Przyszedłem w końcu ten moment, na który czekał każdy fan Hearthstone’a. Z początkiem sierpnia do sprzedaży trafił dodatek o wdzięcznej nazwie Hukatomba. Teraz kiedy opadł już kurz i pojawiły się wszystkie elementy związane z tym rozszerzeniem, to pora się mu baczniej przyjrzeć w całej jego krasie.
Co tam nowego?
Dodatek ten dał nam kolejne 135 kart do zabawy w standardzie i dziczy, ale rzecz jasna nie czarujmy się, że wszystkie są grywalne. Z bardziej ciekawych elementów, to gracze z przyjemnością przywitali powrót stronników o podtypie Mech oraz po raz pierwszy w grze legendarne zaklęcia. Nową mechaniką jest magnetyzm, który pozwala obdarzonym nim stworom zamiast standardowo pojawić się na stole, to przykleić się do innego Mecha podczas zagrania.
Otrzymaliśmy także dwa różne cykle kart, choć nie dla każdej z klas – projekty oraz stronników o kryptonimie Omega. Pierwszy z nich to zaklęcia o dość mocnym efekcie względem kosztu, ale za to działający równocześnie na obu graczy. Drugi natomiast działa na miniony w ten sposób, że jeśli jest on zagrywany, kiedy gracz posiada 10 kryształów many (nie musi tyle wydać, wystarczy, że ogółem tyle ma), to uderzając w stół stwór ma dodatkowy mocny efekt.
Oprócz tego do grona kart bohaterów dołączył sam Doktor Huk, Szalony Geniusz. Jest to dobra informacja, ponieważ jest dowodem na to, że deweloperzy trzymają się tego, co zapowiedzieli i wypuszczają kolejnych grywalnych bohaterów do podmiany. Stawia to twórców gry przed dużym wyzwaniem, bo utrzymanie jakości i mocy kart oraz balansu rozgrywki jest bardzo wymagające. Szczególnie przy tak żywej społeczności graczy, jaką ma Hearthstone, ponieważ nie raz i nie dwa pojawiał się głosy o bardzo mocnym zachwianiu równowagi gry.
Dodatek sponsoruje słowo random
Kiedy zaczęły pojawiać się pierwsze karty z dodatku, w internecie podniósł się ogromny szum i narzekanie, że bardzo dużo na nich elementów losowych. Hearthstone’ajest znany z tego, przez co wiele osób uznaje to za konkretną wadę, z powodu której rezygnują z tego tytułu. Choć nie przeczę temu, że RNG w tej grze jest dużo, to mimo wszystko nie przeszkadza ono aż tak w rozgrywce, a im więcej się gra, tym lepiej potrafi się kontrolować ryzyko związane z randomizacją. Tak też i w tym dodatku pojawiają się narzędzia mające synergię, jak na przykład Śmierciobot, stronnik co na Agonii dobiera graczowi innego stronnika z Agonią. Chodzi po prostu o wymyślenie, jak tu odpowiednio zutylizować poszczególne narzędzia.
Power Level
Minął już prawie miesiąc od premiery rozszerzenia i wyraźnie widać, że wpłynęło ono na grę, choć nie w aż tak dużym stopniu jak by się można było spodziewać. Nie dokonał on większych zmian w mecie, czyli zbiorze najlepszych talii w danym momencie. Znaczna część archetypów, które do tej pory istniały pozostała, a doszły tylko nowe wzmacniające je zabawki. Dobrze to widać na przykładzie talii Druida opartej na Malygosie. Do tej pory był on dość częstym widokiem na wyższych szczeblach drabinki rankingowej i jakby tego było mało, otrzymał znaczące wsparcie dla swojego combo w postaci Flusia Farmigluta. Te przykłady można mnożyć i sporo kart z nowego dodatku widzi grę rankingową, a nawet stało się staplami (angielski termin oznaczający tak dobre kart, że pojawiają się w zdecydowanej większości konstrukcji) jak na przykład Chichocząca laborantka.
Oczywiście widać także próby tworzenia talii opartych w znacznej mierze na nowym dodatku, jak na przykład Kapłan z Mecha’tunem. Lecz to karty z Wiedźmiego Lasu dokonały pod tym względem większych roszad. Moim zdaniem Hukatomba jest dobry w ramach tego czym jest, czyli poszerzania rozgrywki, ale na pewno nie definiowania jej.
Bezpiecznym będzie zatem stwierdzenie, że o ile w kolejnych dodatkach nie dojdą karty o znacznie wyższym power levelu od tych aktualnych w standardzie, ciężko będzie o zmiany w obecnej mecie przed rotacją w przyszłym roku. No chyba, że Blizzard zdecyduje się na poważne kroki w ramach dbania o balans, przez co wpłyną na grę poprzez nerfy oraz powiększenie Hall of Fame. Ale to jest coś, co ciężko przewidzieć.
Coś dla Singla
Nie zabrakło także czegoś dla osób, które chcą odsapnąć od gry z żywym przeciwnikiem. Tym razem gracz otrzymuje dostęp do laboratorium samego Doktora Huka. I tutaj kryje się miła niespodzianka. Twórcy postanowili odejść od ostatnio eksploatowanej formuły sukcesywnego tworzenia talii w ramach jednego ciągu gier, a zamiast tego zaproponowali zagadki do rozwiązania. W gabinecie naszego szalonego doktora znajdziemy cztery skrzydła o bardzo przyjemnych nazwach – Śmierć, Lustro, Czyszczenie i Przetrwanie. W każdym z nich będą cztery bazowe wyzwania o różnej liczbie łamigłówek, zakończone pojedynkiem umysłowym z samym szefem – Doktorem Hukiem.
Przyznam się, że bardzo spodobał mi się ten pomysł. Jest to powiew świeżości w tym trybie rozgrywki. Po prawdzie praktycznie nie nadaje się on do ponownego rozegrania, lecz ilość zagadek i ich różnoraki poziom powodują, że wyzwanie czasami jest dość wysokie i korci, aby pójść na łatwiznę i znaleźć pomoc w Internecie. Ten tryb polecam z całego serca każdemu graczowi, a w szczególności tym mniej obeznanym z grą. Nieszablonowość łamigłówek pozwoli rozwinąć umiejętności w danym aspekcie rozgrywki i może się przydać w przyszłości w trakcie mozolnego drapania się po drabince.
Podsumowanie
Hukatomba to przyjemny dodatek do Hearthstone’a, ale zdecydowanie nic ponadto. Osoby, które spodziewały się po nim znaczących zmian w mecie, srogo się zawiodą. Spora ilość kart znalazła swoje miejsce, ale jako wsparcie, a jedynie nieliczne jako elementy kluczowe poszczególnych talii. Trochę rozszerzenie ratuje tematyczny i odświeżony tryb singleplayer, ale nie każdego on zainteresuje, szczególnie, że nagrodą jest tylko rewers. Dlatego też zachęca raczej do zapoznania się ze spisami talii z Internetu oraz wyłapywaniem konkretnych kart, które przyda się stworzyć, bo o ile nie miało się wcześniej uzbieranego złota albo kupionego pre-ordera, to trochę żal zaopatrywać się teraz w pojedyncze pakiety.