Długo czekałem na finalny tom cyklu piastowskiego Elżbiety Cherezińskiej. Nawet bardzo długo, zważywszy że postacie z Korony śniegu i krwi oraz z Niewidzialnej korony stały się dla mnie swego rodzaju przyjaciółmi. Zżyłem się z nimi. Zarówno z mającymi mordercze zamiary Brandenburczykami, jak i z „Ojczulkiem” Świnką. Poprzednie części były w moim odczuciu arcydziełami polskiej fantastyki historycznej. Czy zatem trzeci tom sprostał oczekiwaniom? Tego dowiecie się z niniejszej recenzji.
W imię jedności Polski
Fabuła tej części zabiera nas do ostatnich dwudziestu lat poprzedzających koronację Władysława Łokietka. Obserwujemy, jak Mały Książę jednoczy rozbitą Polskę pod swoim berłem i zmaga się z przeciwnościami. Spotkamy też tutaj Rikissę – córkę Przemysła II, a wdowę po Wacławie II Czeskim, która próbuje nie dać się wykorzystać w rozgrywkach o tron czeski. Mamy też Brandenburczyków i ich próby zdobycia Pomorza, Krzyżaków usiłujących poszerzyć swoje władztwo i ludy Starszej Krwi szykujące się do wydania wojny wyznawcom Umarłego (chrześcijanom). Gdzieś w tle Michał Zaremba ulega przemianie w smoka, tajemniczy Krzyżak Kuno próbuje się spotkać z Jakubem Świnką, a nad zakonami rycerskimi zbierają się ciemne chmury. Innymi słowy, fabuła jest naprawdę wielowątkowa. Skaczemy od Akki w Ziemi Świętej do Pragi, Krakowa i Awinionu. Rozgrywka o koronę Królestwa przyciąga wielu graczy, a na ich upadek czekają sępy. Kto wyjdzie z tej walki zwycięsko? Niby z historii wiadomo, ale Cherezińska tak perfekcyjnie poprowadziła wątki opowieści, że czasem człowiek pytał sam siebie, czy rzeczywiście Łokietek zostanie koronowany i czy Starsza Polska odda mu hołd?
Literacki majstersztyk
Tym tomem autorka w brawurowy sposób zamyka świetną trylogię. Raz, że ilość stron tej części bije na głowę poprzednie, dwa, pojawia się niesamowicie prowadzona narracja, to jeszcze inteligentne i bardzo dobrze napisane dialogi sprawiają, że w moim odczuciu w tej chwili nie ma w Polsce lepszej autorki od Cherezińskiej. Powieść wciąga tak mocno, że nawet nie zauważymy, kiedy dojdziemy do końca. Kac książkowy i ból po finale okazują się niesamowicie obezwładniające.
Trylogia Odrodzone Królestwo to kawał naprawdę niezwykłej literatury, ale to jej zwieńczenie zasługuje na miano arcydzieła. Płomienna korona nie przechodzi bez echa. Przeplatające się ze sobą wątki zarówno z fantastyki, jak i historii dają znanym wydarzeniom drugie dno i nowy powiew świeżości. Styl literacki autorki obezwładnia i sprawia, że chce się czytać i czytać. Kreacje bohaterów są tak drobiazgowe, że wręcz zaprzyjaźniamy się z nimi, mamy swoje antypatie i sympatie. Jednych kochamy (Kuno, Władysław, Rikissa), a innych nienawidzimy (Waldemar, Henryk von Plötzkau, Eliŝka). Ich perypetie wzbudzają zaś ogromne emocje i nierzadko sprawiają, że kibicujemy jednym w starciu z drugimi, by się potem bardzo mocno rozczarować.
Oprawa – niebo dla oczu
Graficznie to maestria najwyższych lotów. Obłędna ilustracja z Łokietkiem na okładce, a także zawarta w środku mapa Królestwa, dodatkowo potęgują efekt „wow” wywołany przez książkę. Nie ma praktycznie żadnych błędów w korekcie ani chochlików drukarskich. Plusem jest wydanie książki w dwóch wersjach: twardej oprawie i miękkiej. Wadzi za to brak zakładki, która przy takich rozmiarach bardzo by się przydała.
Podsumowując, Cherezińska stworzyła arcydzieło. Ból po zakończeniu i poczucie straty są tak olbrzymie, że nawet zapowiedź kontynuacji nie potrafi ich przytłumić. Z tą serią winien się zapoznać absolutnie każdy. Przemówi ona do wszystkich, a jej zwieńczenie rzuci na kolana. Polecam z całego serca.
Nasza ocena: 10/10
Podsumowując, Cherezińska stworzyła arcydzieło.
Fabuła: 10/10
Bohaterowie: 10/10
Styl: 10/10
Korekta i wydanie: 10/10