Sala kinowa po brzegi wypełniona była rozemocjonowanymi dziećmi, które przegryzając popcorn, z niecierpliwością czekały na seans – a wśród nich byłam ja. Jak na prawdziwą fankę bajek przystało, nie mogłam ominąć kolejnej, animowanej produkcji. Czy i tym razem, dzięki sympatycznym obcym, odleciałam z zachwytu w kosmos?
Goście nie z tej ziemi
Głównym bohaterem filmu jest dwunastoletni Luis, który… opiekuje się własnym ojcem. Jego tata, ogromny pasjonat pozaziemskich istot, kompletnie nie wywiązuje się z roli opiekuna. Całe noce spędza przy teleskopie, szukając istnienia w kosmosie. Ma to związek z jego doświadczeniami z dzieciństwa, kiedy będąc na biwaku z rodzicami, dostrzegł zbliżające się w jego kierunku UFO. Nie zważając na konsekwencje, postanawia udowodnić wszystkim, że goniący go potwór to nie wymysł dziecięcej wyobraźni. Początek bajki nie zachwycał, bowiem zapowiadała się kolejna, oklepana historia o samotnym chłopcu z rodzinnymi problemami. Jednak porcja wyśmienitej zabawy zaczyna się w momencie, kiedy na Ziemi ląduje statek kosmiczny z trójką uroczych kosmitów.
Kadr z filmu „Luis i obcy”
Zdobyć miziomatę
Najnowsza komedia producentów hitu Renifer Niko ratuje Święta oraz autorów oscarowej animacji Równowaga to historia przyjaźni chłopca i trójki przezabawnych stworków: Boba, Binga i Blu. Swoją nieporadnością i przednim humorem potrafią przyciągnąć uwagę widza, szczególnie przy interakcjach z „Zjemjanami”. Mimo że wpadki w ich wykonaniu z czasem bywają przewidywalne, a niektóre żarty się powtarzają, jest to dobra bajka na zrelaksowanie się w rodzinnym gronie. Zwrócić należy uwagę na różnorodność postaci. Luis jest miłym chłopcem, natomiast jego ojciec, Armin, to zagubiony, wiecznie zmęczony ufolog, który po nocnych badaniach przesypia cały dzień, żeby zregenerować siły. Są jeszcze: Jennifer, czyli szukająca sensacji szkolna reporterka, Lodziarz – skrywający tajemnicę gość z auta, a także Pani Zgagarin złośliwa i uparta, przypominająca disneyowską Cruelle de Mon „facetka w czerni”.
Gwiazdy na tropie UFO
W polskiej wersji językowej w Panią Zgagarin – będącą klasycznym, czarnym charakterem, kryjącym w sobie mroczną tajemnicę – wcieliła się Małgorzata Kożuchowska. Muszę przyznać, że swoją pracę wykonała mistrzowsko, wywołując u dzieciaków ogromne emocje. Mnie natomiast urzekł dubbing Pawła Domagały, który udzielił głosu stworkowi Blu. Śmiało mogę stwierdzić, że jest odkryciem tego filmu i choćby dla niego warto się wybrać do kina. Również Jarosław Boberek, czyli filmowy Bob, który mruczał i gaworzył oraz Klaudiusz Kauffmann, wcielający się w Binga, odegrali kawał dobrej roboty.
Kadr z filmu „Luis i obcy”
Disney to to nie jest
Jeśli chodzi o oprawę wizualną, moim zdaniem pozostawia ona wiele do życzenia. Prawdopodobnie amerykańskie wytwórnie filmowe, takie jak Pixar czy DreamWorks, przyzwyczaiły mnie do dbania o najdrobniejsze detale, przez co jestem trochę rozpieszczona i moje oczy oczekują od filmu animowanego najwyższej jakości. Tu natomiast widać prostotę otoczenia oraz niedoskonałość postaci ludzkich – ach, te wyłupiaste oczy… Oczywiście nie przeszkadza to w oglądaniu, ale uważam, że grafika mogła być lepsza.
E.T. w wersji dla najmłodszych?
Długo zastanawiałam się, czy mogę o tym wspomnieć, ale oglądając bajkę miałam wrażenie, że twórcy szukali inspiracji w filmowej klasyce Stevena Spielberga z 1982 roku. Reżyser zaprezentował nam historię wyjątkowej przyjaźni, jaka narodziła się między samotnym i odtrąconym przez rówieśników oraz rodzinę Elliotem a przybyszem z innej planety, na którą nie potrafi wrócić. Czyż nie brzmi podobnie? Więc jeśli E.T. skradł Wasze serce, może warto wybrać się na Luis i obcy?
Kadr z filmu „Luis i obcy”
Przylecieli ze specjalną misją
Jaka jest definicja dobrego filmu animowanego? Wiadomo, że najważniejsze jest to, aby był zabawny, ale czy na pewno trzeba się śmiać bez przerwy przez dwie godziny, żeby miło spędzić czas? W tej roli dobrze sprawdzą się kabarety czy też amerykańskie komedie, pełne prostych żartów. Kiedy wybieram się na bajkę, oczekuję czegoś więcej niż ciągłego dowcipkowania – i taki właśnie jest ten film.
Oprócz tego, że w wielu momentach wybuchniesz śmiechem i kolejny raz odkryjesz w sobie dziecko, opowieść skłoni cię do refleksji. W pewnym momencie sama się wzruszyłam, lecz nie tylko ja. Część dorosłych widzów, których miałam okazję zaobserwować, również uroniła łzę. Animacja Luis i obcy uświadamia odbiorcy, że pasja jest ważna, ale nie najważniejsza. Pokazuje, że w życiu liczy się przede wszystkim rodzina i obecność drugiej osoby. Twórcy filmu udowodnili, że wśród gonitwy dnia codziennego czasami warto się zatrzymać, aby przez chwilę pomyśleć o osobach, które nas otaczają.
Nasza ocena: 6,7/10
Producenci filmu zapewniają, że „najlepsze na smutki są zielone ufoludki”. Zdecydowanie się z nimi zgodzę. Luis i obcy to komedia, która potrafi rozbawić i przypomina o tym, że trzeba troszczyć się o najbliższą dla nas osobę.FABUŁA: 7/10
BOHATEROWIE: 8/10
OPRAWA WIZUALNA: 5/10
OPRAWA DŹWIĘKOWA: 7/10