Co mi, Panie Netflixie, dasz? Czy będzie to słowiańska nawalanka na miecze, utrzymana w pompatycznym klimacie, z żartami grubo ciosanymi, lecz nie na miarę? A jeśli Wiedźmin okaże się bardziej Deadpoolem? A może Loganem, który pod swoje skrzydła bierze małą, wredną istotę? Panie Netflixie, to ja Panu lepiej powiem, czego ja bym chciała.
Ale po kolei
Z twórczością Sapkowskiego zetknęłam się w liceum, gdy pierwszy tom jego serii trafił w moje ręce podczas buszowania po bibliotecznych półkach. W myślach dalej przeżywałam ostatni odcinek Supernatural (i Eye of the Tiger!), więc wiedziałam już, co to znaczy „prawdziwy łowca”. Słyszałam tyle dobrego o białowłosym pogromcy potworów, że postanowiłam przekonać się, czy i mnie wciągnie opowieść dziejąca się za rodzimymi „górami i lasami”, z Płotką zamiast Impali. Jeszcze tego samego dnia, pod koniec zajęć, zbiegłam na dół do biblioteki po dwie kolejne części serii Sapkowskiego – byłam już bowiem prawie w połowie opowiadań, od których nie mogłam się oderwać. I kompletnie nie pamiętałam, co działo się wówczas na lekcjach.
Chociaż minęło już kilka dobrych lat od tamtego dnia, dalej chętnie wracam do wiedźmińskiego świata. W międzyczasie poważnie uzależniłam się od seriali, za sprawą Netflixa stając się rasowym binge watcherem. Poczułam więc ciarki na wieść, że mój „diler” zajmie się wyprodukowaniem Wiedźmina. I zaczęłam marzyć.
Lateks, spandeks i drewno
O smoka z lateksu i gumy z opon się nie martwię. O efekty specjalne także, ufam naszemu Bagińskiemu. Mam tylko nadzieję, że poza wizualną ucztą dostaniemy porządną fabułę. Ujawnione ostatnio przez scenarzystkę serialu informacje o postaciach sprawiły, że zupełnie jak Regis zaczęłam ostrzyć swoje kły – tylko że są to siekacze wymagającego krytyka. Kogo bym widziała w roli tego wampira? To marzenie niestety już na zawsze pozostanie tylko marzeniem. To snapeowatego Alana Rickmana podsuwała mi moja wyobraźnia, zwłaszcza przez te jego wiecznie zaciśnięte usta. Przestałam zatem planować obsadę i czekam na oficjalne donosy. Chcąc jednak wiernej ekranizacji, aktorzy powinni mieć warunki fizyczne podobne do tych opisanych w książce (rudy Biały Wilk pasowałby jak pięść do nosa) i przede wszystkim talent. Bo Jaskra, który zostałby zagrany jak drewno, z lutnią przyczepioną do rąk – nie wybaczę.
Z folkowym przytupem
Producenci powinni także sięgnąć po twórców muzycznych związanych z grą The Witcher. Szczerze doradzam, by w najbliższym czasie współtwórcą ścieżki dźwiękowej został Percival Schuttenbach – przez wzgląd na tworzony przez nich niesamowity, folkowy klimatu. Nie obrażę się, jeśli reżyserzy podążą tropem Guya Ritchiego (a muzycznie także Daniela Pembertona) i postawią na teledyskowy montaż oraz mieszanie gatunków. Taka świeżość rozwiązań, choć dla niektórych niewybaczalna, dla mnie jest dobrym sposobem na zejście z – czy po prostu uniknięcie – pompatycznego tonu.
Język, waćpanno
Zastanawiało mnie, w jaki sposób twórcy poradzą sobie z anglojęzycznymi dialogami, lecz zamiast narzekać, że oto „chędożyć” oraz nieprzetłumaczalne polskie archaizmy stracą swą moc, podążyłam tropem gry komputerowej i uznałam, że mogłabym wyjątkowo obejrzeć ten serial z polską wersją językową. Nie, nie lektorem, lecz tak, nazwijmy to wprost: dubbingiem. I choć mogę zostać zjedzona za to przez niektórych (a jako przyszłe danie nie uciekałabym wolno – nie, ja byłabym szybka jak dyliżans), niech najpierw wszyscy spragnieni bluźnierczej strawy przypomną sobie kultowe konwersacje z gier.
I swoją drogą, jestem naprawdę zaciekawiona odpowiednikami naszych archaizmów w obcym języku.
Jak więc ma być?
Bez oszczędzania – zarówno na zapleczu technicznym, jak i aktorskim. Chcę kilku sezonów, wyważonego humoru, tego złowieszczego i wisielczego także. Nie zaszkodzi, jeśli serial Wiedźmin otrze się o tematy tabu i zrobi to w mocnym stylu. Niech nie będzie to produkcja miałka oraz bezpieczna. Chciałabym, żeby fabuła okazała się skomplikowana, wielowarstwowa i wielowątkowa – jednak ani trochę nie namawiam do zrobienia drugiej Gry o tron. Zamiast więc wnosić o tworzenie kolejnej telenoweli fantasy, skłaniam się ku opcji odcinkowych zamkniętych całości z nadrzędnymi wątkami w tle.
A wy?
Inne artykuły z miesiąca tematycznego:
Zlecenia dla Wiedźmina w XXI wieku
Skellige albo lenistwo autora, czyli jak mitologia nordycka wpłynęła na „Wiedźmina”
Mity, baśnie i legendy w opowiadaniach o Wiedźminie
Kto się boi nie-Białego Wilka? Czy polityczna poprawność zniszczy netflixowego „Wiedźmina”?
Hulaj dusza, piekła nie ma! Prosty człowiek w wiedźmińskiej skórze.
Grafika główna: Źródło
Chcieć można ale patrząc na aktualne seriale NF będzie to serial bezpieczny, miałki i politycznie poprawny (błe!).