Jak na szpiegowską historię przystało, Śpioch jest pełen akcji, strzelanin i przekrętów. W poprzednim tomie szło o władzę nad światem. W tym Brubaker i Phillips skupiają się na Carverze, który zagra o najwyższą stawkę – kontrolę nad swoim życiem.
Co jeszcze może się wydarzyć?
Miniseria Na celowniku i historia opowiedziana w pierwszym tomie Śpiocha miały zamknąć opowieść o Carverze i Lynchu. Mówicie, że trochę bez puenty? Czy ja wiem, triumf superzłola wydawał mi się całkiem sensownym zakończeniem. Mniej więcej to samo musiał sobie pomyśleć Brubaker, bo kontynuacja opowiada już nieco inną historię.
Wydarzyło się coś jak najbardziej oczywistego – Carver się zakochał. Podejrzewaliśmy go o to już wcześniej, ale to przecież mogła być gra podwójnego agenta! W tym tomie relacja z panną Misery jest początkiem i końcem wszystkich działań bohatera. To intensywna i skomplikowana znajomość. Ta dziewczyna stanowczo “przez świat nie może iść całkiem sama”, musi codziennie oskalpować przynajmniej jedną ofiarę, żeby zachować zdrowie i urodę. Czytając o niej, małostkowo cieszę się, że mnie wystarczy trochę ćwiczeń czy spacerów…
Tymczasem Carver postanowi wziąć sprawy w swoje ręce i wreszcie odzyskać kontrolę. Tao, Lynch, agencje – kolejka do sterów jego życia jest naprawdę imponująca, przy czym sam zainteresowany miotał się na samym końcu. Kiedy zaś przepchnie się na jej czoło, cała historia zupełnie zmieni kierunek i gatunek…
Śpiący musi się obudzić
Carver od początku nie funkcjonował zbyt dobrze jako kret. Za bardzo przywiązywał się do ludzi, przyjaźnił, brał pod opiekę. Wreszcie zobaczył szansę dla siebie i panny Misery. Cel jest prosty: uciec. Tylko najpierw trzeba jakoś wykiwać mistrza zbrodni i manipulacji, Tao.
Tyle mogę wam opowiedzieć bez spoilerów. Ze szpiegowskiego noir przechodzimy do heistu, historii o przekręcie. Bądźcie gotowi na klasyczną “fintę wewnątrz finty w fincie”. Kto kogo zdradzi? Która zdrada jest prawdziwa? W tym komiksie wszystko ma “drugie, trzecie, czwarte, piąte dno”. I tylko końcówka okazała się dla mnie rozczarowująco prosta i… jakby seksistowska. Możliwe, że w ten sposób Brubaker chciał pokazać ograniczenia swojego “masterminda”, który – na moje – okazał się kolejnym dziadersem.
Przekręty i rzuty
W Śpiochu fabuła jest pokręcona, ale zdarza się to też rysunkom. Phillips trzyma się nienachalnego realizmu, który widzieliśmy w pierwszym tomie, ciemnych tonów, mnóstwa mroku. Jak poprzednio, odmienia przez wszystkie przypadki twarze bohaterów, aż czasami wydają się groteskowe i nieudane. Łapałam się na wrażeniu, że miewają “głupie miny”, jakby migawka aparatu złapała ich w pół ruchu, wykrzywionych. To raczej nie przypadek, chyba że rysownika naprawdę goniłyby terminy. Może także w ten sposób do kadrów przekrada się atmosfera świata Carvera, brzydkiego, nieszczerego i groźnego?
Na szczęście kreska i choreografia są w Śpiochu na tyle czytelne, że nie pozwolą wam pogubić się w historii, o ile nie jest to akurat celem Brubakera. Będziecie mogli podziwiać pannę Misery w wielu kuszących pozach, a tajnych agentów w akcji. Moim zdaniem pierwszy tom był bardziej interesujący fabularnie, a zwłaszcza światotwórczo. Ten koncentruje się na postaciach z okładki, Bonnie i Clydzie tego mrocznego uniwersum.
Drugi tom Śpiocha jest brutalniejszy niż poprzedni. Uwalnia głównego bohatera z ograniczeń bycia podwójnym agentem, oddaje mu podmiotowość i wolę życia. Pokazane w nim piętrowe kombinacje są drobiazgowo dopracowane, ale – jak wszystko – ludzki błąd może obrócić je w wielką katastrofę. Krótko mówiąc, trzyma w napięciu do samego końca. Carvera lub świata.
Nasza ocena: 8,7/10
Romans, zdrada i skomplikowane przekręty w mrocznym świecie, gdzie superbohaterowie i superzłole są sobie bliżsi niż w Strażnikach.Fabuła: 8/10
Bohaterowie: 9/10
Warstwa wizualna: 9/10
Wydanie i korekta: 9/10