Site icon Ostatnia Tawerna

„Kung Fu Panda” – więcej niż tylko bajka?

Filmy animowane, choć zazwyczaj kojarzą nam się pozytywnie, mają to do siebie, że przykleja im się łatkę „bajki”. Okazuje się jednak, że istnieją animacje, które przeczą temu powszechnemu stereotypowi. Jedna z nich szczególnie zwróciła moją uwagę, a mianowicie seria Kung Fu Panda od studia DreamWorks. Choć może się to wydawać dużym zaskoczeniem, filmy te zawierają niejedną treść, nad którą warto się pochylić.

„Skadoosh!”, czyli duchowa droga Po

W przypadku większości filmów animowanych mamy do czynienia z dorabianiem kolejnych części do czegoś, co osiągnęło znaczny sukces komercyjny. Z Kung Fu Pandą jest inaczej – po obejrzeniu całej trylogii nie sposób nie dostrzec, że jest ona naprawdę dobrze przemyślana. Od początku do końca widać jakiś głębszy zamysł, który ostatecznie zostaje ujawniony w części trzeciej. Co jest tym zamysłem?

W sferze dosłownej mamy do czynienia z drogą Po – wojownika, który musiał krok po kroku pokonywać kolejne przeciwności losu, by odkryć i wypełnić swoje przeznaczenie. Polegało ono na osiągnięciu całkowitej wewnętrznej harmonii, dzięki której mógł zmienić świat kung fu na lepsze. Harmonię tę mógł z kolei zdobyć poprzez zrozumienie kilku uniwersalnych prawd dotyczących człowieka i każda z nich ukazana jest w poszczególnych częściach filmu.

W pierwszej, oprócz pokazania, że dzięki wytrwałości i determinacji można spełnić swoje marzenia, zawarta została myśl, iż do osiągnięcia celów nie potrzebujemy nic innego, jak to, co mamy wewnątrz – każdy z nas ma w sobie coś, co czyni go na swój sposób wyjątkowym i to właśnie wystarczy, by być kimś. W drugiej części z kolei mamy ciekawe porównanie losów Po i Shena – każdy z nich doświadczył w przeszłości czegoś, co powinno zostawić skazę w ich sercach na całe życie i co powinno uczynić z nich osoby pozbawione uczuć, całkowicie wyprane z emocji. Nasz główny bohater pojmuje jednak po drodze, że bez sensu jest kierować się przeszłością, bo wciąż można zmienić swoją historię i napisać jej dalszy ciąg, a kolejne rozdziały mogą być znacznie lepsze od poprzednich. Dzięki temu Po zaczyna doceniać to, co ma (np. przybranego tatę) i jest szczęśliwy, w odróżnieniu od Shena, który, przez rozpamiętywanie przeszłości, wciąż nie potrafi tego szczęścia zaznać, a ostatecznie ściąga na siebie zgubę.

Trzeci film zaś poświęcony jest rozważaniom bohatera na temat siebie samego i tego, kim jest. Targany różnymi uczuciami przez większość filmu, dopiero pod jego koniec pojmuje, jakie jest jego przeznaczenie i że wszystko, czego doświadczył, było niezbędne do tego, by je odkrył. Poszczególne etapy drogi Po ukazują jego drogę do duchowej doskonałości – od zwykłego ucznia aż do Mistrza Chi – którą dopiero w trzecim filmie udaje mu się osiągnąć.

