Przeniesienie popularnej literackiej historii na duży ekran nie jest obecnie niczym zaskakującym, wiadomo, że wraz ze wzrostem liczby czytelników danej pozycji zwiększa się także szansa na jej adaptację.
Jedne ekranizacje okazują się wiernym odzwierciedleniem książki, twórcy innych starają się ją po swojemu ulepszyć, co nierzadko wywołuje niezadowolenie wśród miłośników pierwowzoru. Oczywiście często zaprasza się autora powieści na plan powstającego obrazu opartego na wydarzeniach w niej opowiedzianych, jako konsultanta, krytyka czy gościa. Zdarza się jednak i tak, że pisarz staje się kimś więcej niż tylko osobą wspierającą filmowy projekt, kimś, kto nie tylko tłumaczy reżyserom, scenarzystom i aktorom, co miał w danym rozdziale na myśli, ale ma pełny wgląd w powstawanie produkcji, co więcej, wywiera na nią ogromny wpływ.
Patrick Ness, autor Na ostrzu noża, został poproszony o napisanie scenariusza filmu opartego na stworzonej przez niego historii. I to nie byle jakiej opowiastki, pisarz miał bardzo trudne zadanie do wykonania – zwrócono się do niego z prośbą o przeniesienie na papier świata i postaci, które wymyślił ktoś inny. Siobhan Dowd stworzyła koncept historii, jednak zmarła zanim jej nowy projekt zaczął nabierać kształtów. To właśnie Nessa poproszono o to, by spisał opowieść zmarłej pisarki, wykorzystał jej pomysły, by smutna, a zarazem bardzo pouczająca powiastka ujrzała światło dzienne.
Patrick zgodził się i napisał Siedem minut po północy. Książka bardzo szybko podbiła czytelnicze serca, nic dziwnego, to jedna z najbardziej wzruszających historii, jakie ostatnio powstały, przynajmniej gdy mowa o światku pozycji fantastycznych. Jej potencjał dostrzegli także twórcy filmów i zdecydowali się na ekranizację. To właśnie Nessowi zlecili napisanie scenariusza do kinowej produkcji.
Jak wypadł film na tle książki? Czy zatrudnianie autorów powieści do pisania scenariuszy ich adaptacji jest dobrym pomysłem?
Runda 1: Autor a scenarzysta
Już na początku „bitwy” mogę z czystym sumieniem napisać, że zlecanie pisarzom tworzenia scenariuszy ekranizacji to naprawdę dobry pomysł. Przynajmniej gdy mowa o autorach, którzy rzeczywiście znają się na swoim rzemiośle, ich warsztat jest już ukształtowany, a pisanie przychodzi im równie łatwo jak oddychanie. Kto jak nie twórca książki wie, co dokładnie chciał przekazać?
Patrick Ness dwukrotnie udowodnił, że jest autorem przez duże „A”, pierwszy raz wtedy, kiedy podjął się zadania wejścia do wymyślonego przez kogoś innego świata i przelania pomysłów innej osoby na papier, drugi, gdy zdecydował się na stworzenie scenariusza do Siedmiu minut po północy.
Film oddaje atmosferę powieści, a dokładniej minipowieści, w czym niemałą rolę odegrał Ness. Oczywiście swoją cegiełkę dołożył także reżyser obrazu, J.A. Bayona, oraz aktorzy występujący w produkcji, jednak to dzięki scenariuszowi ekranizacja okazała się tak dobra.
Runda 2: Atmosfera i fabuła
Siedem minut po północy to historia trzynastoletniego Conora. Chłopiec zmaga się z wieloma problemami, jednak najgorszą rzeczą, jaka spotkała go w życiu, jest choroba jego mamy. Kobieta ma raka, leki, jakie zażywa, przynoszą tylko krótkotrwałą ulgę, a kolejne terapie zawodzą. Bohater cały czas ma jednak nadzieję, że wszystko skończy się dobrze, następny medykament zadziała i życie jego i bliskiej mu osoby wróci wreszcie na właściwe tory. Pewnego dnia, a dokładniej nocy, bo dzieje się to siedem minut po północy, odwiedza go niecodzienny gość – wielki potwór. Conor nie wie, czy cisowe monstrum jest wymysłem jego wyobraźni, snem czy może rzeczywistym bytem.
Siedem minut po północy to niezwykle wzruszająca historia o zmaganiach nastoletniego chłopca z chorobą bliskiej mu osoby Dodatkowo dochodzą do tego problemy w szkole, bohater traci przyjaciół i jest prześladowany, oraz z ojcem, który jest tak zwanym rodzicem od święta i ma inną rodzinę w Ameryce.
Patrick Ness stworzył historię, w której fikcja miesza się z rzeczywistością, opowieść po brzegi wypełnioną symboliką i morałami. Mamy potwora, który jest także swego rodzaju przewodnikiem oraz nauczycielem Conora, stara się przygotować go na najgorsze i sprawić, by protagonista zmierzył się ze swoim największym lękiem; mamy cis, który z jednej strony symbolizuje śmierć, z drugiej natomiast życie; mamy w końcu historie, swego rodzaju antybaśnie, gdzie zakończenie okazuje się zupełnie inne, niż można się było spodziewać.
Jak już wspomniałam, film bardzo dobrze oddał atmosferę książki. Przygnębienie, strach, rezygnacja, ale także nadzieja, wielka siła i odwaga; skrajne emocje mieszają się ze sobą w wielkim tyglu, jakim jest historia nastoletniego Conora.
Twórcy adaptacji wiedzieli, jak wykorzystać oniryczny klimat powieści, co zrobić, by ich potwór wyglądał przekonująco; z jednej strony budził strach, z drugiej emanował mądrością. Reżyser zdawał sobie sprawę z faktu, że Siedem minut po północy nie jest zwykłą opowieścią o dojrzewającym chłopcu z problemami, to coś więcej – to rzecz o przemijaniu, ulotności chwil, próbie radzenia sobie z nieubłaganym losem. Conor musi zaakceptować prawdę taką, jaka jest, i właśnie w tym pomaga mu cisowy potwór.
Miejscami ekranizacja okazuje się nawet lepsza niż literacki pierwowzór, akcja nie mknie w niej z tak zawrotną prędkością, poszczególne elementy historii lepiej się ze sobą łączą, do tego efekty specjalne, zwłaszcza partie, gdzie pojawiają się animacje, mocniej oddziałują na widza.
Runda 3: Wrażenia ogólne
Książka działa na fantazję czytelnika, pobudza ją i sprawia, że odbiorca wyobraża sobie poszczególne składowe powieści, film natomiast cementuje te wizje, spaja i dostarcza wrażeń wizualnych. Bardzo często ekranizacje okazują się rozczarowaniem, a ci, którzy czytali pierwowzór, czują się zawiedzeni.
W przypadku Siedmiu minut po północy, mam w tym momencie na myśli film, twórcy doskonale wiedzieli, jaką obrać drogę. Bez zbędnego kombinowania, bez niepotrzebnych zmian, wreszcie bez próby zrobienia z historii czegoś, czym ona nie jest. To piękny obraz, który stanowi kwintesencję książki i uzupełnia przedstawioną w niej wizję. Nie da się oprzeć zarówno samej powieści, jak i jej ekranizacji.