Site icon Ostatnia Tawerna

Koszmar cukrzyka – recenzja filmu „Rytuał”

Czekam aż jakaś produkcja mnie zaskoczy, przerazi, zarazi bezsennością, jak kiedyś zrobiły to Egzorcyzmy Emily Rose. Tymczasem kończę ze skwaszoną miną, zawiedziona tymi pierwszymi szybszymi uderzeniami serca, które dały mi nadzieję na naprawdę dobry horror. To trochę tak, jakby Netflix pokazał mi ciasteczko, a potem zrzucił je na ziemię z cichym i złośliwym „Upsi!”.

Czy jest na sali lekarz?

Co ma wspólnego koszmar cukrzyka z Rytuałem? Już pędzę, w przeciwieństwie do fabuły tego drugiego, z odpowiedzią: senność! Pojawia się ona albo po nagłym skoku poziomu cukru we krwi, albo po dynamicznym wstępie do opowiadania filmowego, którego napięcie nijak nie zostało podtrzymane. Nie ma jednak insulinowego ratunku przed słabym horrorem.

Kadr z filmu „Rytuał”

Strachy spod łóżka

Biada tym, którzy uczą się od twórców Annabelle, pierwsze ich prawidło brzmi bowiem „Pokazuj potwora!”. A przecież dobrze wiemy, że straszniejsze jest to, co tworzy nasza wyobraźnia, mająca do dyspozycji tylko kilka bodźców grozy, nie cały arsenał efektów specjalnych, dzięki któremu da się stworzyć kopytkującą hybrydę jelenio-bożka. Do teraz boję się szczelin między łóżkiem a ścianą oraz wyobrażenia macek, jakie mogłyby się stamtąd wysunąć.. lecz nigdy jeszcze nie pojawiły– i dlatego właśnie dalej tkwi we mnie ta obawa.

Smutek

Choć czterech bohaterów udało się w pogrzebowo-pożegnalną podróż w szwedzkie góry, na palcach jednej ręki mogę zliczyć ujęcia… o pejzażowym, zapierającym dech w piersiach potencjale, który został zmarnowany. Gdy uczestnicy wyprawy musieli skrócić swoją trasę przez niespodziewany wypadek jednego z nich i zdecydowali się na drogę przez złowrogi las, czułam podekscytowanie. Gdy wybrali na nocleg opuszczoną, drewnianą chatkę, kibicowałam demonicznym siłom. Gdy śnili w niej swoje chore sny, kurczowo zaciskałam palce na kocu.

Kadr z filmu „Rytuał”

Jednak gdy pośpiesznie z niej wyszli, czar prysł. A postaci zaczęły, bardzo spodziewanie, ginąć.

Podsumowanie

Nie przekonał mnie też odrzucony bożek nordyckiej mitologii wpleciony w filmową opowieść z elementami grozy. Ani gra aktorska, zwłaszcza zapętlona trauma „tego, którzy przeżył”. Kto by się spodziewał, że ból psychiczny i strach można pokazać jedną miną! Jeśli więc szukałeś Rytuału na miarę tego, w którym zagrał Anthony Hopkins, szukaj dalej. Nawet jeżeli ci się nie podobał, to wciąż pierwsze skrzypce grał tam Sir, dla którego zawsze warto poświęcić swój czas.

Nasza ocena: 4,5/10

Nie ryzykuj senności, wybierz inny horror. Albo thriller.



Fabuła: 4/10
Bohaterowie: 5/10
Oprawa wizualna: 5/10
Oprawa dźwiękowa: 4/10
Exit mobile version