Z tego ogólnego zamysłu płynie także nauka dla nas samych. Mianowicie droga życia człowieka to tak naprawdę droga do osiągnięcia wewnętrznej równowagi i spokoju ducha. To droga naznaczona bliznami, ranami (nie tylko cielesnymi), a także różnorakimi przeszkodami, które musimy nauczyć się pokonywać, aby zrozumieć, kim jesteśmy. Nie każdy to osiąga, ale jeżeli już komuś się udaje, to jest on w stanie dokonać niemożliwego – takich rzeczy właśnie dokonuje Po. Warto jednak zwrócić uwagę, że choć jest on głównym bohaterem, nie jest postacią kryształową czy wyidealizowaną – jak już zostało wspomniane wyżej, doświadcza on dużo cierpienia, a momentami jest nawet na straconej pozycji (w trzeciej części nawet bardziej, niż kiedykolwiek), ale to właśnie dzięki temu cierpieniu i mądrości, którą poprzez nie zdobywa, jest w stanie pokonywać swoje własne słabości i to czyni go potężnym – nie fizycznie, lecz duchowo.

„Wystarczy odrobina wiary”, czyli mądrość Mistrza Oogwaya

W Kung Fu Pandzie mamy jeszcze jedną postać, która jest niesamowicie ważna dla całej serii – mowa tu o Mistrzu Oogwayu. Główny mentor sagi odgrywa znaczącą rolę już w pierwszym filmie, w którym wybiera Po na legendarnego Smoczego Wojownika, mającego przywrócić ład w Dolinie Spokoju. Decyzja ta wydaje się absurdalna – nie tylko z Po, ale nawet z samego mistrza drwią wszyscy mieszkańcy Jadeitowego Pałacu, którzy nie wierzą, by ten pierwszy miał cokolwiek zmienić. Mądrość Oogwaya objawia się jednak w momencie, gdy Po stawia czoła i pokonuje zagrażającego Dolinie Tai Lunga – wówczas to bohaterowie przekonują się, że wbrew wszystkiemu miał on rację i że w dodatku nikt poza Po nie byłby w stanie tego dokonać.

O ile jednak w drugiej części filmu pojawia się o nim raptem wzmianka, o tyle w trzeciej nie tylko następuje powrót do jego postaci, lecz zostaje ona znacznie pogłębiona. Mamy w końcu jego wspólną historię z Kaiem – dawnym przyjacielem, który zboczył na ścieżkę zła, a w konsekwencji stał się jego arcywrogiem. Choć wątek ten jest niezwykle ważny dla filmu, to odchodzi on na dalszy plan, kiedy uświadomimy sobie, że tak naprawdę kluczowym motywem dla całej sagi było… jego powiązanie z Po.

W Kung Fu Pandzie 3 przekonujemy się bowiem, że wszystkie działania Oogwaya od początku były skoncentrowane na głównym bohaterze – stary mistrz już od pierwszej chwili widział w pandzie wielki potencjał i wyczuł, że jest jej przeznaczone dokonać tego, czego jeszcze nie dokonał nikt inny. Klucz do wszystkiego stanowi scena, w której Po i Oogway przebywają w tzw. limbo, gdyż wychodzi w niej na jaw, że ten drugi od początku kierował losami protagonisty tak, by odkrył on i wypełnił swoje przeznaczenie. Ponadto okazuje się, że wszystko zostało z góry przez niego zaplanowane. Plan ten zakładał również pokonanie Kaia, będącego swego rodzaju złem ostatecznym. Wybranie Smoczego Wojownika nie było aktem przypadkowym – to właśnie on miał raz na zawsze zmienić świat kung fu. I wcale nie chodziło o powstrzymanie Tai Lunga – antagonista pierwszej części nigdy nie stanowił takiego niebezpieczeństwa jak Kai, którego działania zagrażały nie tylko kung fu, ale wszystkiemu, co istnieje. Pod pozorem ratowania jedynie Doliny Spokoju Oogway uruchomił całą machinę zdarzeń, której celem było ocalenie tego, co utrzymuje ten świat w równowadze. A ponieważ to rasa pand nauczyła go kontrolowania energii chi i tym samym zainicjowała jego rozmyślania na temat jedności z wszechświatem, doprowadzając do stworzenia tytułowej sztuki walki, zrozumiał on, że tylko ich potomek może ową równowagę przywrócić – a potomek ten to nikt inny, jak nasz główny bohater.

