Site icon Ostatnia Tawerna

Koszmary Wesa Cravena

Obecnie Wes Craven uważany jest za legendę kina grozy. Jego filmy to klasyki i wcale nie dlatego, że młodzi twórcy (moim zdaniem nieudolnie) biorą twórczość zmarłego w 2015 roku reżysera na warsztat i kręcą własne wersje przedstawionych przez Amerykanina historii. Przeróbki Ostatniego domu po lewej (2009) oraz Koszmaru z ulicy Wiązów (2010) to kompletne klapy, ale ich pierwowzory po prostu trzeba znać!

Kiedy dowiedziałam się, że październik będzie w Ostatniej Tawernie miesiącem horrorów, myślałam, iż nie dam rady niczego napisać. W końcu nie oglądam żadnych nowych produkcji tego gatunku. Odrzuca mnie głównie ich estetyka, a dokładniej jej brak, infantylność scenariuszy czy tak zwane jump scare’y. Tortury, flaki, krew czy łamanie kości po prostu mnie obrzydzają. Gdzie tu strach? Doszłam jednak do wniosku, że jest reżyser horrorów, którego filmy znam, a nawet lubię. Chodzi mi oczywiście o Wesa Cravena.

Ostatni dom po lewej (The Last House on the Left, 1972)

Na początku czuję się w obowiązku ostrzec was, że ze względu na bardzo brutalne i bezpośrednie sceny jest to produkcja przeznaczona wyłącznie dla dorosłych widzów . Reżyser bez cenzury pokazuje okrucieństwo, jakie jeden człowiek może wyrządzić drugiemu. Porusza w nim również motyw zemsty oraz moralności.

Ostatni dom po lewej to absolutna klasyka gatunku, a zarazem film szyty na miarę tamtych czasów. Craven w znakomity sposób opowiedział w nim, co myśli o pokoleniu dzieci kwiatów. W końcu główne bohaterki spotkał tak okrutny los przez to, że chciały kupić narkotyki.

„Ostatni dom po lewej” – kadr z filmu

Koszmar z ulicy Wiązów (A Nightmare on Elm Street, 1984)

One, two, Freddy’s coming for you

Three, four, Better lock your door

Five, six, grab a crucifix

Seven, eight, Gonna stay up late

Nine, ten, Never sleep again…

Nigdy nie uwierzę w to, że ktoś mógłby choćby nie słyszeć o Freddym. Jego postać jest w popkulturze po prostu zbyt popularna. Wystarczy spojrzeć na to, jak dużo osób przebiera się za niego na Halloween. Ten morderca rodem prosto z sennego koszmaru stanowi wręcz archetyp antagonisty horroru (podobnie jak Jason z Piątku 13, panowie zresztą spotkali się w crossoverze…).

O sukcesie Koszmaru z ulicy Wiązów świadczy chociażby to, jak dużo części nakręcono w ramach serii. Gdy dodamy do tego remake czy cameo w serialach animowanych, wyraźnie widzimy fenomen Freddy’ego. No i nie oszukujmy się, ta brzydka poparzona gęba niejednemu śniła się po nocach…

W mroku pod schodami (The People Under the Stairs, 1991)

Chyba każdy z nas jako dziecko bał się schodzić samemu do piwnicy. Nic w tym dziwnego. W końcu gdy brakuje światła, nasza wyobraźnia pracuje na zwiększonych obrotach. A co jeśli cień pod ścianą, to tak naprawdę ukrywający się potwór? Właśnie o tym dziecięcym lęku (oraz o psychopatach i nietolerancji) opowiada film W mroku pod schodami. Może jest to nieco naiwna i stara produkcja, jednak uważam, że trzeba ją znać!

Wampir w Brooklynie (Vampire in Brooklyn, 1995)

Co prawda jest to bardziej komedia niż horror, ale wciąż zasługuje na uwagę i miejsce w tym zestawieniu. Kto widział i nie płakał ze śmiechu, ręka w górę! Tak jak myślałam, rąk brak. Jeśli nie lubicie się bać, a wciąż macie ochotę na coś pasującego klimatem do Halloween, polecam wam Eddiego Murphy’ego w roli wampira z Brooklynu!

Krzyk (Scream, 1996)

Oj, coś czuję, że ten film nie potrzebuje przedstawienia. Kultowa już maska mordercy oraz niezaprzeczalne gwiazdy kina tamtego okresu przyczyniły się do niezwykłej popularności Krzyku. No i te rozmowy przez telefon…

Przeklęta (Cursed, 2005)

Po tym filmie niestety widać, że Wes Craven po prostu zaczął się starzeć. Nie ma się jednak czemu dziwić, w końcu to znakomity wojenny rocznik (1939). Przeklęta bardzo mocno odstaje stylistycznie od wcześniejszych produkcji reżysera. Aczkolwiek ja nigdy nie powiem „nie” widowisku o wilkołakach. Zwłaszcza jeśli grają w nim Christina Ricci (też ją uwielbiacie za rolę Wednesday Addams?), Joshua Jackson i jeszcze wtedy słabo znany Jesse Eisenberg!

Zbaw mnie ode złego (My Soul to Take, 2010)

Nakręcony na pięć lat przed śmiercią Wesa horror jest raczej przeznaczony dla młodzieży niż dla dorosłych. Aczkolwiek przyjemnie się go ogląda. Zwłaszcza wtedy, gdy staramy się postawić na miejscu głównego bohatera. Wcześniejsze produkcje pokazały, że Craven ma nosa do młodych talentów, zatem wierzę, iż Max Thieriot jeszcze nieźle namiesza w Hollywood…

 

Exit mobile version