacza, że czarne charaktery nie są już takie straszne i muszą sobie radzić bez swoich czarodziejskich sztuczek. Mijają lata, zarówno dobrzy, jak i źli wydają na świat potomstwo, które w końcu osiąga nastoletni wiek. Jednym z potomków baśniowych bohaterów, dokładnie Pięknej i Bestii, jest Ben – młody królewicz, a niebawem król całego Auradonu. Chłopiec postanawia właśnie wydać swój pierwszy edykt, który będzie dotyczył… potomków Diaboliny, Złej Królwej, Jafara i Cruelli De Mon. Czwórka młodych bohaterów ma przenieść się z Wyspy Potępionych do Auradonu. Ben chce bowiem udowodnić wszystkim, że błędy rodziców i ich podłe usposobienia nie mają wpływu na zachowanie ich dzieci. Czy aby na pewno?

Kadr z filmu „Następcy”

Następcy opowiadają więc o tym, jak czwórka bohaterów, w których żyłach płynie zło, przynajmniej teoretycznie, musi dostosować się do  warunków, zdefiniować samych siebie i znaleźć własne drogi. Co wcale nie będzie takie łatwe, w końcu Mal, Evie, Carlos i Jay to dzieci jednych z największych łotrów wszechczasów. Rodzice wymagają od nich posłuszeństwa, chcą odzyskać utracone moce, co wiąże się z kradzieżą różdżki Dobrej Wróżki. A ta znajduje się w Auradonie.

Relacje rodzice-dzieci są jednym z głównych wątków poruszanych w tym filmie. Carlos i jego przyjaciele nigdy tak naprawdę nie odczuli, czym jest miłość rodzicielska. Zastraszani, poniżani, gnębieni – ich ojcowie i matki nie dbali o dobro swoich latorośli, interesowały ich tylko profity. Jay umie kraść, Carlos to idealny sługa, Evie potrafi owinąć sobie wokół palca  księcia, a Mal… Cóż, Diabolinę nie zadowoli słabe dziecko, jej córka musi być Evil. Nic więc dziwnego, że młodzi protagoniści boją się zawieść rodziców, wiedzą, że może ich za to spotkać surowa kara. Poza tym chcą im udowodnić swoją wartość, by ci wreszcie byli z nich dumni.

Set it Off

Pobyt w Auradonie odmienia ich, nareszcie czwórka z Wyspy Potępionych może zadbać o swoje własne potrzeby, zrobić coś dla czystej zabawy, a nie ze strachu przed rodzicielami. Widz odkrywa drugą twarz postaci, poznaje ich marzenie i potrzeby.

Kadr z filmu „Następcy”

Disney kolejny raz udowodnił, że wie, jak stworzyć ciekawą, barwną i wzruszającą historię o walce dobra ze złem. Stereotypy bywają krzywdzące, o czym przekonują się bohaterowie Następców. Niedaleko pada jabłko od jabłoni? Nawet jeżeli ta jabłoń jest zatruta? Bywają chwile, gdzie „ci dobrzy” zachowują się o wiele bardziej nikczemnie niż „ci źli”. W końcu to nie rodzice definiują, kim są ich dzieci, to one same udowadniają swoją wartość.

Good is the New Bad

Jeżeli sięgacie po disnejowską produkcję, możecie spodziewać się całkiem pokaźnej liczby wpadających w ucho piosenek, tańców i całej gamy kolorów. Mamy piękne stroje, najróżniejsze barwy, baśniową krainę – wszystko cudowne, słodkie i bajkowe. Choć dodano do tego szczyptę zła, w końcu to nie jest grzeczna historyjka o księżniczkach i książętach oraz ich wielkiej nieskończonej miłości. Choć miłość się pojawia, jak to w bajkach Disneya bywa.

Kadr z filmu „Następcy”

Szkoda tylko, że samo wydanie DVD nie zachwyca. Film to cudowna opowieść z wpadającymi w ucho piosenkami, które potem nie chcą wyjść z głowy, jednak nie uświadczycie na płycie żadnych dodatków. Mamy do wyboru wersję językową (polska, angielska, niemiecka, włoska, hiszpańska czy francuska), napisy (angielskie, niemieckie, włoskie, francuskie i hiszpańskie, brak polskich) i tyle. Można zobaczyć jakąś zapowiedź disnejowskiej produkcji, jak choćby W głowie się nie mieści czy Ratatuj, i… to by było na tyle. Przydałyby się jakieś wywiady z niesamowitymi aktorami, może materiały typu making off . Tymczasem dostajemy tylko płytkę z filmem.

Następcy to kolejna udana produkcja Disneya dla młodszych widzów. Choć nie tylko, w końcu w każdym z nas tkwi dziecko, które od czasu do czasu chętnie obejrzy jakąś lekką i przyjemną historyjkę z happy endem.

 

Nasza ocena: 6,7/10

Następcy  porwą cię do świata baśni, w którym bohaterowie odkrywają, kim tak naprawdę są. To nietuzinkowy film z dobrą obsadą i jeszcze lepszą ścieżką dźwiękową.



Fabuła: 7,5/10
Bohaterowie: 8,5/10
Oprawa wizualna: 6,5/10
Oprawa dźwiękowa: 10/10
Exit mobile version