Wszystko to dowodzi, jak mądrą i przenikliwą osobą był Mistrz Oogway – jego wszechwiedza i umiejętność przewidywania następstw wydarzeń nie tylko sprawiły, że Po wypełnił swoje przeznaczenie, a zło zostało raz na zawsze pokonane, lecz także zmieniły świat na lepsze. Bez wątpienia jest to prawdziwy mentor, z którego nauk możemy czerpać nawet my sami.

„Nie no, ten panda?”, czyli o złych słów kilka

Jeszcze jedną ważną kwestią, na którą wypadałoby zwrócić uwagę, jest sprawa głównych czarnych charakterów. Mianowicie w filmach z serii Kung Fu Panda mamy przedstawionych trzech, niezwykle interesujących antagonistów – Tai Lunga, Shena i Kaia. Każdy z nich jest na swój sposób wyjątkowy – każdy ma swoją historię, nosi pewne blizny w sercu, ale, co ważniejsze, losy każdego z nich są nieodłącznie związane z jedną z trzech głównych postaci sagi, tj. Oogwayem, Shifu oraz Po. Tai Lung na przykład ma porachunki z Shifu – swoim dawnym mentorem i kimś pełniącym rolę ojca, który uniemożliwił mu poznanie tajemnicy Smoczego Zwoju, choć według pantery właśnie jej się należał. Shen z kolei toczy odwieczną walkę ze swoim przeznaczeniem i podejmuje w tym celu śmiałe działania, spośród których najbardziej znaczącym jest unicestwienie wioski pand i eksterminacja większości ich populacji – od tej pory jego losy są nierozerwalnie złączone z losami Po. Wreszcie mamy Kaia, który niegdyś był przyjacielem Oogwaya, lecz kiedy stwierdził, że jego „brat” go zdradził, obrócił się przeciwko niemu i powziął za cel zniszczenie wszystkiego, co ten kiedyś stworzył.

Z wątków tych czarnych charakterów – ich historii, relacji z głównymi bohaterami oraz tragicznych losów – można wyciągnąć jeden, bardzo ważny wniosek. Mianowicie każdy z głównych przeciwników reprezentuje inny typ antagonisty. Tai Lung to ktoś, kto od początku uważa, że jest mu przeznaczone coś wielkiego i myśl tę wpaja sobie tak bardzo, że staje się ona wręcz jego obsesją, a nawet nadrzędnym celem. Shen to psychopatyczny tyran, którego zżera ambicja i który jest wiecznie nienasycony. Kai zaś jest po prostu złoczyńcą, dla którego nie liczy się nic poza osiągnięciem nieograniczonej potęgi (co realizuje poprzez zabieranie chi innym mistrzom).

To z kolei prowadzi do jeszcze jednej myśli. Otóż każdy z tych czarnych charakterów wydaje się być ucieleśnieniem pewnej ludzkiej wady, która może doprowadzić do upadku człowieka i której w związku z tym powinniśmy się wystrzegać. I tak u Tai Lunga jest to pycha, u Shena – ambicja (w złym tego słowa znaczeniu), a u Kaia – żądza potęgi.

„Everybody is kung fu fighting!”, czyli podsumowanie

Jak zatem widzimy, seria Kung Fu Panda to znakomicie rozplanowana saga z mnóstwem przekazu, z której każdy z pewnością wyciągnie coś dla siebie. Co ważne, wiele z jej treści jest dość uniwersalnych i nie tylko pozwalają one na wysnucie przeróżnych wniosków, ale też skłaniają do przełożenia ich na własne życie. Wielką zaletą serii są ponadto świat z ogromnym (i, jak się okazuje, dobrze wykorzystanym) potencjałem, historia z głębią oraz złożone i intrygujące postacie, nierzadko będące same w sobie uosobieniem jakiejś idei. Wszystko to daje w połączeniu coś więcej, niż tylko zwyczajną „bajkę” – Kung Fu Panda to animacja, która nawet dorosłemu widzowi da do myślenia.

Exit mobile version