Site icon Ostatnia Tawerna

Koszmar czy cud? – recenzja gry „Dead Cells”

W latach 90-tych gra stanowiąca wyzwanie przyciągała przed telewizor czy komputer całą moją rodzinę. Babcia kocha platformówki — ja nieco mniej — ale to właśnie jej skromna osoba natchnęła mnie do napisania tej recenzji. Trzymajcie się mocno, duch Castlevani, przyprawiony szczyptą Soulsów, może wciągnąć na dobre kilka dni!

Przez oczy do serca

Zastanawiałem się, co najpierw porusza mnie przy odbiorze gry. Zwłaszcza takiej, co do której nie mam oczekiwań. Uderzyło mnie menu, przejrzyste, pełne jasnych barw z umieszczoną na pierwszym planie postacią i wyjątkowo wyeksponowanym tłem. Już same opcje wyboru dały mi do myślenia — ale o tym później.

Grafika jest interesująca, niezależne produkcje zaczynają przyzwyczajać nas do tego, że wyglądają niezwykle solidnie, czasem nawet ocierając się w tym aspekcie o sztukę. Tak prezentuje się, ten program. Gra barw, przemierzanie lokacji, od lochów, z dominują ciemną zielenią oraz elementami kontrastującego oświetlenia, do murów i sal, gdzie albo widzimy stonowane kolory umocnień zestawione z różowawym niebem, albo zimne komnaty. Gra działa na zmysły, w sposób kojący przyzwyczaja nas do śmierci.

Zdaję sobie sprawę, że to, co napisałem wyżej, może brzmieć abstrakcyjnie, jednak gdy zestawimy świetną muzykę z oprawą graficzną, zyskamy coś, czego już dziś gry nie robią tak dobrze. Ostatni bodziec, na jaki gra działa, szeroko pojęty umysł, spędziłem z tą grą 3 wieczory, po 4-5 godzin każdy, ilekroć umierałem, wracałem do tego samego miejsca, tylekroć byłem ciekaw, co jest za rogiem?

Śmierć boli

Zjawisko permanentnej śmierci może odstraszyć, często sprawia, że odstawiamy grę, choćby była najpiękniejszą na rynku, któreś z oglądanie ekranu obwieszczającego zgon bohatera może bowiem sprawić, że zaniechamy dalszej zabawy. Dlaczego, mimo że wytrzymałem z Soulsami tylko godzinę, tutaj jednak zostałem na dłużej i zamierzam ukończyć tę grę?

Odpowiedź na to pytanie jest prosta, program jest intrygujący, a handlarze w lochach czy innych częściach eksplorowanego zamku są tak wyrazistymi i zarazem pokręconymi postaciami, że aż sami chcemy się dowiedzieć, więcej o świecie gry, kim jest nasz bohater i czemu zwą go „więźniem”. Pobudzanie ciekawości stanowi klucz do sukcesu tej perełki, jak książka – czytasz kolejną stronę, by przekonać się, co dalej, giniesz zaczynasz od początku, licząc przy tym na szczęście. Na uśmiech losu, generowane proceduralnie poziomy mogą być momentami podobne do spaceru, by za chwilę uświadomić nam, że mamy spory zestaw przekleństw rzucany w stronę komputera po śmierci bohatera.

Klasyka, sprawdzone metody, solidna dawka… pokory?

Gdy odpaliłem Dead Cells, poczułem, jakby ktoś w dzieciństwie grał w Castlevanię i postanowił zrobić coś swojego z dobrze znanym wzorcem. Rozległe pomieszczenia, po których przyjdzie się poruszać, do tego minimapa ukazująca ogrom miejsca, po którym biegasz, solidna muzyka i tajemnicze zamczysko czekające na odkrycie. Ja, fan Castlevani, serii Legacy of Kain, czy Wiedźmina poczułem się jak w domu.

Nie brakuje też kolców w ścianach czy podłodze, rozmaitych przeszkód i sekretnych przejść. Sprawdzone solidne schematy, odpowiednio dawkowane, czynią z tej gry solidną platformówkę. Coś dla cierpliwych graczy.

Nie licz na bieg bez zastanowienia. Właśnie, bieg, tak się bowiem nazywa podejście do tej gry. Zaczyna się on w chwili rozpoczęcia przygody, przez cały czas po prawej stronie ekranu widzisz, ile zajmuje ci to konkretne podejście do momentu rozpoczęcia zabawy. Świadomość czasu, jaki spędziłeś… tfu, wytrzymałeś z Dead Cells stanowi pewien rodzaj nagrody. Gra uczy, z każdą śmiercią, wyciszasz swoje porywcze podejście, orientujesz się, co atakować w danej chwili, a czego nie. Wraz z postępem, przeklinasz coraz ciszej, aż w końcu orientujesz się, że w prawym rogu czas zbliża się do godziny… – Oktawian Żmijowski

Grę Dead Cells kupicie bez żadnych DRM (za złotówki!) w serwisie GOG.com

Nasza ocena: 7,7/10

Gra spodoba się wymagającym graczom, zabierze cię w wir przygody, na długie godziny. Gniew zostanie wynagrodzony, nie poddawaj się.

Grafika: 8/10
Udźwiękowienie: 8/10
Fabuła: 7/10
Grywalność: 8/10
Exit mobile version