Site icon Ostatnia Tawerna

Komiks ze świata – recenzja komiksu „Pets”

Wydawnictwo Mandioca zaskakuje nas swoimi propozycjami wydawniczymi. Dzieje się tak nie bez powodu! Wśród debiutantów można znaleźć prawdziwe perełki. Pets, autorstwa Martina Gimeneza, to właśnie propozycja dotąd nieznana na polskim rynku, a jak bardzo jest wartościowa, dowiecie się już niedługo!

Coś nowego

Pets to siódma w kolejności pozycja w katalogu Wydawnictwa. Książka jest w klimacie urban animals. Jak zaznacza autor, Martin Gimenez, tematem jest przede wszystkim marginalizacja we wszystkich aspektach. Społeczne odosobnienie, które ma wpływ na to, co dzieje się z jednostką. Pets zostało osadzone w scenerii Buenos Aires. Niektóre osoby pojawiające się w komiksie są inspirowane prawdziwymi postaciami, np. dziennikarka, z którą rozmawia prezydent, to legenda argentyńskiej telewizji, odpowiednik polskiej Ireny Dziedzic. Gimenez proponuje czytelnikom nawiązania do znanych opowieści (m.in. sagi o potworze z bagien, Alana Moore’a – opowieść o mrówkach), jak i tych mniej popularnych: Ciudad, Nekrodamus czy Eternauta. Warto wspomnieć, że Argentyńczyk jest znany zarówno na swoim kontynencie, jak i na przykład w Stanach Zjednoczonych. W 2012 roku otrzymał on nagrodę w konkursie Cow Talent Hunt.

Uniwersum GimeNeza

Polowanie. Oni na nas. Władza kontra człowiek. Nie człowiek – mutant, potwór, zwierzę, indywiduum. W postapokalipstycznym świecie Gimeneza wszystko rozpoczyna się nagle. Komiks to fotorealistyczna opowieść, która stanowi bazę dla takich albumów jak Insolado czy Tres. Fabuła jest złożona, co sprawia, że możemy ją czytać na wielu poziomach. Na okładce wydawca umieścił krótkie wprowadzenie do sytuacji, w jakiej znalazł się bohater komiksu.  Luc zostaje porwany przez istoty spoza Ziemi. Przeprowadzają oni na nim wiele eksperymentów. Trwa to do momentu, aż udaje mu się uciec. Niefortunnie, od razu zostaje powołany do odbycia służby wojskowej. Po przejściu do cywila pragnie wrócić do domu. Świat, który znał, poddany został jednak transformacji. To nie tylko rzeczywistość rządów wojskowych i terrorystów, ale i miasto, w którym pojawia się nowa, nieznana dotąd, siła nowej rasy.

Małe komplikacje

Autor komiksu zdecydował się wypełnić swoją opowieść wieloma wątkami. Jednocześnie miał do dyspozycji tylko osiemdziesiąt stron. W komiksie  dynamika przeplata się ze statycznością, co ma wpływ na odczucia czytelnika w trakcie lektury. Świat, którym rządzi wojsko, jest nieprzyjazny i brutalny. Cały czas coś się dzieje. Opowieść nie pozostaje neutralna, przypomina horror story z elementami fantastyki. Są kosmici, potwory, anioły, może demony? A do tego political fiction. Największą trudnością, która wynika z lektury komiksu, jest początkowe niezrozumienie tego, co autor chciał przekazać. Gimenez nie rezygnuje z pomieszania stylów i koncepcji, nie dba również o związek przyczynowy. Czytelnik włóczy się po komiksie, tak, jak robi to główny bohater, Luc. Wodząc wzrokiem po dymkach, których na poszczególnych kartach znajduje się bardzo wiele, również nie znajdujemy wewnętrznego spokoju. W tej sytuacji zawsze sugeruję ponowną lekturę komiksu, jednak – uważajcie! – w przypadku Pets to chyba nie zadziała. Zbyt duża ilość wątków, anonimowi bohaterowie, niejasny związek przyczynowo-skutkowy – te elementy sprawiają, że czytelnik może nie czuć się pewnie, śledząc hermetyczny świat autora.

Pod kreską

Świat, który proponuje nam Gimenez, jest bardzo realistyczny. Sposób kadrowania, jaki wybrał autor, pozwala czytelnikowi dostrzec nawet najdrobniejsze szczegóły. Nie należy jednak zapominać, że czarno-biały komiks nie może wyzbyć się swojej surowości. Książka wciąga nas poprzez każdy kolejny kadr. Nie możemy się od niej uwolnić, nawet gdybyśmy chcieli. Jeśli czytelnik zdecyduje się wyłącznie na analizę warstwy artystycznej, na pewno będzie usatysfakcjonowany. Niewielkie dzieła Argentyńczyka stanowią wielkie dzieła sztuki, co jest szczególnie istotne w dwukolorowych albumach. A może tak to właśnie działa? Po co kolorować świat, który jest pełen brutalności, zimna i brudu? Pamiętajcie, że gdyby artysta miał wybrać dominujący kolor w tej opowieści, niewątpliwie byłby to krwistoczerwony.

Na zakończenie

Wydawnictwo Mandioca nie ma lekko. Wyszukiwanie komiksowych (i niewątpliwie undergroundowych) perełek z Ameryki Południowej może przynieść ogromny sukces, ale i rozczarowanie. Pets to oryginalne dzieło, którego wielopłaszczyznowość na pewno niejednemu czytelnikowi sprawi problem. Komiks warto przeczytać (pooglądać?). Liczę jednak, że moja przygoda z tym autorem tak się nie skończy. Czy jest szansa, że intrygujące zakończenie to początek czegoś wyjątkowego?

Szczególne podziękowania należą się Bartłomiejowi Rabijowi, który na zakładce, dołączonej do książki Gimeneza, zdradził kilka szczegółów ze świata Pets. Miało to wpływ na ostateczny kształt tej recenzji.

Nasza ocena: 8/10

Wyjątkowy komiks dla wyjątkowego czytelnika!

Fabuła: 6/10
Bohaterowie: 8/10
Styl: 9/10
Wydanie i korekta: 9/10
Exit mobile version