Site icon Ostatnia Tawerna

Krew człowieka i anioła. „Pani Noc” – recenzja audiobooka

Cassandra Clare nie jest dobrą pisarką. Jej styl pozostawia wiele do życzenia, wątki miłosne przyprawiają o zawrót głowy, bynajmniej nie w pozytywnym tych słów znaczeniu, a niektóre rozwiązania mocno zastanawiają. Potrafi jednak stworzyć ciekawe postaci drugoplanowe – z charakterem, które da się polubić. Z drugiej strony ma poważny problem z kreowaniem protagonistów – są nieciekawi, infantylni i tacy… idealni. Takie Mary Sue, albo Marty Stu, gdy mówimy o męskich bohaterach.

Skoro uważam, że Clare nie należy do najlepszych pisarek, dlaczego katuję się jej twórczością? Bo podoba mi się wykreowany przez nią świat i wspomniani wyżej bohaterowie dalszego planu. Zniosę wszelkie stylistyczne kwiatuszki i porównania niczym z najgorszych romansów, jeżeli tylko oznacza to dowiedzenie się więcej o moich ulubionych postaciach. A niektóre tomy naprawdę wciągają. Jak choćby te należące do Darów Anioła, poza piątym – ten był zły, okropny i nudny.

Diabelskie Maszyny nie przypadły mi aż tak bardzo do gustu, ten nieszczęsny trójkąt miłosny i to jakże słodkie i polukrowane zakończenie, ale też znajdę w nich kilka interesujących rozwiązań i postaci. Wybaczę Clare niedociągnięcia, jeśli tylko choć na chwilę mnie czymś zachwyci. Niestety w jej najnowszej serii ze świata Nocnych Łowców, Mrocznych intrygach, nie odnalazłam nic wciągającego.

Ale to już było…

Od wydarzeń opisanych w ostatnim tomie Darów Anioła, Mieście niebiańskiego ognia, minęło pięć lat. Faerie cierpią z powodu podjętych przez siebie decyzji, a Nocni Łowcy dalej walczą ze złem tego świata. Tym razem bohaterami powieści są Nefilim z Instytutu w Los Angeles, czytelnicy poznali ich w szóstym tomie wspomnianego przed chwilą cyklu. Emma nadal szuka mordercy jej rodziców, chce ich pomścić i wreszcie rozwiązać zagadkę ich tajemniczej śmierci. W końcu trafia na ślad, ktoś w podobny sposób zamordował kilka innych osób. Teraz tylko należy podążać po nitce do kłębka i w końcu znaleźć zwyrodnialca, który zamienił życie dziewczyny w piekło. Jednak nie tylko samymi zagadkami kryminalnymi człowiek żyje, zwłaszcza w świecie stworzonym przez Clare, przecież musimy dostać zastrzyk miłosnych dylematów. A tych w Pani Nocy mamy całkiem pokaźną liczbę.

Szkoda tylko, że to wszystko już było… Trójkąty miłosne, wielkie rozterki sercowe, zdrady zaufanych towarzyszy i… zakazane uczucie. Mamy więc czarownika Malcolma Fade’a, który jest mniej zabawną kopią Magnusa Bane’a, wątek zakazanego uczucia, bo przecież wcześniej nie mieliśmy z niczym takim do czynienia, czy zabawę w nadawanie nowych mocy runom. Julian to skrzyżowanie Aleca i Jace’a, Emmie niezwykle blisko do Clary, a Mark to z kolei połączenie charakterku Izzy i Jace’a. Nic nowego, nic ciekawego, nic innowacyjnego.

Jedynym plusem całej tej opowieści okazuje się położenie większego nacisku na więzi parabatai. W Darach Anioła nie poświęcono temu zagadnieniu dużo czasu, nad czym ubolewałam, bo to akurat najlepszy wątek, na jaki wpadła Clare. W Pani Nocy autorka rekompensuje nam strzępkowe informacje dotyczące tej więzi, jakie pojawiały się w jej innych utworach. Szkoda tylko, że wynurzenia na temat parabatai są związane z wątkiem miłosnym.

… i niech nie wraca więcej

Pani Noc koncentruje się wokół kilku elementów: poszukiwania mordercy, albo morderców, rodziców Emmy, zakazanej miłości oraz Marka. Jak zapewne wiecie, brat Juliana został w Darach Anioła porwany przez faerie. Na skutek pewnych wydarzeń pojawia się jednak w pierwszej części Mrocznych intryg i wywraca życie bohaterów do góry nogami. Muszę przyznać, że to właśnie ten bohater jest najjaśniejszym punktem całej opowieści. Nie okazuje się jednowymiarowy, przechodzi wewnętrzną przemianę i zmaga się z demonami przeszłości. Czuje i działa – w sposób, jaki czytelnik może kupić.

Audiobooki to remedium na literackie zło

Audiobooki to niezwykle pomocny „wynalazek”. Gdybym czytała Panią Noc, zapewne dość szybko odłożyłabym ją w ciemny kąt, udając, że wcale nie zerka na mnie i nie przywołuje. Powieść do słuchania to jednak zupełnie inna bajka. Owszem, można ją przecież przestać słuchać, zgasić aplikację i nie włączać aż do końca świata.

Nie mogłam jednak tak zrobić, po prostu nie mogłam. Z jednej prostej przyczyny – tego, jak Anna Kerth czytała tę historię. Wyszło jej to fenomenalnie. Modulowanie głosu, zmiana tembru w zależności od tego, jaka osoba wypowiada dialog, wyraźnie wypowiadanie słów, odpowiednia dykcja. Jeżeli chodzi o audiobooka, mogę jedynie napisać, że wykonano kawał dobrej roboty. Mam nadzieję, że kolejną część, Władcę cieni, także powierzy się w jej… głos.

Jeżeli chcecie się przekonać, jak poradziła sobie z tym audiobookiem Anna Kerth, zapraszam do aplikacji Storytel.

Nasza ocena: 5,2/10

Pani Noc rozczarowuje. Niestety to najgorsza powieść Cassandry Clare. Wiele hałasu o nic...

Fabuła: 4/10
Bohaterowie: 5/10
Styl: 4/10
Warstwa audio: 8/10
Exit mobile version