Poniżej znajdziecie wywiad z ekipą Tell me, która działając od 2014 roku, pokazuje jak przeżywać wspaniałe przygody, ucząc się jednocześnie języka angielskiego.
Ostatnia Tawerna: W jakie systemy gracie? Są to znane tytuły czy tworzycie swoje własne pomysły?
Tell Me: Systemy RPG to dwie rzeczy: światy przedstawione i mechanika gry. Niektóre systemy mają bardzo rozbudowane światy, inne sprowadzają się tylko do zasad. Każdy Storyteller ma wolność korzystania z mechaniki, która jej/jemu odpowiada. Warunkiem jest łatwość wprowadzenie w nią graczy. Niektórzy czują się tak dobrze z D&D5e, że bez problemu nauczą go dziesięcioletnich uczniów.
Cały rok zajęć to ponad 60 spotkań po 90 minut. Jest dużo czasu, aby nauczyć mechaniki. Pierwsze lekcje to rodzaj tutorialu, potem uczniowie coraz lepiej posługują się zasadami.
Jeśli chodzi o światy gry, to wszystko zależy od naszych graczy. Każdy uczestnik wypełnia ankietę zainteresowań, w której wyraża jakie klimaty są jej/jemu bliskie. Jeśli pojawia się grupa, która kocha świat Warhammera 40K, Storyteller stworzy im opowieść w tym świecie, ale nie musi korzystać z systemu wydanego przez Fantasy Flight Games, bo może akurat go nie zna lub uważa, że FATE, lub DnD5e jest fajniejszy.
O.T.: W jakim świecie najchętniej chcą grać Wasi gracze? Wolą horrory, science fiction, fantasy czy coś zupełnie innego?
T.M.: Zależy od wieku. Fantasy rządzi wśród młodszych. Im starsi, tym większe zróżnicowanie. Post-apo, steampunk, space opera, cyberpunk. Pojawia się wszystko.
Niektóre grupy poruszają się w świecie zaczerpniętym z określonego filmu, serii książek czy serialu. Mieliśmy grupy w świecie Avatar, the last airbender, Gwiezdnych Wojen etc.
O.T.: Czy popularyzacja RPG przyciąga nowe osoby? Macie pytania, czy po najnowszych odcinkach Stranger Things można będzie zmierzyć się z Vecną?
T.M.: Właściwe nie. Mam wrażenie, że ludzie przeceniają wpływ tego serialu.
RPG jest już bardzo solidnie częścią mainstream. Pokolenia urodzone w latach 80 i 90, które jako pierwsze (w Polsce) zetknęło się z RPG rozumie zalety tej rozrywki. Teraz to pokolenie ma największy wpływ na główny nurt. Myślę, że nawet bez S.T. i Critical Role zainteresowanie RPG byłoby coraz większe.
O.T.: Częściej zgłaszają się do Was ludzie, którzy mają doświadczenie z RPG czy raczej zupełni nowicjusze?
T.M.: Mamy 3 grupy uczniów. Młodzież, dorośli i pracownicy (szkolenia dla firm).
Jeśli chodzi o młodzież, to w większości nie mieli doświadczenia z RPG przed przyjściem do Tell Me. Ekscytuje ich możliwość grania w cokolwiek i są otwarci na nowe doświadczenia.
Dorośli, którzy przychodzą do nas na kursy grupowe to w 70% miłośnicy RPG z różnym doświadczeniem. Pozostali to osoby szukające alternatywy do tradycyjnych lekcji językowych.
Szkolenia dla korporacji to zupełnie inna historia. Każda firma jest inna i ma swój własny charakter i kulturę. Często jest tak, że firmy z branż technologicznych mają pracowników, którzy już są zaznajomieni z RPG. Szkolenia dla firm mają wyjątkowy charakter, bo uczniowie znają się poza kursem i potrzebują wspólnej zabawy i interakcji, aby odreagować stres z pracy.
O.T.: Kto tworzy postaci? Macie już „gotowce” czy raczej tworzycie razem z graczami?
T.M.: Każdy kurs jest inny. Przed kursem uczniowie wypełniają ankiety zainteresowań. Na ich podstawie przygotowujemy świat, wyzwanie i bohaterów. Jeśli nie trafimy z tym co przygotowaliśmy, możemy zmienić to w dowolnej chwili. Na kursach rocznych są nawet zaplanowane momenty, w czasie których odbywamy debatę na ten temat i albo zmieniamy klimat, albo rozwijamy dalej to co ruszyliśmy.
O.T.: Macie jakieś zabawne anegdotki z sesji?
T.M.: Milion! Mógłbym opowiedzieć Ci wiele typowo RPGowych anegdot, w końcu prowadzimy kilkadziesiąt sesji w miesiącu.
Dla nas jednak najfajniejsze są momenty, kiedy osoby nieśmiałe odkrywają, że zaczynają mówić spontanicznie. Te momenty zazwyczaj wiążą się z jakimś fajnym elementem fabularnym.
Miałem kiedyś uczennice o imieniu Tosia, która na początku kursu wypowiadała się tylko bardzo krótkimi zdaniami, miała typową blokadę mówienia. Pewnego dnia, drużyna potrzebował pieniędzy na ekspedycję i zamierzali sprzedać kucyka do rzeźni. Na sesjach używamy slajdów i akurat tak się zdarzyło, że miałem przygotowane zdjęcie obładowanego kucyka i to zdjęcie coś w Tosi uruchomiło. Zaczęła z pasją bronić tego kucyka. Debata na temat sprzedania zwierzaka zajęła pół lekcji.
Po sesji Tosia powiedziała mi, że ten kuc to pierwsza rzecz, o którą pokłóciła się w języku angielskim. Towarzyszył drużynie do końca kursu. Nazwali go Discordant. Uratował im życie kilkakrotnie. Raz przestraszył trolle (zaryczał z całą mocą w głębi groty), raz w czasie walki ze smokiem, odwrócił uwagę bestii, innym razem pomógł im zrobić kawał poborcy podatkowemu. Krótko mówiąc – ukochany zwierzak drużyny.
Pewnego dnia Discordant został zaczarowany przez Faerie i mógł mówić ludzkim głosem przez jedną godzinę. Tosia poprosiła, czy może mówić za niego. Zgodziłem się. Tosia, zamiast skorzystać z tej okazji, żeby zrobić żart, zaczęła deklamować wiersz. Okazało się, że od jakiegoś czasu wciągnęła się w poezję Roberta Frost. Kiedy Discordant zadeklamował Stopping by Woods on a Snowy Evening wszyscy mieli łzy w oczach.
T.M.: Przemoc jest sferą, z którą w grach próbujemy się zmierzyć, bez względu na wiek. Ważne, żeby nie urazić lub przestraszyć innego członka zabawy. Z uczniami w każdym wieku można na ten temat porozmawiać. Mamy szczegółowo rozpisaną politykę narracyjną. Zależnie od wieku określone rzeczy nie mogą pojawić się na lekcjach. Np. najmłodsi mogą mieć wrogów takich jak zombie albo roboty, ale nie ludzi.
O.T.: Jakie macie plany na ten rok? Czy będą może jakieś wakacyjne wyjazdy połączone z kursami?
T.M.: Przed nami masa fajnych rzeczy. Będzie wyprawa do Anglii dla młodzieży, kursy wakacyjne w Warszawie, wciąż rekrutujemy dorosłych na kursy kwartalne, to dzieje się cały rok.
O.T.: Super, dziękujemy za rozmowę i życzymy wielu kolejnych fascynujących przygód i wypraw.