Site icon Ostatnia Tawerna

Komiksowy miszmasz: „Martian Manhunter/Marvin the Martian”

Komiksy DC są uważane przez większość fanów jako te, które częściej niż Marvel poruszają poważne tematy, a nie tylko uciekają się do mordobicia. Warto sobie jednak zadać pytanie: czy jedna z najbardziej spokojnych i zamyślonych postaci uniwersum Batmana i Supermana może zachować swoją oryginalność, kiedy na swojej drodze spotka zwariowanego animka?

Jak dwie krople wody

Wbrew pozorom Marvin Marsjanin i J’onn J’onzz są praktycznie tacy sami. Obaj kosmici są znani są ze swojego spokojnego usposobienia. Ponadto cenią sobie ciszę, pozwalającą im rozkoszować się chwilami przeznaczonymi na długie medytacje i przemyślenia. Czasem jednak, spokojna natura Marsjan schodzi na drugi plan, zwłaszcza kiedy zdarza się im wybuchnąć gniewem w sytuacjach, podczas których ktoś ich uporczywie irytuje lub im dokucza.

Warto również nadmienić, iż obaj są świetnymi nauczycielami. J’onn wyszkolił na swoją pomocnicę Miss Martian, zaś Marvin wziął całą odpowiedzialność za edukację Marcie – o czym mogliśmy się przekonać w jednym z odcinków serialu animowanego Tiny Toon. Jednakże, nic nie jest idealne i pozostaje pewna kwestia, dzieląc te dwie ikony popkultury.

Spotkanie twarzą w twarz

Niewątpliwie najciekawsza pozostaje odpowiedź na pytanie: Czemu doszło do spotkania między tą dwójką? Doszło dlatego, że obydwie postacie należą do konsorcjum Time Warner, które to może bez żadnych przeszkód żonglować postaciami DC oraz Looney Tunes i tworzyć przy tym nowe historie. Obecnie DC Comics wydało cztery i w planach ma kolejne cztery crossovery opowiadające o perypetiach złoczyńców i superbohaterów z mieszkańcami krainy ACME.

Najlepszy moim zdaniem, i pełen dramaturgii, wciąż pozostaje ten o dwóch kosmitach. Początkowe kadry komiksu są bardzo podobne do tych z debiutanckiej historii Marsjanin Łowcy z Detective Comics # 225, wydanego w 1955 roku. J’onn odczytując marsjański sygnał SOS, postanawia sprawdzić, czy we wszechświecie istnieje jeszcze jaki przedstawiciel jego rasy. W ten sposób aktywuje Erdel Gate, która pierwotnie pomogła mu w przeniesieniu się na Ziemię. Ku zdziwieniu superbohatera zamiast zielonego lub białego Marsjanina, bramę teleportacyjną przekracza dziwna postać, zakuta w hełm centuriona – Marvin.

Egzystencjalne problemy animka

Wróćmy jednak do tej przysłowiowej kości niezgody. Jest nią jak się okazuje różny punkt widzenia na temat losu Ziemi i egzystencji jej mieszkańców. Choć pozornie zarówno superbohater i animek chcą polepszyć życie we wszechświecie, to niestety Ziemia w ich zamierzeniach ma zupełnie różną rolę. J’onn, długoletni członek Justice League, zaadaptował planetę jako swój drugi dom. Z kolei Marvin, przeciwnie. Błękitna planeta jest dla niego niczym choroba, jaką trzeba najszybciej pokonać.

W kreskówkach Warner Bros. Marvin początkowo chciał zniszczyć Ziemię tylko dlatego, że zablokował widok na Wenus z Marsa. Niemniej jednak, teraz towarzysz Daffy’ego i Bugsa jest dużo bardziej złożoną postacią i wyjaśnia, że jego pobratymcy podobnie jak J’onn uważają ludzi za opóźnioną w rozwoju rasę, jaką należy oświecić. Z czasem człowiek okazał się ogromnym zagrożeniem, zdolnym zniszczyć czerwoną planetę, Swoją teorię podpiera zachowaniem pewnych mieszkańców USA, którzy to wyśmiewają z marsjańskiego superbohatera, mimo że ten ich ratuje przed katastrofą lotniczą. Według Marvina takie zachowanie jest po prostu „nieludzkie”.

Tragikomizm

W historii nie brakuje śmiesznych, typowych dla kreskówek Looney Tunes sytuacji. Przykładowo Marvin w swoim stylu, wsiada do latającego spodka aby poszukać największej (oraz najzabawniejszej) broni, którą będzie mógł wykorzystać do zrealizowania swojego celu anihilacji ludzkości. Przyznam jednak, że mimo humoru, komiks ten porusza naprawdę istotne kwestie. Przyjęta w popkulturze koncepcja ziemskiego zmagania się ze złem ludzkości nie jest czymś nowym, ale zestawiając dwóch klasycznych Marsjan widzimy, jak różne mogą być oblicza wybawienia człowieka – albo ukróci jego cierpienie poprzez totalną zagładę, czy też uparcie wierzyć w jego lepsze „Ja”. Marsjański crossover nadaje swoim bohaterom niespotykaną dotąd głębię, nie zawsze widoczną w ich codziennych przygodach. Cóż, czekam jednak na więcej pozycji z występami tych dwóch bohaterów, gdzie będą mieli okazję na konfrontowanie swoich idei.

Exit mobile version