Site icon Ostatnia Tawerna

„Krwawe zwierciadło” – recenzja książki

Podjęcie się recenzowania czwartego tomu Sagi powiernika światła Brenta Weeksa było dla mnie swego rodzaju wyzwaniem. Po prostu obawiałem się implikacji nieznajomości wydarzeń z części drugiej i trzeciej, ponieważ, jak zapewne pamiętacie, oceniałem dla was Czarnego pryzmata, czyli pierwszą część serii. Okazało się, że niesłusznie odczuwałem strach, ale o tym za chwilę.

Krwawe zwierciadło to, jak wspomniałem, czwarty tom cyklu epic fantasy autorstwa Weeksa. Drąży on dalej wątki Gavina, Kipa i Karris Guile. Zostajemy wrzuceni w akcję w chwili, kiedy Chromeria zaczyna przegrywać wojnę z wojskami Księcia Barw. Karris zostaje ogłoszona Bielą, Gavin siedzi we własnym więzieniu, a Kip ucieka wraz ze swoimi przyjaciółmi. Główną osią fabuły tej książki jest właśnie osoba syna Pryzmata. Kip, w trakcie wydarzeń, uczy się być przywódcą, czemu sprzyja jego wrodzony talent. Obserwujemy także rozwój jego małżeństwa z Tisis Malargos i ich problemy. Jego rodzica natomiast widzimy w trakcie zmagań z samym sobą w chwilach, w których odzyskuje dawne wspomnienia. Karris zaś próbuje poskładać upadające cesarstwo przy pomocy ojca Gavina, a swojego teścia, Androssa. Cała trójka nie wie, że wiele rzeczy nie jest takich, za jakie je uważa.

Powyższy skrót fabuły mówi bardzo wiele. W tej książce tej wystepuje mniej akcji niż w tomie pierwszym, ale za to mamy więcej rysów psychologicznych postaci. Zamiast solidnego kawałka prozy nafaszerowanego walką, otrzymujemy coś, co wprowadza nas w stan refleksji. Weeks porusza ciężkie tematy, nierzadko wydające się nierzeczywiste. Dojrzewanie i walka z samym sobą grają tu pierwsze skrzypce. Ważnym tonem jest też wspomniane małżeństwo Kipa i Tisis. Mówi nam ono o wzajemnym zaufaniu, a także o pewnych przypadłościach związanych z seksem. Brawa dla autora za umiejętność zobrazowania tych problemów. Poza tym pisarz serwuje nam kilka ogromnych twistów fabularnych (stąd podtytuł recenzji), które spowodowały u mnie ogromne skołowanie.

Za ogólny obraz tej książki należą się oklaski dla wydawcy. Na początku dostajemy krótkie streszczenie wydarzeń z poprzednich tomów, co dla mnie było wybawieniem, gdyż zapoznałem się pokrótce z dziurą, jaką miałem pomiędzy tomem pierwszym a czwartym. Dodatkowo w książce umieszczono obszerne indeksy postaci, miejsc i pojęć oraz dodano coś na kształt ars arcanum  z twórczości Sandersona, czyli krótki przewodnik po magii. Na uwagę zasługuje też posłowie autora, w którym informuje nas o tym, że przypadłość Tisis to prawdziwa choroba zwana pochwicą. Za poruszenie tego nierzadko wstydliwego tematu należą się Weeksowi ogromne podziękowania. Do wydania dołączono też mapy świata i Chromerii, co w przypadku epic fantasy definiuje, moim zdaniem, dobrą książkę. Całość wydano w miękkiej oprawie na dość delikatnym papierze. W trakcie lektury uświadczyłem sporo literówek i chochlików, ale nie będę się tego za bardzo czepiał.

Podsumowując, Krwawe zwierciadło wypada naprawdę dobrze w porównaniu z pierwszym tomem. Książka jest dopracowana, a przesłanie, które niesie, nierzadko wzbudzało we mnie trochę autorefleksji. Weeks porusza bardzo ciężkie tematy, czym udowodnił moją tezę, że za pomocą fantastyki można przekazać wszystko. Zakończenie książki sugeruje, że czeka nas jeszcze jedna przygoda w świecie krzesicieli, na którą będę czekał z utęsknieniem, a tym czasem nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić was do lektury.

Exit mobile version